EDUKACJA PLUS MARKA WŁASNA. PRZEPIS NA SUKCES W BRANŻY BEAUTY

Wiedza jest bazową wartością każdego pracownika. Te wszystkie smaczki, nowości i nowinki, znajomość pokrewnych dziedzin (dietetyka, moda, technologia) powodują, że możemy czuć się pewnie, imponować. I klientom, i pracodawcy. Tacy ludzie mają w branży przyszłość!
W ubiegłym roku wybrałam się na endermologię (masaż podciśnieniowy, oddziałujący na skórę i tkanki podskórne). Sporo trenuję, dbam o formę i o zdrowie, a jednak miewam problem z cellulitisem, jak większość z nas. Skorzystałam zatem z zabiegu, który zaproponowała mi pewna stylistka fryzur. Miała w salonie supernowoczesne urządzenie, więc teoretycznie nie musiała posiadać specjalistycznej, dodatkowej wiedzy. Jak wspomniałam, dużo ćwiczę, zdrowo się odżywiam, więc efekt mnie zadowolił. Niedawno poznałam panią Monikę, która zaprosiła mnie na taki zabieg do swojego salonu. Oferowała nieco starszą maszynę, już nie tak nowoczesną, ale spokojnie wyjaśniła, że akurat ta maszyna lepiej dociera do głębszych partii skóry. Cała wizyta przeszła moje oczekiwania. Nie polegała tylko na wciśnięciu guzika „start” i wybraniu odpowiedniego programu dla mnie. Pani Monika otoczyła mnie w czasie wizyty szeroką opieką. Tłumaczyła na bieżąco różnego rodzaju ruchy, które wykonywała za pomocą maszyny na moim ciele; przy okazji wykazała się ciekawą i nieoczywistą wiedzą z zakresu dietetyki, masażu, drenażu.
Ten sam zabieg, ta sama cena, ale efekt i wrażenia diametralnie inne!
Ta historia pokazuje, że ukończenie samego kursu lub studiów czy zakupienie nowoczesnych maszyn obecnie już nie wystarczą. Na rynku beauty potrzebujemy specjalistów, którzy posiadają nie tylko niezbędne kwalifikacje i wykształcenie, ale też doświadczenie, wiedzę z różnych obszarów, pokrewnych kosmetologii oraz odpowiednio profesjonalną komunikację. To wszystko budzi zaufanie klientów i sprawia, że chcemy wracać właśnie do tej osoby, a nie innej.
Zdrowe granice
Kosmetolog to zawód okołomedyczny, związany z tym, że powinniśmy się uczyć i rozwijać przez całe życie. To nie takie proste, że skończysz studia czy kurs i masz wszystko z głowy.
Możesz zostać kosmetyczką albo kosmetologiem po szkole policealnej albo po studiach: 3- lub 5-letnich (system licencjat i magister). Możliwości pracy pojawia się naprawdę wiele. Praca w salonie, przy fotelu, ale też ekspert beauty, konsultant w salonie lub w fabryce kosmetyków, twórca materiałów promocyjnych dla firm lub „kontentu” na social mediach. Masz szansę skupić się na wielu aspektach, pod warunkiem że wykażesz się większą, niż dają same studia czy kursy, wiedzą. Nie tylko o zabiegach, ale i o kosmetykach, składnikach, o procesach zachodzących w skórze i w ciele, o regeneracji, o odżywianiu, które wpływa na wygląd zewnętrzny. Przecież często problem np. z trądzikiem zależy od odpowiedniego odżywiania czy suplementacji.
W moim odczuciu takich specjalistów, którzy mają szeroki wgląd i zainteresowania, na polskim rynku wciąż brakuje. Z drugiej strony niektórzy specjaliści próbują sięgać po dziedziny, które jednak powinny pozostać w branży stricte medycznej. Przykład? Proszę bardzo. Na rynku trwa obecnie wysyp krótkich szkoleń tzw. kosmetologicznego pobrania krwi. To dla mnie niedopuszczalne. Oczywiście, chodzi o pobranie krwi celem uzyskania osocza, do zabiegów. Ale w każdej profesjonalnej firmie, także w mojej, do tego typu zabiegów jest proszona pielęgniarka. Nie wyobrażam sobie, aby kosmetolog po 4-godzinnym kursie pobierał sam krew. A jeśli pęknie żyła, jeśli zdarzy się coś nieprzewidzianego?
Celem jest upiększanie, więc nie wolno przekraczać granic.
Nie chcę się skupiać na konflikcie, który dotyczy lekarzy i kosmetologów (części z nich). W mojej opinii ten drugi jest wyspecjalizowanym zawodem, który daje szerokie spectrum możliwości, więc współpraca z lekarzami jest i będzie nieunikniona. Oczywiście, są zabiegi, które powinni robić lekarze (z użyciem głębokich igieł, preparatów), ale też takie jak np. laseroterapia, które spokojnie mogą wykonać kosmetolodzy.
Jestem za tym, aby specjaliści z obu dziedzin po prostu ze sobą współpracowali. Powinny być jasno ustalone zasady, które zabiegi są inwazyjne i powodują większe ryzyko, więc należą do lekarzy. Podobnie jak te, które spokojnie mogą wykonywać kosmetolodzy.
Social media od początku
Oczywiście, nie da się być specjalistą od wszystkiego. Jako wykładowczyni akademicka często spotykam się z osobami, które nie wiedzą nadal, w którym kierunku iść. Nie zapisują się na sympozja, nie biorą udziału w szkoleniach, w tym on-line, nie zjawiają się na targach. Czy w ogóle chcą współtworzyć więc tę branżę? – zastanawiam się.
Radzę, aby zadać sobie pytanie (nawet już po wybraniu drogi): czy mnie to naprawdę dalej interesuje, „kręci”? I szczerze sobie na nie odpowiedzieć.
Lepiej zrezygnować lub wybrać inny kierunek w dziedzinie beauty, niż potem się męczyć czy żałować decyzji. Jako pracodawczyni i rekruterka spotykam bowiem sporo osób, które mają skończony kierunek studiów, kosmetologię, ale bez specjalizacji. Też nie wiedzą, co dalej. Każdy rynek potrzebuje specjalisty z odpowiednim zakresem kompetencji. A to z face modeling, a to ze stylizacji rzęs itd. Warto obrać konkretny kierunek i za nim podążać, właśnie w tym się doskonalić.
Nieraz tłumaczę trenerkom: „Nie oczekujcie, że tylko ja czy moja firma zrobimy za was całą działalność wizerunkową”. Klientki dziś są świadome i chcą wiedzieć, do kogo idą na zabieg. Podobnie jak potencjalny pracodawca: nierzadko sprawdza, z kim przyjdzie mu pracować. Mam na myśli social media i kreowany w nich wizerunek. Nie jesteśmy anonimowi w sieci. Jeśli chcesz być transparentny/a, profesjonalna/y, zadbaj o to jeszcze przed skończeniem szkoły. Na tym polega budowanie marki osobistej. A godny zaufania specjalista musi kojarzyć się ze zdrowym stylem życia i z zadbaniem.
Powrót do marzenia
Jedna z moich pracownic porzuciła zawód księgowej i spełniła marzenie, jakie miała w dzieciństwie. Obserwowała kiedyś ukochaną ciocię, która prowadziła salonik kosmetyczny, upiększała swoje klientki. Dziewczyna wybrała księgowość, co zasugerowali jej rodzice, ale marzyła wciąż o byciu kosmetyczką. I tak się wreszcie stało. Po trzydziestce postanowiła zawalczyć o marzenia; ukończyła szkołę, kursy i znalazła zatrudnienie.
Znam wiele historii osób, które na nowo zdefiniowały swoje życie zawodowe. Kiedyś fach w branży beauty nie był postrzegany jako bardzo prestiżowy. Dziś fryzjerzy czy kreatorzy wizerunku stają się celebrytami, influencerami. Trzeba też powiedzieć, że zawody w branży beauty stały się znacznie lepiej opłacane niż dawniej i część osób niestety tylko z tego powodu wchodzi w ten rynek.
Gdybym miała komuś doradzać, jak zbudować karierę od początku, z 8-godzinnego dnia pracy usunęłabym aż dwie godziny. Praca powinna zająć 6 godzin, a pozostałe warto poświęcić na budowanie marki własnej. Internet, zdjęcia, opisy, rolki, filmiki, ogłoszenia, kształcenie się. Nawet jeśli na początku mamy zarabiać mniej, moim zdaniem warto zainwestować w budowanie marki własnej.
Przyszłość i doświadczenie
Niedawno usłyszałam coś, co bardzo do mnie przemówiło… Na przestrzeni lat odeszło z moich firm sporo osób tylko po to, aby założyć własne firmy. I one działają zwykle z dużym powodzeniem. Stało się tak dlatego, że ja, która stworzyłam swoją firmę od początku, będąc sterem, żeglarzem i okrętem, dałam pracownikom całe know-how. Przecież w szkołach czy na studiach kosmetologicznych raczej nie uczą, jak prowadzić biznes (a jeśli już, to niewiele). Tymczasem tacy pracodawcy jak ja, którzy sami uczyli się na błędach i sukcesach, niemal na tacy przekazują wiedzę na temat budżetowania, rachunków, umów, marketingu. A jeśli ktoś zaczyna sam, bez doświadczenia, nieraz po roku musi zamknąć salon.
Kiedy idzie się do pracy do znanej, dużej marki, do korporacji na rynku beauty, nie ma możliwości, aby się tyle nauczyć, co w firemce lub saloniku prowadzonym od początku przez jedną osobę. Mówię o tym z pełnym przekonaniem. Może nie jest tak luksusowo, może nie ma czym się pochwalić na Instagramie, ale wiedza, jaką zdobywasz w takim kameralnym miejscu pracy przez 2–3 lata, jest u progu kariery bezcenna. I potem znacznie łatwiej iść dalej, otworzyć własny salon.
Oczywiście, nie twierdzę, że wszyscy bez wyjątku musimy się szkolić całe życie i błyszczeć w social mediach. Są osoby, które wolą pozostać w cieniu i czują się bezpiecznie, kiedy wykonują te same zabiegi na przestrzeni lat. Stabilizacja zawodowa bez social mediów czy dodatkowych kursów jest nadal możliwa. Tyle że jeśli ktoś marzy o karierze, o awansie, o rozwijaniu się i o realizowaniu ambicji własnej, to właściwym kierunkiem jest ciągła edukacja, znajomość nowych trendów oraz technologii. Wiedza jest bazową wartością każdego pracownika, także w branży beauty. Te wszystkie smaczki, nowości i nowinki, dodatkowe umiejętności z pokrewnych dziedzin (dietetyka, moda, technologia) powodują, że możemy zaimponować. I klientom, i pracodawcy. Tacy ludzie mają w branży przyszłość! Dlatego jestem przekonana, także na bazie własnego doświadczenia i obserwacji rynku, że to edukacja plus marka własna stanowią przepis na sukces.
Nowe technologie mają głos
A gdybym chciała się cofnąć o 15 lat, kiedy zaczynałam karierę w branży beauty, to nie wyobrażam sobie, aby nie brać udziału w targach, kursach, szkoleniach. Reklamy zamieszczałam w gazetach, drukowałam ulotki. Teraz, tworząc własny biznes, postawiłabym na social media i na stworzenie kanału na YouTubie. Podzielę się kolejną historią. Rok temu przeprowadzałam rekrutację na kosmetologa w jednym z moich salonów. Zgłosiło się 100 osób (przez portal Pracuj.pl), z czego dopuszczalne kwalifikacje miała jedynie dziesiątka kandydatów. Tylko pięć z nich odpowiedziało lub odebrało telefon, a na rozmowę o pracę przyszły… dwie osoby. Jedna nie miała pojęcia, jak się zachować, gdy klientka zemdleje. Podkreślę, że większość kandydatów miała jedynie ukończoną kosmetologię. Zero specjalizacji, dodatkowych kursów. To znak, że pracodawca musi nauczyć osobę, którą zatrudni, niemal wszystkiego i pomóc jej się wyspecjalizować. Czy to zawsze zadanie pracodawcy? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi, do przemyślenia.
Mimo wzrostu liczby absolwentów kosmetologii w ostatnich latach na rynku nadal brakuje specjalistów, którzy mają konkretne specjalizacje. Dlatego wciąż uważam, że fundamentem powinien być rozwój, chęć doskonalenia umiejętności oraz poszerzania kompetencji.
dr Żaneta Gortat-Stanisławska
Politolog, pedagog, wykładowca akademicki, publicysta branżowy. Jako prelegentka uczestniczyła w wielu konferencjach, seminariach i pokazach. Jako ekspert beauty przekazuje swoje wieloletnie doświadczenie zawodowe zarówno w sferze kosmetologicznej, jak i biznesowej. Właścicielka i pomysłodawczyni firmy z profesjonalnymi kosmetykami O-medic, współwłaścicielka fabryki kosmetyków i wyrobów medycznych MG Evolution, właścicielka największej sieci szkół kosmetycznych Broadway Beauty, BB College oraz marki Permanent World. Założycielka fundacji „Parasol”, która wspiera kobiety samotnie wychowujące dzieci w zdobywaniu nowych kwalifikacji zawodowych.