Energię czerpię bezpośrednio z działania…

 

Spod jej ręki wychodzą najpiękniejsze uśmiechy, ból i strach przy współpracy z nią przestają mieć znaczenie. Wywiad z dr n. med. Anną Dudzińską-Filkiewicz, specjalistką chirurgii szczękowo-twarzowej, właścicielką Kliniki Stomatologicznej Alfa Dental w Olsztynie, specjalizującej się w implantologii i rekonstrukcji uśmiechu.

Jest Pani specjalistką chirurgii szczękowo-twarzowej, właścicielką kliniki stomatologicznej, koordynatorem Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie. Skąd pomysł na pokierowanie swojej drogi zawodowej w takim kierunku?

Moja droga zawodowa właściwie wybrała się sama. Jako dziecko chirurga szczękowego i stomatologa ogólnego naturalnie od lat dziecięcych, chcąc nie chcąc, uczestniczyłam w pracy rodziców. Początkowo oczywiście było to przysłuchiwanie się rozmowom rodziców, po czym, już w okresie szkoły średniej, zaczynałam pomagać rodzicom w pracy – mamie w gabinecie stomatologicznym, tacie na oddziale – po cichu przychodząc i przypatrując się ich codziennej pracy. Pozwoliło mi to, po pierwsze, oswoić się z medycyną, z przypadkami medycznymi, ze specyfiką pracy z pacjentem, a po drugie, dzięki takiemu kontaktowi od podstaw zaznajomiłam się ze wszystkimi szczeblami kariery – od sprzątania poprzez asystę stomatologiczną, później chirurgiczną, aż po pracę lekarza – staż swój po studiach lekarskich wykorzystałam na podwójnie ciężką pracę – łącznie w gabinecie i w szpitalu. Pamiętam, jak podczas jednego z obowiązkowych staży wakacyjnych tata dał mi tydzień na nauczenie się narzędzi chirurgicznych – dodam, że normalnie to specjalizacja dla pielęgniarek trwająca rok – a ja po tym tygodniu stanęłam sama jako czynna instrumentariuszka do zabiegu chirurgicznego i poradziłam sobie bardzo dobrze. Taka forma pracy od najmłodszych lat daje ogromną przewagę dzięki szybko zdobytemu doświadczeniu, uczy pokory oraz pozwala wcześnie spojrzeć na medyczną firmę z perspektywy osoby zarządzającej – już się zna zakres obowiązków wszystkich pracowników od podstaw, wie się, co dokładnie chcemy od nich wyegzekwować i jak powinna zostać wykonana praca. Wymagając wiele od siebie, jak i od innych, zawsze staram się, aby praca została wykonana perfekcyjnie.

Wiem, że jest Pani także wykładowcą na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim oraz angażuje się Pani w działania charytatywne. Skąd bierze Pani energię do działania na tak wielu płaszczyznach?

Zawsze powtarzam, że energię czerpię bezpośrednio z działania – jest to koło samonapędzające się. Praca, jak się ją lubi, daje ogromną satysfakcję, a moja stanowi dla mnie codzienne wyzwanie, przez co jest również ciekawa i wzbudza we mnie chęć do ciągłego doskonalenia się. A jeśli do tego ma się taki charakter, który nie daje usiedzieć w miejscu, codzienny grafik jest napięty do granic możliwości… Dodatkowo działalność charytatywna oraz świadomość, że nie żyje się tylko dla siebie i można podzielić się z innymi, dając im szczęście i radość, nawet z najprostszych rzeczy, stanowią dla mnie dodatkową inspirację… Jeżeli ten czas poświęcony na działalność charytatywną możemy dodatkowo spędzić ze swoimi dziećmi i przyjaciółmi – to zarówno uczymy poprzez przykład swoje dzieci, że warto pomagać, a także spędzamy ten czas w gronie świetnych ludzi.

Czy Pani zdaniem pasja może być sposobem na biznes?

Powiem inaczej – wydaje mi się, że tylko człowiek realizujący swoje zadania z pasją i lubiący to, co robi, nie zmęczy się swoją pracą i będzie jej się w stanie całkowicie poświęcić. Do tego pokora, ciągła nauka, otwartość na korzystanie z wiedzy i doświadczenia innych specjalistów i samodoskonalenie się – to według mnie przepis na sukces. A biznes przy takim podejściu realizuje się niemal sam.

Co jest najtrudniejszego w wykonywanym przez Panią zawodzie?

Myślę, że odpowiedzialność i brak możliwości odcięcia się całkowitego od pracy. Jako koordynator oddziału, prezes prężnie działającej spółki, właściciel kliniki zatrudniającej 40 osób, nie mogę pozwolić sobie na stuprocentowy wypoczynek. Niestety nawet będąc na urlopie, nieustannie z tyłu głowy myślę o pacjentach – i tych już zoperowanych, jak i czekających na zabieg, ale również o moich zespołach i współpracownikach.

Klinika stomatologiczna, którą Pani zarządza, cieszy się uznaniem wśród klientów, proponując produkty i usługi najwyższej jakości. Jak dbacie o to, by być najlepszymi na rynku?

Nieustannie szkolimy się, uczestniczymy w kongresach na świecie, zawsze staramy się być na bieżąco. Stomatologia jest niezwykle prężnie rozwijającą się dziedziną medycyny, zaryzykuję stwierdzenie, że technologicznie to nawet jako jedna z najszybciej rozwijających się. Trzy lata to w stomatologii technologiczna przepaść, więc tak naprawdę nie można sobie pozwolić, aby choć na chwilę odpuścić. Nieustannego szkolenia się i samodoskonalenia wymagamy również od naszych współpracowników. U nas w klinice nikt nie pracuje sam, stanowimy wielowymiarowy zespół, spotykamy się na konsyliach, na których omawiamy wspólnie realizowanych pacjentów. Poza tym firma to zbiór opracowanych ścisłych procesów, a każdy etap realizacji jest skrupulatnie sprawdzany. Szczególną wagę przykładam do budowania zespołu, tak aby realizując pracę, każdy czuł się w tym zespole dobrze, aby miał poczucie, że za plecami jest zawsze ktoś, kto służy radą i pomocą. A pacjenci – staramy się, aby czuli się u nas jak w domu, i chyba tak jest, bo związują się z nami całymi rodzinami na lata, część z naszych pacjentów jest już naszymi dobrymi znajomymi – na gruncie prywatnym również.

Jako pierwsza w regionie wprowadziła Pani komercyjne zabiegi w znieczuleniu ogólnym wykonywane głównie przy dentofobii lub dużych i wyczerpujących dla pacjenta zabiegach chirurgicznych. Może Pani powiedzieć o tym coś więcej?

Tak, ta forma pracy to moja codzienność w pracy chirurga szczękowego. W szpitalu. Widząc jednak ogromne zapotrzebowanie w rejonie i brak możliwości realizacji części procedur bez znieczulenia ogólnego, postanowiliśmy je wprowadzić w życie – w pierwszej kolejności najbliższe mi zabiegi chirurgiczne, następnie, zgodnie z potrzebą rynku, rozszerzyliśmy działalność o leczenie zachowawcze i kanałowe w znieczuleniu ogólnym. Teraz realizujemy już pełen pakiet na zasadzie: przychodzisz bez zębów, zasypiasz i wychodzisz z pełnym uśmiechem – nawet z zaawansowaną protetyką. Jednak gdyby nie nasz zespół, jego otwartość na nowości i chęć rozwijania się, nie byłoby to możliwe. No i oczywiście mój mąż – specjalista protetyki, który pozwala mi realizować nawet najbardziej szalone biznesowe pomysły.

Jakimi wartościami kieruje się Pani w biznesie?

Zawsze uczciwością, ciężką pracą, otwartością i zdrową rywalizacją.

 

Jak udaje się Pani łączyć z sukcesem życie zawodowe z prywatnym, rolę businesswoman z rolą matki?

Staram się być zawsze z moimi dziećmi – pracę układam tak, aby mieć dla nich zawsze czas, a ważne wydarzenia w ich życiu są dla mnie świętością. Niewątpliwie ogromną pomoc mam również po stronie męża – od narodzin dzieci dzielimy się obowiązkami po równo, każde z nas realizuje się w swojej dziedzinie i swoich pasjach, myślę, że to zdrowe, kiedy każdy ma tylko swoje tematy do realizacji. A dzieci naturalnie są zawsze z nami – zwykle również zabieramy je ze sobą na wyjazdy szkoleniowe. Czas wolny spędzamy zawsze intensywnie, realizując wspólne pasje, w które zostały naturalnie wciągnięte dzieci lub w które dzieci nas wyciągnęły. Dzięki pasji mojego taty i męża kochają żagle i sporty wodne – zresztą nie mogłoby być inaczej, mieszkając na Warmii, z kolei ja zaczęłam jeździć konno, chcąc towarzyszyć dzieciom w realizacji ich pasji w postaci jazdy konnej. I tak oto chirurg szczękowy, mający na co dzień pacjentów z urazami twarzoczaszki, w tym spadających z konia, stał się właścicielem dwóch koni i szykuje się do egzaminu jeździeckiego w grupie z dziećmi 😉 – nawet w tej dziedzinie widzę również pewien potencjał na biznes.

Jakie najważniejsze cele stawia sobie Pani w najbliższym czasie?

W najbliższym czasie planujemy z mężem rozszerzenie działalności – mamy w planie realizację budowy nowej siedziby naszej kliniki, więc myślę, że najbliższy okres będę poświęcać właśnie temu zadaniu. Ale znając siebie, zaraz wpadnie mi do głowy inny cel – tak żeby nie było za łatwo i nudno 😉

 

Dziękuję za rozmowę.

Justyna Nakonieczna

 

 

zdjęcie główne: Piotr Ratuszyński

pozostałe: Andrzej Bugajski Rebel Artistry

 

 

 

 

Show Buttons
Hide Buttons