Trzeba być ambitnym

Nie marzyła by zostać lekarzem, chciała być businesswoman. Została jednym i drugim. Dziś prowadzi jedną z najbardziej znanych klinik stomatologicznych, stosując unikalną metodę leczenia niewidocznymi aparatami lingwalnymi. Anna Wasiewicz, doktor nauk medycznych o specjalności ortodoncja, właścicielka My Dental Clinic, opowiedziała nam, jak dba o piękny i zdrowy uśmiech Polaków.

Co zadecydowało o wyborze przez Panią kariery medycznej?

Paradoksalnie, będąc małą dziewczynką, wcale nie marzyłam o byciu lekarzem… Na pytanie, kim chciałabym zostać w przyszłości odpowiadałam śmiało: „Businesswoman!”. Moje zainteresowania od zawsze skupiały się wokół języków obcych, dlatego wybrałam autorską klasę o profilu humanistyczno-lingwistycznym w warszawskim liceum im. Króla Władysława IV. Jak zatem humanistka trafiła na Akademię Medyczną? Byłam pierwszym takim przypadkiem w ponad stuletniej historii mojej szkoły. Do wybrania kierunku medycznego namówiła mnie moja starsza siostra, dzisiaj ginekolog-położnik. W czasie studiów narodził się pomysł otwarcia własnej kliniki, bo poza pracą na uczelni, uwielbiam pracę z pacjentami. Po latach zdobywania doświadczenia w najlepszych klinikach stomatologicznych w Warszawie, podjęłam decyzję o otwarciu własnej. Tak spełniło się moje marzenie z dzieciństwa.

Pani Klinika My Dental Clinic stała się znana na całą Polskę. To wielkie osiągniecie, biorąc pod uwagę, jak silna konkurencję ma Pani w samej Warszawie. Jak udało się Pani zbudować taką pozycję?

My Dental Clinic to moja autorska klinika. To miejsce przyjazne, butikowe. Kameralna przestrzeń, w której pacjent może poczuć się komfortowo, napić się mocnego, włoskiego espresso, popatrzeć na słynne ikony designu, otrzymując przy tym usługi na najwyższym, światowym poziomie. To miejsce, w którym się odpoczywa, gdzie wizyta nie kojarzy się z zabiegiem, a bardziej z relaksem. Dbamy o każdy szczegół. Nawet fotele dentystyczne mają specjalną tapicerkę, która dopasowuje się do ciała pacjenta. Świadczymy też kilka usług stomatologicznych, które nas wyróżniają. Jesteśmy certyfikowaną kliniką zajmującą się leczeniem aparatami lingwalnymi Incognito. Nowoczesna, niewidoczna ortodoncja to moja specjalność.

Niewidoczne aparaty ortodontyczne? Proszę opowiedzieć o tym rozwiązaniu.

Aparaty lingwalne, zwane inaczej językowymi, to jedyna na rynku całkowicie niewidoczna metoda leczenia ortodontycznego. Aparaty mocowane od strony języka są idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcą mieć piękne, proste zęby, ale w sposób niezauważalny dla otoczenia. Indywidualne aparaty lingwalne są „szyte na miarę”, dzięki czemu szybciej i skuteczniej ustawiają zęby niż standardowe aparaty. Są też wygodniejsze i, co najważniejsze, można nimi wyleczyć każdą wadę zgryzu. To niezwykle istotne, gdyż moi pacjenci to głównie dorośli, ludzie sukcesu, którzy często wymagają leczenia interdyscyplinarnego, jednocześnie ze względu na pracę lub opinie otoczenia wolą leczenie estetyczne, a najlepiej niewidoczne.

Nowoczesny sprzęt i profesjonalna obsługa to podstawa w Pani biznesie. Ale chyba równie ważne jest podejście do pacjenta. Czego wymagają dzisiaj klienci i w jaki sposób spełnia Pani ich oczekiwania?

Relacja lekarz-pacjent już dawno zmieniła się z przedmiotowej na podmiotową. Pacjent ma prawo wiedzieć, jak najwięcej o nowoczesnych metodach, wariantach swojego leczenia. Dla mnie najważniejsze jest indywidualne podejście. Podczas konsultacji zawsze pytam, co pacjentowi najbardziej przeszkadza w jego uśmiechu. To dla mnie priorytet, bo podczas moich badań do doktoratu, odkryłam, że większość pacjentów ma inne potrzeby niż te, które wydają się najważniejsze lekarzowi. Ważne jest znalezienie „złotego środka”, tak, aby osiągnąć sukces medyczny i satysfakcję pacjenta. Dlatego każdy pacjent w My Dental Clinic otrzymuje swój własny plan leczenia.

A jak ocenia Pani dbałość Polaków o zdrowie jamy ustnej na przestrzeni ostatnich lat?

Stan zdrowia jamy ustnej w polskiej populacji pozostawia niestety wciąż wiele do życzenia. Według ostatnich raportów Ministerstwa Zdrowia ponad połowa 3-letnich dzieci w Polsce ma średnio 3 ubytki próchnicowe. Wysoki jest także odsetek dorosłych osób z licznymi brakami uzębienia oraz chorobami przyzębia. Jest jednak lepiej niż w poprzednich latach. Rozwija się profilaktyka, rośnie dbałość o wykonywanie zabiegów z zakresu higieny stomatologicznej, kontrolnych przeglądów u dentysty. Coraz więcej zgłasza się też pacjentów na leczenie ortodontyczne. To tak zwana (przeze mnie) „zdrowa moda”. Pacjenci zaczęli bowiem zwracać większą uwagę nie tylko na ubiór, czy sylwetkę, ale także na uśmiech. To niezwykle ważne, bo obecnie uśmiech często decyduje o naszym sukcesie. Dlatego w ofercie mojej kliniki są zarówno zabiegi z zakresu profilaktyki, higieny stomatologicznej, ale także periodontologii, implantologii, ortodoncji i estetycznej stomatologii. Dzięki temu pacjent przychodzący do My Dental Clinic może liczyć na kompleksowy plan leczenia i jego profesjonalną realizację.

Co najbardziej lubi Pani w swojej pracy?

Uśmiech pacjenta jest największą nagrodą dla lekarza, ale także najlepszą wizytówką. Jednocześnie moja praca jest moją pasją. Co dzień nowe zadania, spotkania z ciekawymi ludźmi. Zawsze odżywam, gdy przekraczam próg My Dental Clinic. Wiem, że to moje miejsce. Od początku do końca wymyślone przeze mnie. To jeden z moich największych sukcesów. Ostatnio doceniony także przez innych nagrodą Businesswoman Roku 2016. No i jest jeszcze druga strona mojego zawodu – ta naukowa. Uzyskanie tytułu doktora nauk medycznych było dla mnie zwieńczeniem wielu lat pracy naukowej. Moment obrony pamiętam, jakby to było wczoraj. Wspaniała, wzruszająca chwila. Do tego mam możliwość uczenia przyszłych lekarzy dentystów swojego fachu.

Wspomniała Pani o wyróżnieniu Businesswoman Roku 2016. Czy płeć ma znaczenie w biznesie?  Czy jako kobieta doświadczyła Pani jakichś trudności w swojej karierze czy wręcz przeciwnie, płeć okazała się pomocna?

Zdobycie statuetki Businesswoman Roku było cudownym docenieniem mojego wysiłku związanego z otwieraniem własnej kliniki. Po drodze napotykałam wiele przeciwności losu, w tym utrudnienia związane z kupnem lokalu, jego wykończeniem oraz zwykłą, ludzką zazdrością. Czy to tylko przez to, że jestem kobietą? Nie wiem. Być może ludziom wydawało się, że łatwo złamią młodą, filigranową kobietę. Ja jednak nie dałam się. Walczyłam o moją firmę, o jej powodzenie i z pomocą mojej rodziny, przyjaciół oraz życzliwych pacjentów, udało mi się pokonać te problemy. Dzisiaj mogę szczerze powiedzieć, że te doświadczenia umocniły mnie, bo jestem bogatsza o wiedzę, której nie posiadałam, tworząc My Dental Clinic.

Czy dzisiaj czuje się Pani w pełni spełnioną zawodowo kobietą czy największy sukces dopiero przed Panią?

Już dzisiaj jestem szczęśliwą i spełnioną zawodowo kobietą. Z jednej strony przypomina mi o tym zdobyty tytuł naukowy doktora nauk medycznych, a z drugiej – piękna, błyszcząca, kryształowa statuetka Businesswoman Roku. Obie nagrody są umieszczone na honorowych miejscach w mojej klinice. Codziennie przypominają mi, że wytrwałość i dążenie do celu ma sens. To dla mnie dowody, że zawsze przychodzi moment, gdy jakość zostaje doceniona. Jednak co dzień dzieje się w moim życiu coś ciekawego i nowego. To sprawia, że czuję, że jeszcze dużo przede mną. Na to liczę, bo w życiu też trzeba być ambitnym.

Jakie cele stawia Pani przed swoją firmą?

Moim głównym celem jest rozwój. Zainwestowałam w najlepszy, nowoczesny sprzęt i materiały stomatologiczne, ale także młody, zdolny, prężny zespół. To dobra podstawa do tego, żeby się rozwijać. Zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym lubię jakość. To nie pozwala mi spocząć na laurach. Już teraz My Dental Clinic jest kliniką na światowym poziomie. Tak mówią nie tylko osoby z branży, ale też nasi pacjenci. Mamy dużo osób przyjeżdżających na leczenie spoza kraju, m.in. z Wielkiej Brytanii, Skandynawii i Holandii, którzy też tak uważają. To sprawia nam wiele radości, ale jednocześnie motywuje do dalszego rozwoju, bo medycyna stale się rozwija, stomatologia także. Mam więc plany podążać za techniką i wprowadzać wszelkie innowacje do klinki. Za jakiś czas może otworzymy kolejną…

Co Panią motywuje, nie tylko zawodowo?

Moją największą motywacją są dla mnie moje dzieci. Nie byłabym w pełni spełniona, gdyby nie szczęśliwa rodzina. Radość i szczerość dzieci zaskakuje mnie co dzień. Uśmiech dziecka jest najpiękniejszym darem, jaki można otrzymać. Znikają wszelkie troski. To bardzo ważne przy takiej inwestycji, jaką jest klinika. Prowadzenie własnego biznesu niesie za sobą wiele problemów. Trzeba sobie z nimi radzić i stawiać czoła kolejnym wyzwaniom. Ja radzę sobie z pomocą wspierającej rodziny. Wspominałam już także o mojej siostrze, której zawdzięczam to, że jestem lekarzem i do której dzwonię nawet po poradę, jaką kreację założyć na galę biznesu.

Pani siostra jest zatem znakomitym doradcą, bo wyglądała Pani wspaniale. A jaką otrzymała Pani najcenniejszą radę zawodową i od kogo?

Planując otwarcie własnej kliniki, otrzymałam wiele porad od życzliwych osób. Wciąż je dostaję, bo problemy związane z prowadzeniem własnej firmy były, są i będą. Zmieniają tylko formę. Pamiętam jednak jeden moment. Kolacja ze znajomymi. Wszyscy prowadzą jakiś biznes. Rozmawiamy o prowadzeniu własnej firmy, o problemach, o czarnym PR. Zastanawiam się, czy podołam, bo to przecież młoda firma, a ja już borykam się z problemami moich doświadczonych kolegów. Wreszcie znajomy mówi mi, że niezależnie od tego, co będą mówić inni, mam robić to, co mówi mi serce. Banał? Może. Ale posłuchałam. Robię swoje, bo tak właśnie osiąga się sukces.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

Marcin Andrzejewski

 

 

 

 

 

 

 

 

Show Buttons
Hide Buttons