Totalne przeciwieństwa,WSPÓLNY SUKCES

 

Piszą o „czarodziejach” IT, którzy potrafią, tworzyć cuda, pracują z pasją i dla pasji- wywiad z Adamem Jadczakiem i Piotrem Waszczukiem, właścicielami ITwiz Media Group. Ich charaktery i wewnętrzna energia to kompletne przeciwieństwa, jednak wspólna przyjaźń łącząca ich od wielu lat, pomogła w odniesieniu sukcesu w biznesie, bo najważniejsze jest dzielenie tych samych wartości.

Skąd pomysł na wspólny biznes i założenie własnego czasopisma?

Adam Jadczak (A.J.): Mamy to niezwykłe szczęście pracować z pasją. Fascynuje nas poszukiwanie informacji, jej zbieranie, analiza, rozmowy z ludźmi, poznawanie ich opinii, pomysłów, bycie w centrum szybko zmieniającego się świata nowych technologii. Praca stała się naszym hobby i to chyba najlepsze, co mogło nas spotkać w życiu zawodowym.

Piotr Waszczuk (P.W.):

Stworzenie serwisu ITwiz.pl było początkiem ITwiz Media Group. ITwiz to skrót od „IT wizards”, bo piszemy o „czarodziejach” IT, którzy potrafią – dzięki nowym technologiom – tworzyć cuda. Od początku postawiliśmy na staranny wybór tematów, które poruszamy na naszych łamach. Obserwujemy rynek, słuchamy dostawców i użytkowników technologii IT. Wsłuchujemy się też w komentarze publikowane na naszej grupie IT Professionals in Poland w serwisie LinkedIn.

Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo aktualnie Wasz magazyn jest liderem wśród mediów o tematyce biznesowo-informatycznej… 

A.J.: Zapewne jednym z liderów, ale szczerze mówiąc, wybraliśmy jeden z najcięższych tematów, a więc zastosowanie nowych technologii w średnich i dużych firmach oraz instytucjach administracji publicznej. O projektach tego typu piszemy zawsze językiem biznesu, ukazując korzyści z wdrożenia rozwiązań IT, ale także potencjalne bariery, na które powinny zwrócić uwagę firmy w czasie ich realizacji. Duże znaczenie ma tu fakt, że znamy branżę „na wylot”, dzięki temu wiemy, jakich informacji i wiedzy oczekują nasi odbiorcy.

P.W.: Wierzymy, że nasze działania poma- gają w budowaniu dotarcia i świadomości w zakresie rozwiązań IT dostępnych na polskim rynku. Dziś – w czasie pandemii COVID-19 – okazuje się, że nowoczesne technologie pozwalają firmom przetrwać. Szczególnie widać to w sektorach handlu czy gastronomii, które co i rusz dotykają kolejne lockdowny. Myślę, że wyróżnia nas też fakt, że nie ograniczamy swoich funkcji jedynie do zarządzania. Fundamentem i kołem napędowym w ITwiz jest zespół redakcyjny, któ- rego wspólnie z Adamem jesteśmy integralną częścią.

A.J.: ITwiz powstało po to, aby dostarczyć jak najlepszych narzędzi do komunikacji z osobami podejmującymi decyzje o zakupie rozwiązań informatycznych. Pomagamy sprzedać te produkty. Aktualnie w naszej ofercie jest magazyn „ITwiz”, który – obok wersji cyfrowej – nadal wydajemy w formie drukowanej, serwis internetowy, profile social media i dedykowane programy typu Custom Event czy Custom Publishing. Obecnie – razem z Szymonem Augustyniakiem, który dołączył do naszego zespołu – rozwijamy społeczność CXO HUB. Szymon od 20 lat pisze o burzliwej współpracy IT i biznesu, a przez ponad dekadę animował społeczność CIO.

P.W.: Nowe technologie są dziś nierozerwalnym elementem wszystkich obszarów biznesowych, dlatego wychodzimy poza grupę menedżerów związanych z IT. W rozmowy na temat cyfryzacji angażujemy też osoby odpowiedzialne za pozostałe aspekty biznesowe w swoich firmach. Jest to też istota społeczności CXO HUB.

Wiele osób podchodzi z dużą rezerwą do pomysłu mieszania interesów i przyjaźni. Jak myślicie czego się obawiają i jak było w Waszym przypadku? Waszym zdaniem przyjaźń bardziej zagraża biznesowi czy wspólny biznes przyjaźni?

A.J.: Przyjaźń na pewno pomaga. Ale najważniejsze jest dzielenie tych samych wartości. Nawet jeśli nasze charaktery, wewnętrzna energia to kompletne przeciwieństwa, to postępujemy według tych samych zasad nie tylko w biznesie – jako właściciele firmy – ale też w życiu, jako mężowie i ojcowie. Mamy więc pełne zaufanie do siebie. Choć oczy- wiście ważne jest też ustalenie zasad pro- wadzenia wspólnego biznesu. Wpisanie ich w umowę spółki pozwala określić biznesplan.

P.W.: Spięcie wszystkich procesów związanych z regularnym wydawaniem drukowanego czasopisma, prowadzeniem ser- wisu internetowego, organizowaniem debat i konferencji w liczącym wcześniej kilka osób zespole nie było proste. W pierwszych miesiącach zajmowaliśmy się dosłownie wszystkim. Na dobre i na złe. Przejście przez coś takiego bez wcześniejszych doświadczeń biznesowych wspólnie z osobą, której nie można nazwać przyjacielem – byłoby dużo trudniejsze, o ile w ogóle możliwe.

Kluczem do sukcesu w biznesie tworzonym przez przyjaciół jest dobra komunikacja i konsekwentny podział kompetencji i obowiązków. Zgadzacie się z tym stwierdzeniem?

A.J.: Zdecydowanie tak. Od początku wiedzieliśmy, kto i czym się zajmuje. Tytuł tego wywiadu odzwierciedla w 100% nasze relacje. Jesteśmy totalnie różni. Ja nie buduję ograniczeń, lecz prosty proces projektowy: pomysł, działanie, punkty kontrolne, efekt.

P.W.: Ja natomiast zawsze zadaję trudne pytania i bez jasnej odpowiedzi nie otwieram projektu. Trudne pytania pozwalają wskazać potencjalne zagrożenia, określić ryzyka w projekcie i przede wszystkim uzyskujemy odpowiedź, czy to, co robimy, ma sens i czy w ogóle powinniśmy to robić. Doceniamy w sobie tę odmienność. Dzięki temu rozwijamy się stabilnie, nie ma efektu zaskoczenia, mierzymy siły na zamiary. Jakkol- wiek to zabrzmi – dobrze nam razem. Czujemy, że ta ścieżka kariery zawodowej jest budowana w pełnym zaufaniu.

Czym dla Was jest sukces? Jak go rozumiecie?

A.J.: Sukces jest wielowymiarowy. Stworzenie zgranego zespołu, wyedukowanie się w zarządzaniu firmą, możliwość ciągłego rozwoju, praca, która jest naszą pasją. Z pewno- ścią nie udałoby się osiągnąć obecnej pozycji „ITwiz” bez zespołu. Dzielimy te same wartości, jedną z nich jest etos pracy, dawanie z siebie maksimum w każdym projekcie, który realizujemy. Dla mnie osobiście ważne jest to, że nikt w naszym zespole nie szuka wymówek, lecz rozwiązań ewentualnych przeszkód, na które się natykamy. Mamy zgrany, kilkunastoosobowy zespół. Pracownikom wyznaczamy jedynie cele, a oni dobierają narzędzia, które pozwalają im je zrealizować. Dla nas liczy się efekt końcowy, a nie czas spędzony nad jego osiągnięciem. Każdego z pracowników traktujemy jak członka rodziny. Dlatego pomagamy sobie nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym, w zdrowiu i chorobie. Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli wrócić do wspólnego gotowania i mojego popisowego makaronu (śmiech).

P.W.: Nie udałoby nam się od zera zbu- dować marki ITwiz i rozwinąć jej na tę skalę bez wytrwałości i zaangażowania wszystkich członków zespołu oraz świadomości, że wzajemnie możemy na sobie polegać. To jest podstawa naszego sukcesu. Oczywiście makaron Adama również (śmiech).

Jakie mieliście doświadczenie w branży, wprowadzając na rynek czasopismo z zakresu rozwiązań informatycznych?

A.J.: Czujemy się już trochę jak dinozaury w tej branży, ale są tego dobre strony. Przez blisko trzy dekady śledzimy rozwój polskiego rynku IT, kariery top menedżerów zaanga- żowanych w cyfrową transformację biznesu, reprezentujących wszystkie sektory gospodarki. To niezwykle fascynujące obserwować te zmiany. Od blisko 30 lat opisujemy roz- wiązania IT i widzimy, jak te produkty się zmieniają, napisaliśmy tysiące artykułów, wywiadów i relacji z wydarzeń branżowych.

P.W.: Wprowadzając własne czasopismo na rynek, mieliśmy duże doświadczenie redak- cyjne, ale zerowe doświadczenie biznesowe. Uczyliśmy się na bieżąco. Paradoksalnie było to jedno ze źródeł naszego sukcesu, bo być może mając świadomość ogromu spraw, które trzeba jednocześnie koordynować, poszlibyśmy inną, łatwiejszą drogą. Teraz widzimy jednak, że było warto. Dziś bardzo cieszy nas fakt, że ze swoimi publikacjami docieramy – dosłownie i w przenośni – na biurka czołowych menedżerów w najwięk- szych lub najbardziej dynamicznie rozwija- jących się firmach w Polsce.

Wspólny biznes to, wydawać by się mogło, świetna sprawa, ale na pewno nieraz wiąże się z wieloma spięciami i różnicami zdań?

P.W.: Różnice zdań oczywiście występują, choć nie tak znowu często. Jesteśmy zgodni co do długofalowej wizji i strategii działania. Po tylu latach możemy na przykład z dużym prawdopodobieństwem sukcesu typować, jakie mamy zdanie na dany temat. To też ułatwia wiele decyzji. Być może to właśnie różnice charakteru powodują, że łatwiej nam podejmować racjonalne decyzje.

Codzienna wspólna praca, zarządzanie zespołem ludzi i wszystkie procesy związane z tymi działaniami to najlepszy sposób na zbudowanie zaufania pomiędzy sobą?

A.J.: Zaufanie było wcześniej. Znamy się w końcu już blisko 20 lat.

Są takie osoby, które Was inspirują biznesowo?

A.J.: Podziwiam osoby, które osiągnęły swój sukces dzięki wykorzystaniu własnej wiedzy i osiągnięć naukowych, szczególnie w zakresie nauk ścisłych. Podziwiam także tych, którzy działają zgodnie z mottem „Sky is the limit”, którzy nie boją się przecierać nowych szlaków. Może nie będę oryginalny, ale jedną z taki osób jest Elon Musk, ale przede wszystkim w zakresie tego, co robi w ramach SpaceX. Chciałbym zobaczyć lądo- wanie ludzi na Marsie, tak jak mój tata i jego pokolenie obserwowali w 1969 roku lądo- wanie pierwszego człowieka na Księżycu. Od tamtej pory nie było takiego przełomu… W Polsce są to dwie młode kobiety – Olga Malinkiewicz, która pracuje nad ogni- wami perowskitowymi, które mają zrewo- lucjonizować świat pozyskiwania energii ze Słońca, i Edyta Kocyk, która rozwija system teleopieki oparty na elektronicznych opaskach na nadgarstek.

Podziwiam także osoby, dla których najważ- niejsza jest etyczna warstwa prowadzonego biznesu. W tym kontekście wymieniłbym m. in. Marca Benioffa, założyciela Salesforce. Czę- ścią „pakietu założycielskiego” jego firmy była zasada 1-1-1 – czyli darowizna 1% produktów, 1% wartości spółki i 1% czasu pracy na cele charytatywne. Uważa on bowiem, że nie ma nic bardziej fałszywego niż dylemat – osiągnąć zyski czy stać się platformą, za pomocą której można dokonać prawdziwej zmiany. Zmiany świata na lepszy! Chciałbym, aby więcej przed- siębiorców, gdy dochodzi do dylematu „wartości czy przychód”, wybierało to pierwsze.

P.W.:  Nie ma takiej jednej osoby, ale z pewnością lubię czytać biografie założycieli firm, które dziś są liderami w swoich segmentach branży IT. Mam tu na myśli firmy takie jak Microsoft, Oracle, SAP czy SAS. Wszystkie zostały założone w latach 70. XX wieku i wywodzą się od pomysłu na inne podejście do istniejących wówczas rozwiązań. Oczywiście były to zupełnie inne czasy, ale mam wrażenie, że to staroświeckie podejście – wymuszające racjonalne decyzje i nierzadko angażujące właścicieli w najprostsze operacje – pomagało w zbudowaniu lepszych fundamentów dla rozwoju ich firm w przyszłości. Pomagało też w budowaniu organi- zacji skupionych na wartościach, o których wspomina Adam.

Jak widzicie Siebie za 5-10 lat? Kim wtedy będziecie, co będziecie wtedy robić?

A.J.: Chciałbym – może jako Anioł Biznesu – wspierać młodych, utalentowa- nych polskich naukowców, niekoniecznie stricte z branży IT, bardziej może przedstawicieli firm biotechnologicznych, które pozwolą nam ograniczyć wpływ człowieka na środowisko z jednej strony, a z drugiej wyżywić rosnącą w szybkim tempie populację Ziemi. Mamy też z żoną marzenie o domu na południu Europy i spędzaniu tam kilku miesięcy w ciągu roku. Oby się spełniło (śmiech).

P.W.: Chciałbym popularyzować wartościowe koncepcje społeczno-gospodarcze. W szczególności postawiłbym na idee, które pozwolą nam zachować istotę relacji międzyludzkich czy człowieczeństwa w ogóle w świecie postępującej digitalizacji. Wciąż jesteśmy na początku drogi ku szeroko rozumianej cyfryzacji, ale to właściwy moment na świa- dome wybieranie kierunków rozwoju technologii i sposobów jej wykorzystania, aby wizja przedstawiona w serialu Black Mirror nie stała się udziałem naszych dzieci. Prywatnie zaś wiążę swoją przyszłość ze spokojną miejscowością nad polskim morzem.

 

Dziękuje za rozmowę

Justyna Nakonieczna

 

 

 

Zdjęcia: Łukasz Sowa

www.BiznesoweEspresso.pl

 

Show Buttons
Hide Buttons