Do odważnych kobiet świat należy…DERESZOWSKA I KARPIŃSKA – to już 10 lat wspólnego działania na rzecz kobiet!

 

Anna Dereszowska i Ida Karpińska – spotkały się 10 lat temu, by działać pod szyldem Kwiatu Kobiecości, organizacji kładącej nacisk na profilaktykę ginekologiczną kobiet. Połączyła je nie tylko podobna energia, ale też trudne doświadczenia związane z chorobą nowotworową. Ida jest założycielką fundacji, a popularna aktorka – ambasadorką kampanii „Diagnostyka jajnika”.

„My potrafimy łączyć kropki” – z uśmiechem i zgodnie przyznają, że siłą kobiet jest umiejętność działania w grupie oraz determinacja. „Tygrysom biznesu” opowiedziały o niełatwych początkach fundacji i przełamywaniu tabu, jakim było mówienie o chorobach kobiecych.

Zanim porozmawiamy o okolicznościach waszego spotkania, to najpierw opowiedzmy, jak powstała Ogólnopolska Organizacja Kwiat Kobiecości, jedna z najbardziej wpływowych w Polsce, ale też doceniona na świecie. Ido, po zdiagnozowano u ciebie raka szyjki macicy, przeszłaś trudne leczenie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłaś po tym, jak dobiegło końca, był wyjazd do Indii, skąd wróciłaś z decyzją życia – założenia fundacji pomagającej kobietom. Decyzja – decyzją, ale jak przebiegało realizowanie tego celu?

Ida: Żeby założyć fundację, dużo się uczyłam i podglądałam innych. Działałam trochę po omacku, metodą prób i błędów, ale miałam jasny cel – w ciągu 5 lat zbudować silną fundację, która będzie pomagała kobietom chorującym na raka szyjki macicy. Swoja drogą, po dwóch latach działalności okazało się, że jest też potrzeba zajęcia się innymi tematami, bo w otoczeniu fundacji zaczęły pojawiać się dziewczyny z rakiem jajnika. Naturalną więc koleją rzeczy była kampania „Diagnostyka jajnika”. To był trudny temat, rzadko podejmowany, a tym samym duże dla nas wyzwanie.

Jak zdobyłaś fundusze, żeby ruszyć z miejsca i rozpocząć działania fundacji?

Ida: Na początku korzystałam ze swoich oszczędności. Wtedy jeszcze pracowałyśmy z laptopem na kolanach w cukierni Bliklego przy Placu Wilsona. Tam się odbywały nasze pierwsze spotkania, bo nie miałyśmy biura. Do tej pory zresztą pracuje tam pani, która dziś już nie czekając na to, co powiem, przyjmuje zamówienie na „czarną kawę i rogalik”. Potem poszłam do miasta po lokal. Miałam swój komputer, swoją drukarkę, byłyśmy we dwie z Magdą. Zaczęły się pojawiać jakieś darowizny, więc musiałam znaleźć księgową. Powolutku to wszystko zaczęło się rozwijać. Później zaczęłam szukać ludzi i instytucji, które mogłyby mi pomóc w działaniach, czyli krótko mówiąc – sponsorów.

Od zawsze pracowałaś z kobietami i potrafisz do nich dotrzeć, co też przekonywało do wsparcia działań fundacji.

Ida: Kocham modę, kocham dobrze wyglądać i zawsze zależało mi na tym, żeby te kampanie były takie kobiece. A dzięki temu, że pracowałam do tej pory blisko z kobietami jako wizażystka, to miałam przekonanie, że takie być powinny, bo kobiety tego oczekują. Nigdy nie zależało mi na tym, żeby straszyć je, że umrą na raka, ale spowodować zmianę myślenia na temat profilaktyki. I mam poczucie, że to się udaje. Pamiętam, że pierwsze badania społeczne, jakie lata temu zrobiła dla nas agencja badawcza IQS pokazywały, że tylko 17% kobiet chodzi do ginekologa. To było przerażające. Dziś te statystyki są co prawda lepsze, bo 62% pań odwiedza ginekologa przynajmniej raz w roku, ale z drugiej strony ten pandemiczny rok utrudnił realizację badań profilaktycznych i wizyt…

Ania prawie od początku jest ambasadorką Kwiatu Kobiecości, bo wasza współpraca rozpoczęła się 10 lat temu, czyli przy okazji kampanii „Piękna bo zdrowa”, przeciwko nowotworowi szyjki macicy.

Ida: To była pierwsza kampania i strasznie się wtedy bałam, że nikt nie będzie chciał mi w tym pomóc. Tymczasem okazało się, że Ania jest po prostu kochana i podjęła ze mną to wyzwanie. Okazało się potem, że ta pierwsza kampania narobiła trochę szumu w Polsce.

Anna: Rzeczywiście była bardzo głośna, co przełożyło się na późniejsze kampanie, bo potem już z roku na rok było łatwiej przebić się z przekazem do kobiet. Ta rozpoznawalność i popularność Kwiatu Kobiecości właściwie już po roku stała się bardzo duża.

Ida: Pamiętam też ilość telefonów, jaka się wtedy rozdzwoniła do Kwiatka. Jeszcze wtedy pracowałyśmy w takim małym lokaliku, który dostałyśmy od miasta i miał jakieś 17 m2.

Czy pamiętacie wasze pierwsze spotkanie i rozmowę? Czy od razu złapałyście nić porozumienia?

Anna: Poznałyśmy się przez Małgosię Matuszewską, moją managerkę, której ufam, bo ma niezwykłą intuicję do ludzi. Powiedziała, że jakaś fajna dziewczyna potrzebuje pomocy w dotarciu do kobiet z tematem chorób kobiecych, który z racji choroby mojej mamy – jest mi bliski. Od razu zapaliła mi się lampka. Rak piersi przez akcję różowej wstążki był już w Polsce niejako ułaskawiony, ale rak szyjki macicy i rak jajnika, na który zmarła moja mama, wciąż były tematami tabu. Pamiętam, że przy okazji naszego pierwszego spotkania to słowo „tabu” padało wiele razy. W tej chwili – dzięki też ogromnej zasłudze Kwiatu Kobiecości – normalnie się o tym rozmawia, kobiety nie wstydzą się mówić o tym, że idą zrobić cytologię czy do ginekologa. W każdym razie złapałyśmy z Idą taki flow, bo ona jest wulkanem energii, który mocno z rezonował z moją.

Ida: Zaiskrzyło niewątpliwie! Zresztą przy okazji tego spotkania Ania powiedziała mi o swojej mamie. Przytuliłyśmy się do siebie i poczułyśmy, że to jest ważne…

Anna: Po raz pierwszy tak naprawdę od śmierci mamy zaczęłam ten temat oswajać. To był też przyczynek do tego, by pójść potem na terapię i to odejście mamy przepracować. Zdecydowanie dzięki temu spotkaniu dużo się w moim życiu zmieniło, jeśli chodzi o podejście do chorób kobiecych i pogodzenie się ze śmiercią mamy. Dzięki Idzie, jej pozytywnej osobowości oraz temu, że sama chorowała na raka szyjki macicy, to wszystko było dla mnie na maksa oczyszczające. Już pominąwszy fakt, że działalność „kwiatka” przynosi dużą korzyść dla innych kobiet, to też dużo dało mnie samej.

Gdybyście miały wskazać cechy, jakie w sobie podziwiacie, to co by to było?

Ania: U Idy podziwiam tę determinację i niespożyte pokłady energii. Zdarzają się czasem sytuacje, kiedy jestem w gorszej formie, bo coś tam się nie udało, jak to w życiu. Przypominam sobie wtedy o Idzie i o tym, jak ona potrafi się szybko podnieść, by pomimo jakiejś porażki nadal z uporem realizować cele. To po prostu kobieta czołg! Zresztą my wszystkie kobiety jesteśmy nieprawdopodobnie silne i w sytuacjach kryzysowych zdajemy egzamin.

Ida: Natomiast ja w Ani podziwiam profesjonalizm. Kiedy ma do wykonania jakieś zadanie, wchodzi, jest skoncentrowana i po prostu to zadanie wykonuje. Ale nie jest typem chłodnej profesjonalistki, bo to cudowna osoba, delikatna kobieta o szlachetnym i dobrym sercu. Bardzo się cieszę, że mogę z nią działać ramię w ramię.

Bywa, że przy okazji działań fundacji kobiety odkrywają poczucie misji lub pod wpływem waszych apelów robią sobie badania i okazuje się, że jest coś do leczenia… Nic nie dzieje się przypadkiem…

Ida: Co roku przypominamy o profilaktyce, ale też dajemy możliwość robienia darmowych badań. Zauważam na naszych social mediach, że dziewczyny same zaczęły się wzajemnie pilnować. Umawiają się na przykład we trzy – mama, córka, przyjaciółka i idą razem robić cytologię, czy USG. Potem idą na kawę i ciastko czekoladowe. Piszą mi o tym i dziękują mi, a bywa, że z uśmiechem dodają, że teraz po tej słodkiej rozpuście muszą przeze mnie pójść pobiegać, żeby spalić nadmiar kalorii. To są świetne sytuacje! Jednak czuję, że cały czas jeszcze mamy dużo do zrobienia, czego dowodem są przypadki wycięcia w Polsce monstrualnych guzów na jajniku. Jedna z pań nigdy w swoim życiu nie była u ginekologa, a druga przez 10 lat. Przerażające…

Rzeczywiście tegoroczny przekaz kampanii „Diagnostyka jajnika” został wzmocniony tymi nagłośnionymi przez media sytuacjami. Aż trudno uwierzyć, że dzieje się to w Polsce w XXI wieku, kiedy zdawałoby się, że wizyta u ginekologa i badania powinny być normą…

Ida: Z tego też względu chcemy nasz cytobus wyposażyć w niezbędny sprzęt, jeździć nim po całej Polsce i dotrzeć do wszystkich pań, a szczególnie tych z małych miejscowości, gdzie utrudniony jest dostęp do ginekologa. Chcemy, żeby też miały szansę się zbadać. Trzeba przyznać, że mimo wszystko udało nam się w mediach, którymi zawładnął COVID-19, przebić z apelem o poprawę jakości diagnostyki. Tak sobie myślę czasem, że chyba mama Ani nam w tym wszystkim pomagała i jestem wdzięczna za to jej wsparcie z góry oraz za zaangażowanie Ani jako ambasadorki kampanii. Ania słusznie stwierdziła, że my nie chcemy poprzez tegoroczną kampanię atakować lekarzy pierwszego kontaktu, lecz zwrócić uwagę na ich rolę w tym, żeby nie przeoczyć niespecyficznych objawów raków jajnika. Zależy nam na tym, ze byli bardziej czujni i częściej kierowali pacjentki do ginekologa na dodatkową diagnostykę.

Anna: Same też musimy być też czujne. Bardzo dużo pań do mnie napisało, że pomysł na kampanię dotyczącą diagnostyki jest świetny, ale to zły czas, bo trudno jest dostać się do lekarza. Zgadzam z tym, że to niesprawiedliwe, że płacimy składki zdrowotne, a mimo to nie możemy w państwowej placówce medycznej tych badań zrealizować z powodu pandemii koronawirusa. Owszem, to nie fair, że jesteśmy zmuszone robić USG transwaginalne prywatnie, płacić za nie, bo państwowy system zdrowia jest niewydolny. Z drugiej strony, mówimy o badaniu wykonywanym raz w roku, które może uratować nam życie. Onkolodzy już alarmują, że wzrasta liczba pacjentów z zaawansowanym stadium raka, więc musimy dbać o siebie same. Ja dodatkowo zrobiłam sobie test BRCA1/BRCA2 i w planach mam badanie na ustalenie poziomu arsenu, cynku i selenu w organizmie. Badanie to rekomenduje profesor Lubiński, ekspert kampanii „Diagnostyka jajnika”, ponieważ zawartość tych pierwiastków w naszej diecie wpływa na ryzyko nowotworów.

Domyślam się, że takie świadome podejście do tematu zdrowia jest też efektem współpracy z fundacją Idy?

Anna: „Kwiatek” zmotywował mnie do tego, żeby się co roku badać, bo co prawda miałam ciągle w głowie śmierć i chorobę mamy, ale to w żaden sposób nie wpływało na moją dbałość o swoje zdrowie. Tymczasem dostałam grupę wsparcia, która działa na mnie mobilizująco, a poza tym widzę, jakie wspaniałe efekty przynoszą kampanie kwiatka i działania Idy.

Jeden z waszych wspólnych znajomych określił was jako kobiety silne i dumne. Kiedy tak realnie poczułyście, że macie tę moc i docieracie do kobiet?

Ida: To było kilka lat temu, kiedy odezwała się do mnie Ashoka, światowa organizacja zrzeszająca innowatorów społecznych. Dokładnie przeanalizowała nasze działania, cały miesiąc analizowała dokumenty, liczbę przejechanych przez nas kilometrów i przebadanych w ramach naszych działań kobiet. Wnioski z tych analiz zebrano w excelu, pokazano mi dorobek 5 lat pracy „kwiatka” i padło pytanie do mnie: „Czy ty wiesz dziewczyno, co ty zrobiłaś?”. Wtedy właśnie otworzyły mi się oczy, bo do tej pory na takie podsumowania nie miałam czasu, pracując od projektu do projektu, właściwie to w połowie jednego – zaczynałam już drugi. Potem pojechałam do Hiszpanii, spotkałam się z założycielem Ashoki i zostałam przyjęta do członkostwa.

Ania: Natomiast do mnie napisała pewna pani, że po tym, jak opublikowałam spot kampanii, poszła z mamą na badania. Wykryto u niej jakieś guzki na jajniku, które na szczęście okazały się niezłośliwe. Podziękowała mi za to, że zmobilizowałam je do tego, żeby się zbadać. Każda taka wiadomość to dla mnie małe zwycięstwo. Rekompensuje mi to wiele niefajnych komentarzy, że po co opowiadam o tym, co się wydarzyło w moim prywatnym życiu i kogo to w ogóle interesuje. Otóż, jeśli pod wpływem tego choć jedna kobieta pójdzie się zbadać, to będę o tym mówiła, a nie o tym, co ugotowałam na obiad. Drogie panie, badajmy się!

 

Dziękuję za rozmowę. Przypomnijmy, że to już VI odsłona społecznej kampanii „Diagnostyka jajnika”, której w tym roku przyświecało hasło „Dubla NIE będzie”. Promowały ją spoty radiowe i telewizyjne nakręcone w czterech gatunkach filmowych: horror, dramat, tragedia i thriller. Natomiast bezpłatne badania dla kobiet zostały ufundowane przez POLMED, właściciela Centrów Medycznych w całej Polsce, Centrum Zdrowia Kobiety CORFAMED, Centrum Medyczne DARMED, Poliklinika evi-MED nr 3, Centrum Zdrowia Kobiet MEDFEMINA, Centrum Medyczne Mediconcept Radomskie Centrum Onkologii, Centrum Medyczne SCANMED, Szpital Powiatowy w Chrzanowie. Szczegóły na www.diagnostykajajnika.pl

  

Dziękuję za rozmowę

Justyna Sokołowska

 

 

Zdjęcia:  Katarzyna Gołąbska

Show Buttons
Hide Buttons