Fryzjerstwo to nie zawód – to moja pasja!Wywiad z Baronową Fryzjerstwa Izabelą Bagińską

 

Robię to, co kocham, i poświęcam temu maksymalną uwagę. Słucham i rozmawiam z klientem, bo doskonała komunikacja ma znaczący wpływ na efekt końcowy.

Skąd pomysł na nazwę Baronowa Fryzjerstwa?
Nazwa wzięła sie z dość nietypowej sytuacji. W 2018 roku, kiedy prowadziłam salon pod inną nazwą i miałam zatrudnionych około dziesięciu osób, postanowiłam w końcu, sugerując się podpowiedziami wielu ludzi, zatrudnić managera. Prowadząc działalność, nie można mieć oka na wszystko, skupiając się dodatkowo na fryzjerstwie, które praktykuję od dwudziestu czterech lat. No i zjawił się energetyczny koleś z błyskiem w oku i aresenałem technik optymalizujących pracę mojego salonu. To od niego właśnie wyszła nazwa Baronowa Fryzjerstwa.

Gdyby nie nowy manager, nie byłoby tej nazwy?
Dokładnie! Jak zobaczył, jaki poziom fryzjerstwa reprezentuję, to w rozmowie zastosował to powiedzenie – i strasznie przypadło mi do gustu. I jeszcze jedno. W tamtym czasie, po namowach managera, zdałam sobie sprawę, jak istotne jest promowanie siebie i pokazywanie światu, jak ważne jest to, co robię. Jednym z pierwszych kroków, jakie poczynił, było wprowadzenie usług fryzjerskich do branży fitness w jeszcze dość niszowym jej obszarze, jak sporty sylwetkowe. Pomagaliśmy zawodnikom i zawodniczkom w przygotowaniu ich wizerunku scenicznego. Zajmujemy się fryzurami oraz makijażami scenicznymi i stawiamy kropkę nad i. Marketing Baronowej w odpowiedniej oprawie zaczął działać szybko i intensywnie. Zawodnicy na scenie to również doskonały nośnik mojej pracy. Później wpadłam na pomysł, aby wprowadzić usługi fryzjerskie do klubów fitness, ale negocjacje w tej sprawie trwają, a sami wiemy, jak w tym momencie pogrążona jest branża fitness.

Szkolenie we Francji w zakresie fryzjerstwa – co pozostało w pamięci?
Właściwie to w sercu Paryża. Zacznę od początku tej historii i dotrę do okresu w Paryżu. W moim młodym życiu ciągle przewijało się zainteresowanie włosami i właściwie od piętnastego roku życia pracuję w tym zawodzie, uwzględniając trzyletnie praktyki. To była stara szkoła, solidna, żmudna i konsekwentna. Później, jak się okazało, w połączeniu z wyobraźnią i pracowitością osiągałam bardzo dobre rezultaty. Nie lubię o sobie mówić w superlatywach, ale zmieniam to, bo przysłowie mówi: „Oddaj królowi, co królewskie” – więc jest Baronowa Fryzjerstwa. Później zatrudniłam się w pięciogwiazdkowym salonie fryzjerskim paryskiej marki. Tam zobaczyłam, jak powinien być zorganizowany dobrze prosperujący salon fryzjerski, a świadczył on usługi na najwyższym poziomie. To właśnie w ramach rozwoju i poszerzania horyzontów właściciele, widząc moje wiodące cechy, zapraszali mnie na szkolenia w Paryżu. To było coś niesamowitego. Tamtejszy podział pracy na kolorystów i stylistów, gradacja ważności, obsługa klienta oraz inne walory miejsca i sposobu pracy, które mnie oczarowały. Właśnie taki styl prowadzenia salonu od lat praktykuję w swoim zakładzie. Dorzuciłabym od siebie jedynie trochę luzu i entuzjazmu, bo tam panowała dość sztywna, regulaminowa postawa i formalistyczny styl pracy.

Jak pandemia odbiła się na Twoim salonie?
Pandemia. Nie masz lepszych pytań, tylko akurat takie, które powodują drętwienie kończyn? Ten czas jest wyjątkowo trudny i dziwny. Pracuję normalnie, pomijając twarde lockdowny. Dzięki wielu latom skutecznej pracy mam wkoło siebie mnóstwo przyjaznych gości salonu, którzy mnie wspierają wizytami, dobrym słowem i zarażają dodatkowo entuzjazmem. Niełatwo mi się odnieść stricte do pandemii, na pewno jest dużo trudniej. Wiele osób na zdalnym „home work’u” ograniczyło potrzeby, nie ma rotacji, nie ma pubów, klubów i szeroko pojętej swobody. Potwierdza się kolejny raz stwierdzenie, że w domu to ludzie umierają. Mam jednak nadzieję, że wszystko szybko powróci do normalności sprzed 2020 roku.

Dlaczego w tak trudnym czasie zdecydowałaś się na zmianę nazwy, loga i lokalizacji?
Na pytanie o zmiany w tak trudnym czasie nie mogę odpowiedzieć jednoznacznie i zwięźle. Na to złożyła się suma wielu emocji, hormonów, wyobrażeń i celów. Zacznijmy od tego, że poprzednią lokalizację miałam w nowo powstałym centrum mieszkaniowo-biznesowym na Bliskiej Woli. W sekundę po ogłoszeniu dotarcia wirusa do Polski ten segment wymarł i zrobiło się zupełnie pusto, z naciskiem na zupełnie. Wszyscy byliśmy może nie tyle w strachu, ile w wielkiej niewiadomej, a ja zostałam z opłatami rzędu kilkudziesięciu tysięcy kosztów stałych. To było pierwsze tąpnięcie w zmianie lokalizacji i tym samym redukcji kosztów. Znalezienie lokalu, spotkania i negocjacje warunków jego nabycia nie należą do łatwych. Lokalu szukałam na obszarze stu kilometrów kwadratowych. Interesowały mnie takie obszary jak Milanówek, Podkowa Leśna, a w Warszawie – Śródmieście, Wola, Saska Kępa, ale tylko Francuska, Stary Mokotów. Trochę przypadkiem, ale najbardziej dzięki własnej konsekwencji wpadła mi lokalizacja na Chmielnej, w podwórzu, czyli intymnie i cicho jak na rasowe śródmieście niemałego miasta. Zmieniając lokalizację, wystrój i urządzenie lokalu, postanowiłam zmienić również nazwę. Do odważnych świat należy i mam nadzieję, że ta energia się zwróci. Docelowo chcę edukować i tworzyć przyszłość fryzjerstwa w Polsce, bo według mnie poziom jest tu byle jaki i mało jest naprawdę bardzo dobrych fryzjerów. To też ma wpływ na niskie wymagania klientów, chociaż to się zmienia, ale powoli. Myślę o sieci butikowych salonów fryzjerskich, do których będzie mógł przyjść i zapisać się każdy, kto wie, jak ważne są dobrze zrobione włosy. Dla nas, kobiet, włosy to wizytówka, wpływają na dobre samopoczucie i samorealizację oraz pewność siebie. Mężczyźni też coraz częściej potrzebują regularnych wizyt i świeżo ściętych włosów.

Masz absolutny dar zmieniania wizerunku, czy tego kunsztu da się nauczyć?
Dar. Trudno powiedzieć, czy to dar, aczkolwiek bardzo mi miło, jak ktoś tak mnie ocenia. W życiu wygląda to tak, że jak masz predyspozycje, wiedzę, umiejętności, ciągle się rozwijasz i poznajesz kolejne techniki fryzjerskie, no i dodajesz do tego wyobraźnię, logiczne myślenie oraz ciężką pracę, to w ramach doświadczenia, które posiadasz, możesz tak być odbieranym. To super, że goście mojego salonu po wizycie są zadowoleni i często efekt przewyższa ich oczekiwania. To moja pasja. Robię to, co kocham, i poświęcam temu maksymalną uwagę. Słucham i rozmawiam z klientem, bo doskonała komunikacja według mnie ma znaczący wpływ na efekt końcowy. Czy można się tego nauczyć? Pewnie! Każdy, kto chce być dobrym fryzjerem, może, stosując powyższe, stać się dobrym lub bardzo dobrym fryzjerem. To trudna i długotrwała szkoła, która wymaga skupienia, koncentracji oraz wysiłku psychicznego i fizycznego. Często moja praca opiera się na terapii, bo podczas wizyt gości następuje potężny przepływ energii.

Jesteś laureatką wielu nagród, pisano o Tobie w niejednej gazecie, czy taka rozpoznawalność ma wpływ na odbiór przez klientów?
Laureatka. Pięknie to brzmi. Generalnie wygląda to tak, że faktycznie rośnie grono osób i gości mojego salonu, którzy doceniają moją pracę, i jak się skupię, to naprawdę potrafi być ono spore. Nie koncentruję się na rozpoznawalności na tyle, abym mogła to potwierdzić. Wykonuję swoją pracę starannie i w skupieniu, a efektem ubocznym jest rozpoznawalność. Mam świetnego managera, który mocno pracuje nad naszym PR-em, i mam ten luksus, że on robi to dobrze, on zaś ma luksus, że ja dobrze wykonuję swoje obowiązki. Za pośrednictwem różnych publikacji w gazetach, magazynach czy wywiadach stara się przekazać wiadomość do wszystkich zainteresowanych, że jeśli mają błądzić, szukać i poparzyć się na jakichś branżowych usługach, to z zamkniętymi oczami mogą przybyć do mojego salonu. Cel tych publikacji jest również taki, aby odbiorcy i czytelnicy, a finalnie moi klienci czy goście salonu wiedzieli, że w przystępnej cenie mogą otrzymać usługę takiej samej jakości jak ta, za którą płacą gdzie indziej kilka razy więcej. Doświadczenie, które zdobyłam do tej pory, ulokowało mnie w dość wąskim gronie jako eksperta i z tego jestem bardzo zadowolona, bo to grono jest wierne i wieloletnie. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko ma spore znaczenie, jeśli chodzi o moje kolejne cele zawodowe, i podejmuję kolejne działania zmierzające w ich kierunku.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
Marcin Andrzejewski

 

 

Show Buttons
Hide Buttons