Czas to luksus – jak skutecznie uczyć się języka w natłoku obowiązków

W świecie, w którym „czas wolny” jest mitem, a „chwila dla siebie” kończy się scrollowaniem Instagrama, które sprowadza nieuniknione poczucie winy – jak tu jeszcze upchnąć naukę języka? Bez paniki. Język da się przemycić do naszego codziennego życia – trochę tu, trochę tam, tak żeby coś zrobić, ale nie zwariować.
Nie chodzi o ilość – chodzi o system
Udało ci się – ustanowiłeś cel, że nauczysz się angielskiego. Dumny z siebie przez najbliższe dwa tygodnie siedzisz z książką, robisz zadania, notatki i w trzecim tygodniu okazuje się, że albo nic nie pamiętasz, albo ta cała nauka już ci się znudziła i odpuszczasz sobie a to naukę słówek, a to czytanie… Ostatecznie czujesz się, jakbyś przebiegł dwa maratony.
Co poszło nie tak? Za dużo wziąłeś na siebie na samym początku. To trochę tak, jakbyś chciał wejść na wielką górę… biegiem, bo tak będzie szybciej. Nawet bardzo doświadczeni alpiniści prawdopodobnie po godzinie mieliby dosyć takiego tempa. Tak samo jest z angielskim.
Co jest więc najbardziej skuteczną formą nauki? Pójście na metaforyczny spacer w góry – będzie trudno, zwłaszcza jeśli nigdy tego nie robiłeś, ale jeśli mądrze do tego podejdziesz, to widok na szczycie ci wszystko wynagrodzi 🙂
15 minut dziennie lepsze niż 2 godziny w weekend
Jakby się nad tym zastanowić, to 15 minut dziennie przez cały tydzień to prawie dwie godziny. Nie powinno być różnicy, czy te dwie godziny spędzisz na nauce jednorazowo, czy rozłożone na 15-minutowe bloki, prawda?
Okazuje się, że nie. Nasz mózg najlepiej działa, kiedy często powtarza daną informację – wtedy mózg myśli, że jest ważna, bo często się pojawia i chętniej zapisuje ją w pamięci długotrwałej.
Działa to podobnie jak zapamiętywanie imion nowych osób poznanych na spotkaniu networkingowym albo na imprezie. Załóżmy, że jednorazowo poznajesz 30 osób. Część z nich zapamiętasz od razu – będą miały ciekawe ubrania albo będziecie mieli ze sobą coś wspólnego, ale takich osób będzie może trzy. Z częścią z nich nawiążesz relację i będziecie się częściej spotykać, więc naturalnie szybko przypomnisz sobie, jak się nazywają. Ale te 20 osób, które widziałeś raz i już nigdy więcej ich nie zobaczysz? No właśnie. Podobnie jest ze słówkami czy zasadami gramatycznymi – jeśli ich nie powtarzasz, to przestają istnieć.
Wobec tego jak się uczyć?
Najlepiej zaplanować sobie dwa rodzaje nauki: intensywną i ekstensywną.
Nauka intensywna najlepiej, żeby była wykonywana przez 15 minut dziennie. Wtedy robisz wszystkie trudne, mechaniczne rzeczy, które wymagają dużo skupienia, na przykład: powtarzasz słówka w aplikacji Quizlet, czytasz krótki artykuł na portalu informacyjnym i wynotowujesz nowe słowa, robisz jedno zadanie gramatyczne albo tworzysz zdania z nowymi słowami, ćwicząc przy okazji zasady gramatyczne.
Dlaczego tylko 15 minut? Możesz poświęcić na to więcej czasu, ale warto jest realistycznie zacząć od małego celu i po jego osiągnięciu zwiększać czas nauki, niż zdecydować się na godzinę dziennie, nigdy tego celu nie osiągnąć i mieć pretensje do siebie, że nic z tego nie wyszło.
Badania pokazują, że dzięki systematycznemu powtarzaniu, nawet przez 15 minut dziennie, jesteśmy w stanie zapamiętać o 70% więcej informacji, niż gdybyśmy tego nie robili. Oczywiście, wszyscy chcielibyśmy 100%, ale realistycznie – nigdy nikomu nie udało się zapamiętać wszystkiego z ostatnich zajęć, a 70% to już kolosalny krok do przodu!
Pamiętaj też, aby wprowadzić do swojej rutyny tzw. ekstensywną naukę. Chodzi o to, żeby nie skupiać się tylko na małych partiach języka, tylko spróbować się z nim osłuchać – jak natywni użytkownicy budują zdania, jak akcentują słowa, w jakich kontekstach ich używają. Do tego nie potrzebujesz pełnego skupienia i możesz to robić „przy okazji” – słuchając podcastu w drodze do pracy, czytając artykuł na interesujący cię temat w autobusie, oglądając serial bez napisów podczas prasowania. To nie magia – to multitasking na poziomie eksperckim.

A co, jeśli wszystko się sypie?
Na początku warto zadbać o to, żeby się nie sypało. To znaczy – wziąć kalendarz i tak szczerze się zastanowić, gdzie można w ciągu dnia znaleźć czas na naukę języka. Oczyma wyobraźni widzę już te przerażone spojrzenia osób, które w swoim kalendarzu nie mają miejsca na to, żeby wrzucić tam szpilkę, i mówią – nie, ja nie mam na to czasu. Rozumiem, tak też się zdarza.
Ale czasem z kalendarzami można robić magiczne rzeczy. Raptem okazuje się, że mąż może 15 minut posiedzieć z dzieckiem i dzięki temu zrobić pracę domową. Że raz w tygodniu po południu to żona może wyprowadzić psa i dzięki temu ja mogę znaleźć chwilę na ćwiczenia ze słówek. Te 15 minut naprawdę można znaleźć w niespodziewanych miejscach, trzeba tylko usiąść i porządnie poszukać.
A jeśli wypadnie coś niespodziewanego? Dziecko zachoruje, kot zjadł kabel od laptopa albo zalało piwnicę? W takich momentach nie rzucaj wszystkiego, tylko… zrób minimum. Powtórz jedno słowo. Przeczytaj jeden akapit. Posłuchaj jednej piosenki. Język to nie sprint, tylko maraton – i nawet mały krok w jego stronę to krok do przodu.
Najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić w tej sytuacji, to rzucić wszystko w kąt i wrócić do tego po tygodniu. Będziesz wtedy czuł, że odniosłeś kolosalną porażkę, i ten ciężar niedotrzymanej obietnicy, którą złożyłeś samemu sobie, może sprawić, że powrót do dawnych przyzwyczajeń będzie dwa razy trudniejszy.
Czy można uczyć się samemu, czy lepiej z lektorem?
To jest tak bardzo indywidualna kwestia, że ciężko mi jest odpowiedzieć na to pytanie. Są osoby, dla których lektor nie jest w ogóle potrzebny – mają wiedzę, potrafią same znaleźć materiały, stworzyć rutynę, zaplanować swoje działania, potrafią też same poprawiać własne błędy za pomocą ChataGPT czy innych darmowych źródeł i idą do przodu, bo nauka języka to ich pasja.
Ale wiele osób, w tym ja sama, pomimo tego, że mają wiedzę na temat metod nauczania języka i dostęp do materiałów, po prostu nie potrafi się samodzielnie zmotywować do nauki. Potrzebuję mieć świadomość, że jest ktoś, kto co tydzień na mnie czeka i będzie rozczarowany, jeśli powiem, że w ogóle nie odrobiłam pracy domowej. Albo kto podeśle w trakcie tygodnia krótkie, 15-minutowe zadania do zrobienia na maila, żebym ja nie musiała ich planować we własnym zakresie. Kto porozmawia ze mną, poprawi moje błędy i z kim będę się czuła komfortowo. Tak właśnie pracuję nad moim hiszpańskim.
Można nauczyć się angielskiego w zabieganym życiu?
Można! Trzeba tylko bardzo strategicznie do tego podejść, nie poddawać się i przygotować się na to, że nie wszystko pójdzie nam idealnie. Jeśli jednak będziesz mieć plan awaryjny na nieprzewidziane sytuacje, to nie musisz się bać – na pewno się uda!

Agnieszka Kostrzewa-Nowak
CEO Szkoły Języka Angielskiego Agnieszki Kostrzewy-Nowak, która oferuje bardzo indywidualne podejście do nauki. Szkoła koncentruje się na dostosowanych do potrzeb kursantów lekcjach, jak również wydarzeniach pozaszkolnych, tworząc przestrzeń do nauki w otwartej atmosferze, z lektorami, którzy są dobierani do osobowości klienta.
Zdjęcie autorki: Masza Kubiak
Reszta zdjęć: Joanna Skruszewicc


