Umieranie Facebooka to bzdura

Facebook w polskiej wersji językowej w tym roku obchodził jubileusz dziesięciolecia, jak bardzo ta platforma społecznościowa zmieniła się na przestrzeni dekady?

Facebook niesamowicie zmienił się przez ostatnich dziesięć lat. Zaczynaliśmy od prostych możliwości podglądania życia znajomych, dla niektórych służył do utrzymywania kontaktów ze znajomymi z zagranicy. Dziś to najpopularniejsze medium społecznościowe, najchętniej używany komunikator, potężna platforma dla blogów, video i transmisji live. To także potężne narzędzie biznesowe z jednym z najbardziej rozbudowanych, a jednocześnie prostych w obsłudze systemów reklamowych dostępnych na rynku. Ilość danych, które zostawiamy na Facebooku, to woda na młyn do późniejszego targetowania naszych potencjalnych klientów, zarówno w sektorach B2C, jak i B2B.

Dokąd to zmierza? Niektórzy twierdzą, że Facebook się kończy i ludzie przenoszą się na inne portale społecznościowe.

Umieranie Facebooka to bzdura, ruch z tego medium jest dziś rozdzielany pomiędzy inne jego produkty – m.in. Instagram, Messenger i WhatsApp, a sam portal, mimo ciągłego rozwoju, po prostu nie jest niczym nowym i nie robi na nas już takiego wrażenia. Facebook mocno dąży do tego, by ekosystem jego aplikacji stanowił nakładkę na rzeczywistość. Rywalizuje tu już w zasadzie tylko z Google, Apple czy Amazonem.

W wyniku tego, na Messengerze przelejemy pieniądze i zamówimy pizzę lub taksówkę, na Facebooku zobaczymy transmisje z największych wydarzeń i pełnoprawne sklepy internetowe, Instagram stanie się miejscem, gdzie będziemy śledzić całe życie znajomych przez efemeryczny, czyli znikający content, taki jak Instagram Stories, a to nie koniec wielkich planów i innowacji tego giganta. W planach Facebooka jest także system randkowy, portal ogłoszeń o pracę, a także dominacja w obszarze technologii przyszłości – augmented i virtual reality. Facebook ma się świetnie, a wahania związane z jego akcjami są związane tylko i wyłącznie z tym, że ma już tylu użytkowników w najzamożniejszych krajach, że nie jest tam w stanie dalej rosnąć. Przez to ciężej zarobić mu więcej na reklamach, bo każdy użytkownik z USA czy Kanady, pozwala zarobić Facebookowi nawet kilkadziesiąt dolarów miesięcznie.

Jakie firmy najczęściej korzystają z mediów społecznościowych?

Wszystkie duże marki korzystają z Facebooka, zostawiając tam coraz bardziej pokaźne budżety. Social media rosną rok do roku jeszcze szybciej, niż szerzej pojęty digital. To dlatego, że marketing cyfrowy jest doskonale mierzalny i łatwo wykazać jego przełożenie na biznes. W social media ludzie spędzają coraz więcej czasu, a za tym idą budżety reklamowe korporacji. Na Facebooku i Instagramie odnajdują się też świetnie tematy bardzo niszowe i startupy. Mamy tu wciąż wiele sposobów na kreatywne dotarcie do klientów przy mniejszych nakładach finansowych. Jeśli szkoda nam pieniędzy na dobrze targetowaną reklamę, możemy wykorzystać grupy, wydarzenia czy transmisje live, które pozwalają nam dotrzeć do ludzi, bez zostawienia pieniędzy amerykańskiemu gigantowi.

Warto mieć świadomość, że Facebook to nie tylko „lajki” i fani, ale też możliwość pozyskiwania kontaktów ze zgodami marketingowymi czy mierzenia sprzedaży w sklepie internetowym niemal jeden do jednego. Również biznesy offline zyskują coraz lepszą mierzalność – możemy na przykład sprawdzi, ile % osób w promieniu 50 czy 150m od firmy widuje nasze reklamy. To sprawia, że nie poznałem jeszcze biznesu, którego nie dałoby się wypromować w social media. Warto jednak nadmienić, że te możliwości są dziś absolutnie niewykorzystane. Firmy prowadzą płaską, nieciekawą komunikację, nie bazują na mechanizmach lejka sprzedażowego. Próbują sprzedawać od razu, choć jest to dużo mniej skuteczne, niż stworzenie sekwencji wpisów, np. wyświetlenia komunikatu sprzedażowego tylko osobom, które były na stronie www w zakładce „oferta” lub obejrzały 75% naszego filmu edukacyjnego o produkcie.

Jak wybrać odpowiedni kanał komunikacji dla swojego biznesu? Przecież obok Facebooka jest też Instagram, Twitter, LinkedIn, Snapchat itd…

Twitter i Snapchat to media w fazie głębokiej stagnacji, a wręcz radykalnego spadku aktywności na tych platformach. Ciężej tam również wykazać przełożenie na efekt biznesowy. Nie stawiałbym na nie, planując od zera strategię obecności w social media. Nie bez przypadku nie ma tam naszej agencji. Z kolei myślenie o LinkedIn obarczone jest ogromną ilością mitów. Ludzie kojarzą ten portal z rekrutacją i bardziej zamożnymi osobami, pracownikami korporacji. Zapominają jednak, że ludzie spędzają tam naprawdę dużo mniej czasu, przez co koszty reklamy są bardzo wysokie. Wciąż jeszcze jest tam szansa na efekty przy działaniach bezpłatnych, ale to z kolei skończy się, kiedy portal się nieco mocniej w Polsce rozwinie.

Najważniejsze to nie wpaść w pułapkę myślenia, że jak młodzi to Snapchat, jak B2B, to LinkedIn, a jak dziennikarze to Twitter. Potężnym atutem Facebooka jest jego 16 milionów użytkowników w Polsce, wśród których możemy targetować prezesów, przedstawicieli niszowych zawodów, jak i gimnazjalistów. Ilość danych behawioralnych i deklaratywnych jest po prostu porażająca i dostępna dla każdego reklamodawcy.

A jak przebić się w gąszczu komunikatów sprzedażowych, które zalewają internet i media społecznościowe? To chyba dziś największe wyzwanie.

Wspominam dużo o reklamach, targetowaniu. Jednak kluczem do efektywnej promocji jest psychologia człowieka. Trzeba bardzo dobrze zrozumieć, jak ludzie korzystają z social media, jak kupują w internecie. Pod to tworzymy odpowiednie kreacje reklamowe, pokazując je odpowiednim ludziom w odpowiednim czasie.

Co to znaczy być tygrysem social media?
Być pracowitym, cierpliwym, nie lekceważyć klasyków marketingu, ale też śledzić nowinki. Zdobywać nowe umiejętności, wykorzystywać je w praktyce, stale optymalizując marketing i cały i biznes. Nie dążyć do samopotwierdzenia własnych opinii, szukać porady od ekspertów w swoich specjalizacjach. Rynek staje się w wielu miejscach bardzo nasycony, trzeba być tygrysem, by przetrwać i się wyróżnić.

Jak zatem zdobywać praktyczną wiedzę w tym zakresie?

Przede wszystkim przez praktykę. W zdyscyplinowany sposób opublikowaliśmy przez ostatnie trzy lata ponad 300 materiałów, które mogą stanowić merytoryczne wsparcie. Wszystkie dostępne są na naszym fanpage’u i stronie. Jednak zamiast rzucać się na wszystko jednocześnie, warto pomyśleć nad sprawdzeniem jednej rzeczy w praktyce, zanim przejdzie się do czytania o kolejnej. To praktyka jest kluczem do udanych kampanii. Nam ten sposób działania przyniósł trzy lata wzrostów po 200%, a czwarty rok, pomimo większej skali, wcale jakoś mocno nie zwolnił. Jeśli ktoś potrzebuje praktycznego przewodnika, polecam 127-stronicową „Księgę Adsów”, czyli ebooka, którego wydaliśmy, żeby przedsiębiorcy i początkujący marketerzy mogli krok po kroku nauczyć się samoobsługowego systemu reklamowego Facebooka. Nie dostaliśmy jeszcze żadnej negatywnej recenzji przy kilkunastu tysiącach pobrań obu edycji, więc tym bardziej gorąco go polecam. Finalnie, w marketingu nie ma magicznych sztuczek. Jeśli ktoś obiecuje pewne i szybkie efekty, dlaczego nie siedzi jeszcze na egzotycznej wyspie, pijąc drinki z palemką? Żadne szkolenie, porada, audyt czy narzędzie nie pomogą, jeśli nie wykonałem po drodze ciężkiej, organicznej pracy. My taką pracę wykonujemy, dzielimy się wnioskami i liczę na to, że osoby, które nas śledzą, będą mogły skorzystać z naszej wiedzy na własne potrzeby.

 

FRANCISZEK BAZYLI GEORGIEW – założyciel agencji marketingowej Social Tigers, bazującej w swoich działaniach na doskonałej znajomości kanałów social media i ich systemów reklamowych. Według testu Gallupa – strateg cechujący się indywidualnym podejściem do ludzi, zorientowany na ciągłe poprawianie własnych wyników, aktywizację i rywalizację. Social Tigers działa od 2015 roku. www.socialtigers.pl

 

Show Buttons
Hide Buttons