Dokąd nas zawiezie Uber?

Inwestorzy pozwali byłego prezesa Ubera. Kolejni inwestorzy grożą podobnym pozwem.Uber wchodzi na kolejne rynki. Uber traci licencję do prowadzenia przewozów w Londynie. Uber odnotował rekordową liczbę przejazdów. Uber został pozwany przez spółkę zależną Googla – roszczenie sięga niemal 2 miliardów USD. Rzecznik Generalny unijnego Trybunału jest zdania, że Uber świadczy usługi transportowe, a nie usługi społeczeństwa informacyjnego. O Uberze można mówić różnie. Natomiast nie można mu odmówić tego, że jest biznesem fascynującym. A to jedynie kilka faktów z barwnego życiorysu firmy.

Dla mnie jako prawnika i przedsiębiorcy śledzenie losów Ubera to możliwość obserwacji i nauki… na cudzych decyzjach i błędach. I tak dla przykładu, w sierpniu 2016 roku Uber kupuje startup Otto za około 700 milionów USD, założony kilka miesięcy wcześniej przez byłego inżyniera Google’a i spółki Waymo. Waymo to spółka odpowiedzialna za projekt samochodów bezzałogowych (ang. self-driving cars). Google twierdzi, że założyciel Otto skopiował z wewnętrznych serwerów Waymo ponad 14 tysięcy poufnych plików dotyczących projektowanego bezzałogowego samochodu. Na bazie tych materiałów stworzył Otto i szybko sprzedał tę spółkę Uberowi. Google wytacza więc Uberowi powództwo, powołując się głównie na naruszenie przepisów o tajemnicy handlowej. Ostatecznie sprecyzowana kwota dochodzonego roszczenia wynosi 1,9 miliarda USD. Do tego dochodzą koszty obsługi prawnej zapewne liczone w setkach milionów dolarów. Porażka w tej sprawie może być dla Ubera bardzo kosztowna.

W trakcie postępowania okazuje się, że raport due diligence przygotowany przed tą transakcją wskazywał na ryzyka prawne związane z zakupem startupu Otto (niestety nie wiemy jakie). Czy te ryzyka zostały zlekceważone przez Ubera, czy raczej wkalkulowano je w istotę transakcji? A jeżeli tak, to w jaki sposób? A wnioski? Dla wielu pewnie dość banalne, ale obserwując rynek wydaje mi się, że warto o nich wielokrotnie przypominać. Due dilligence to niezbędny etap każdej transakcji, ale nie tylko badanie prawne, ale również (a może przede wszystkim) technologiczne, a już najlepiej bliska współpraca ekspertów z obu dziedzin. I jeszcze taka oczywista drobnostka – umowy transakcyjne podpisuje się głównie ze względu na jeden cel – spór. Tworząc i negocjując umowę powinniśmy myśleć głównie o tym – co się stanie, jeżeli dojdzie do naruszenia umowy i sporu pomiędzy jej stronami. Nie sztuką jest wynegocjować umowę na dobre czasy (bo jak wszystko pójdzie dobrze, to nikt do niej nawet nie zajrzy).

Kluczem jest posiadanie pomocnego narzędzia – przydatnych zapisów w umowie na wypadek konfliktu. Niestety, trzeba myśleć czarnymi scenariuszami – wizualizować je i adresować postanowieniami umowy. Ciekawe czy Uber rozważał taki czarny scenariusz – w maju tego roku Rzecznik Generalny unijnego Trybunału, Maciej Szpunar, wydał opinię w sprawie katalońskiej korporacji taksówkarskiej przeciwko hiszpańskiej spółce Ubera. Korporacja taksówkarska zarzuciła Uberowi prowadzenie nieuczciwej konkurencji polegającej na prowadzeniu działalności transportowej z naruszeniem przepisów – bez uzyskania wymaganych zezwoleń na przewóz osób. Uber oczywiście twierdził, że żadnego transportu nie prowadzi, a jedynie obsługuje platformę elektroniczną (aplikację) umożliwiającą łączenie pasażerów z kierowcami. Z punktu widzenia prawa jest to o tyle istotne, że jeżeli działalność Ubera zostanie uznana za usługę społeczeństwa informacyjnego (usługę polegającą wyłącznie na obsłudze platformy elektronicznej), to w praktyce przepisy krajowe nakładające ograniczenia (które nakazują spełnienie dodatkowych wymogów) nie będą go dotyczyły, ponieważ w unii obowiązuje swoboda świadczenia takich usług (a przepisy krajowe tylko w szczególnych przypadkach mogą wprowadzać ograniczenia dla tej swobody, np. ze względu na porządek publiczny, ochronę konsumentów). Przepisy unijne zezwalają natomiast na wprowadzanie państwom członkowskim ograniczeń dotyczących usług transportowych.

Rzecznik Generalny uznał, że Uber to nie tylko aplikacja i platforma elektroniczna, ale również sprawowanie kontroli nad samymi usługami przewozu – ich ceną, jakością samochodów dopuszczonych do przewozu, minimalnymi warunkami bezpieczeństwa, kierowanie kierowców w miejsca dużego popytu, ocenianie kierowców i ich usuwanie z platformy. Te czynności, to zdaniem Rzecznika właśnie świadczenie usług przewozowych – to samo robią przecież korporacje taksówkarskie. Jeżeli unijny Trybunał podzieli zdanie Rzecznika – Uber powinien być traktowany jako przedsiębiorstwo transportowe, które powinno spełniać wymogi prawne kraju, w którym świadczy usługi (orzeczenie ma być wydane jeszcze w tym roku). Dla Ubera może to mieć poważne konsekwencje – konieczność uzyskania stosowanych zezwoleń przez firmę i poszczególnych kierowców. Niezależnie od tego jaki wyrok wyda Trybunał, wydaje mi się, że te problemy prawne były dość łatwe do przewidzenia – a skoro tak – to ryzyka te można było zminimalizować. Im większa ingerencja w sposób świadczenia przewozu przez poszczególnych kierowców, tym większe ryzyko uznania, że nadzorujący również świadczy usługi przewozowe. I odwrotnie.
Czy te ryzyka zostały zlekceważone przez Ubera, czy raczej wkalkulowano je w istotę prowadzenia biznesu?

Spójrzmy jeszcze na inne doniesienia prasowe. Część inwestorów pozwała wieloletniego prezesa i założyciela Ubera, po tym jak został przymuszony do rezygnacji ze swojej funkcji, za zatajanie kluczowych informacji przed wspólnikami i pozostałymi członkami zarządu (właśnie m.in. dotyczących zakupu startupu Otto, ale też dotyczących afer seksualnych i zmiany algorytmu aplikacji w ten sposób, aby osoby kontrolujące nie mogły zamówić przewozu via Uber.). Kolejni inwestorzy grożą podobnym pozwem. A to wszystko dzieje się w sytuacji, gdy Uber od początku swojej już niekrótkiej działalności generuje straty (około 700 milionów USD strat za I kwartał 2017 roku).
Może to perspektywa wykonywanego zawodu, ale wydaje mi się, że większość opisywanych problemów związana jest ściśle ze sferą prawa. To zaś podpowiada, jak ważna jest relacja na linii biznes-prawo, która powinna charakteryzować się wzajemnym zrozumieniem i zaufaniem. Prawnicy natomiast powinni zrozumieć swoją rolę w nowej rzeczywistości – bycia przede wszystkim dobrym doradcą biznesowym, a nie kauzyperdą. Chociaż tyle możemy nauczyć się od Ubera.

 

PAWEŁ CHOJECKI
Adwokat. Specjalizuje się w prawie własności intelektualnej (nowych technologii) i prawie korporacyjnym.

 

Show Buttons
Hide Buttons