Everything Is Possible Rozmowa z Pawłem Prasuła, prezesem zarządu EIP

 
 
„Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd.”-  Jan Paweł II

 

Zaczęło się od…

… grafiki 3D gdzie wszystko jest możliwe. Tak powstało EIP, którego nazwa pochodzi od skrótu Everything Is Possible. To hasło przyświeca nam w budowaniu silnej marki. Dzięki niemu znajdujemy sposoby, aby trudne zadania i przeszkody przekształcać w szanse. Nie boimy się wyzwań, a najtrudniejsze projekty dają nam największą satysfakcję. Od początku istnienia stawiamy na biznes odpowiedzialny i nowoczesny. Lojalność i zaufanie klientów są dla nas bezcenne. Z tą myślą realizujemy powierzone nam projekty. Tak budujemy pozycję EIP jako wiarygodnego partnera na rynku IT.

Dziś Grupa EIP to już ponad 100 osób. Jak być liderem w coraz większej firmie?

Niemal naturalnie udaje się to, gdy pracuje w niej 5–10 osób. Ale co, gdy firma rozrasta się do kilkudziesięciu, czy właśnie 100 osób? Uznałem, że wpierw należy zacząć od własnego, zrównoważonego rozwoju. Osobiście fascynuje mnie Jan Paweł II. To człowiek, który stale pracował intelektualnie. Był osobą, która zmieniała świat, pisała książki, wpływała na innych. Kiedy więc i gdzie odpoczywał? Czy w czasie wspinaczek w górach, po których tak lubił chodzić? Zadałem sobie pytanie, co Jan Paweł II widział w nich? Czy dawały mu szczęście i zapewnienie swego rodzaju równowagi?

A jeśli tak, to czy można – prowadząc firmę – zbalansować życie prywatne, rodzinne i zawodowe. Sam chciałem osiągnąć równowagę pomiędzy pracą, odpoczynkiem i życiem duchowym. Chciałem osiągnąć ją nie tylko pomiędzy tymi trzema elementami, ale także na każdym z tych poziomów. Uznałem, że aby móc tego dokonać, należy wpaść w ściśle określony rytm – odpoczynku, pracy, modlitwy. Jest to rytm, który ułatwia równoważenie poszczególnych elementów naszego życia. Można by uznać, że stały rytm to pewnego rodzaju monotonność, która jednak – moim zdaniem – nie ma nic wspólnego z brakiem kreatywności.

W jaki sposób osiągnąłeś rytm w życiu prywatnym, rodzinnym i zawodowym?

Aby odpowiedzieć na wspomniane wyżej pytanie co Janowi Pawłowi II dawało chodzenie po górach, musiałem sam tego spróbować. Postanowiłem podjąć się zdobycia Korony Ziemi. Zainspirował mnie do tego też list Jana Pawła II do pierwszych Polaków, którzy w 1980 roku zdobyli zimą najwyższy szczyt świata Mount Everest. Napisał m.in., „że himalaizm to sport, który ujawnia ‘królewskość’ człowieka, jego zdolność poznawczą i wolę panowania nad światem stworzonym”. Jest to sport „wymagający wielkiej siły ducha, który staje się wspaniałą szkołą życia, rozwijającą w nas wszystkie wartości ludzkie, otwierający pełne horyzonty powołania człowieka”.

Zdobycie Korony Ziemi to projekt, który ma swój harmonogram i cele. Projekt ten został rozłożony na wiele lat. Narzucił mi naturalnie rytm pracy i odpoczynku, w czasie którego przygotowuję się do kolejnych wypraw. Zaczęło się od treningu – nie tylko fizycznego, lecz także duchowo-umysłowego – oczyszczenia organizmu i zdobywania wiedzy na temat himalaizmu. Regularne uprawianie sportu – a tego wymaga przygotowanie do zdobywania kolejnych szczytów z Korony Ziemi – pozwala mi samemu „trzymać się w ryzach”. Treningi wyeliminowały z mojego życia alkohol. Zmieniły też mój sposób odżywiania. Gdy rozpoczynałem zdobywanie Korony Ziemi, ważyłem 98 kg, teraz ok. 82 kg. To przekłada się na jakość mojego życia.

Uznałem, że projekt ten będzie jednocześnie „prowadził” przez te wszystkie lata także firmę, którą kieruję. Uznałem, że nadany przeze mnie rytm będzie przekładać się na rytm działania całej firmy. Jak jednak to zrobić? Jak zbudować ten rytm? Kiedy może wystąpić arytmia i jak z nią ‘walczyć’? Odpowiedzi na te wszystkie pytania dały mi właśnie wyprawy w góry.

Jak wspinaczka wysokogórska przekłada się na kierowanie firmą?

Ciężko jest zarządzać firmą z przychodami na poziomie 100 mln zł i ponad setką pracowników, gdy wszystko jest w głowie szefa.Ideą, do której dążymy jest holakracja, czyli przekazanie uprawnień decyzyjnych samoorganizującym się zespołom. W takiej organizacji pracownicy tworzą odrębne, autonomiczne i symbiotyczne zespoły. Mamy też do czynienia ze spłaszczoną strukturą, w której każdy z pracowników ma głos. To, przynajmniej na dziś, jest szczyt rozwoju organizacji. Wymaga jednak niesamowitej pracy liderów organizacji. Przede wszystkim muszą oni zrezygnować z nakazowego zlecania zadań i przekazać odpowiedzialność podległym pracownikom. Moim, zdaniem organizacja opierająca się na holakracji nie ma szansy się ustabilizować bez silnych podstaw etycznych. Bardzo ważny jest wspólny kręgosłup moralny.

Nasze wartości i wzorce czerpiemy z działań non-profit, m.in. w ramach wspieranej przez Grupę EIP Fundacji Charytatywni. Do tego jednak potrzebny jest „transport” pieniądza z twardego biznesu. Jedną z form wsparcia jest więc to, że wszystkie przychody z kawiarni DobroCzynna, która działa w naszej nowej siedzibie przy ul. Jarosława Dąbrowskiego 30 w Warszawie, przekazujemy Fundacji Charytatywni. Rozwijamy wewnętrzny kod etyki na styku kawiarnia, ludzie, otwartość, Fundacja, dzieci, pomoc.

Budujemy też – w oparciu o te same zasady etyki – program szkoleniowy. Powstaną narzędzia, które ułatwią onboarding, pomogą wdrożyć pracownika na początkowym etapie. Chcemy im pokazać, że dla Grupy EIP najważniejsze są zespół, praca i wartości. Te same narzędzia mają nam także pokazać, czy ktoś działa zgodnie z naszymi zasadami i ewentualnie jak wiele pracy należy włożyć w jego szkolenie. Wszystkie, wspomniane programy mają dać stabilizację w zespole i poszanowanie przestrzeni jego członków tak, aby ludzie poczuli się bezpiecznie, aby nie wpływali negatywnie na firmową „przestrzeń” i pozostałych pracowników. Dbamy też o to, aby pracownicy czuli się „zaopiekowani” nie tylko gdy przychodzą do nas do pracy, ale także gdy postanowią zmienić ścieżkę kariery. Czasami odchodzą do naszych klientów, tworzą własne biznesy, ale mimo to cały czas polecają nas, stanowiąc najlepszy dla nas PR.

Grupa EIP ewoluuje w kierunku firmy 2.0 i zasad, które stoją za tą ideą…

Wejdziemy w tę fazę rozwoju z początkiem II kwartału 2020 roku. Chcemy rozbudowywać relacje biznesowe zgodnie z zasadami opisywanymi przez teorię Partnership Outsourcing Evolution. Naszym celem jest stać się tzw. Zaufanym Partnerem. To najwyższy szczebel drabiny relacji biznesowych w outsourcingu. Zaufany Partner to firma, u której poszukuje się rady, bo klient wierzy w jego doświadczenie i wiedzę.

Biznes i klienci wymuszają podnoszenie jakości. My z kolei chcemy wypracować odpowiednie standardy etyczne oraz prowadzenia projektów. W hierarchii wartości i zasad tworzących Grupę EIP najważniejsze miejsce zajmują prawda i zaufanie. Natomiast w relacjach i w działaniu kierujemy się uczciwością i lojalnością. Dbamy o spójność myśli, słów i czynów oraz wyznawanych i realizowanych przez nas zasad oraz wartości. Warto pamiętać, że wzajemne zaufanie w biznesie wymaga od stron, aby były kompetentne, otwarte, zaangażowane, odpowiedzialne. W kontraktach outsourcingowych bowiem klient przekazuje strategiczne procesy biznesowe do dostawcy, pozostając bardzo wrażliwym na zachowania partnera.

Dużo mówi się o tzw. parytecie kobiet i mężczyzn w biznesie, polityce… Jak to wygląda w Grupie EIP? Czy kobiety odgrywają istotną rolę w rozwoju i zarządzaniu należącymi do niej spółkami?

Mężczyźni wciąż nie dopuszczają do siebie myśli, że kobieta może znaleźć się w zarządzie. Tymczasem kiedyś – w kryzysowym momencie – doradzono mi, abym więcej „władzy” oddał w ręce kobiet. I tak się dziś dzieje w EIP. W firmie mamy bardzo zrównoważony parytet, a nawet przesuwamy się w kierunku przewagi kobiet w kadrze kierowniczej. Uważam, że kobiety w IT mają niezwykłą siłę, zwłaszcza gdy stawiamy na jakość. W naszej firmie kilka z nich pełni kluczowe role.

Przed wywiadem dużo rozmawialiśmy o marce osobistej, a jak wiesz, jest to mój konik. 

Dziś w ogóle bardzo dużo mówi się na temat marki osobistej. Moim zdaniem, trzeba sobie wybrać, czy ma to być marka komercyjna, czy personalna. Ta pierwsza budzi wiele kontrowersji. Skupmy się więc na drugiej. Marka osobista jest skutkiem ciężkiej pracy. Od narodzin, poprzez poznanie siebie i utrzymywanie pewnego trendu, który jest indywidualny tylko dla nas. Bóg dał nam plecak, w którym jest jakiś rys, zestaw talentów i narzędzi, a następnie kazał używać i utrwalać, bo tylko to da nam szczęście.

A jakie jest Twoje największe marzenie, które chciałbyś zrealizować? 

Mam kilka marzeń, ale gdybym miał określić jedno… Jestem maksymalistą, powiem więc o dwóch marzeniach. Pierwsze jest takie, że bardzo bym chciał mieć więcej dzieci. W perspektywie tego, na co patrzę – swój biznes, work-life balance, wartości, nie jest istotne to, jak jest czasami ciężko, lecz to jak słodko jest, kiedy jest dobrze. To mnie wzrusza i to mnie buduje. To było marzenie prywatne. Natomiast marzenie firmowe jest takie, że w swojej niszy zawodowej, w najbliższych 10 latach – czyli w układzie 5 + 5 – chciałbym być numerem 1 w Europie jako integrator systemów ERP Microsoft Business Central. Jest kogo ścigać, jest duże wyzwanie, ale mamy fajny zespół i to daje mi możliwość transportowania wartości najwyższych – polskości, siły polskiego intelektu na rynku europejskim, pokazania, że nie mamy żadnych kompleksów. Mówią, że prawdziwa siła w słabości się doskonali. Dostrzeżenie własnych słabości pozwala zbudować przewagę konkurencyjną na rynku zagranicznym. Mam nadzieję, że EIP stanie się w przyszłości firmą, która będzie mogła szczycić się sukcesami na rynku światowym i zaczniemy kolejne dziesięciolecie w wersji 3.0.

Tego Ci życzę. Spełnienia marzeń. 

Dziękuję.

Marcin Andrzejewski

 

zdjęcia : Tatiana Pałucka

Show Buttons
Hide Buttons