Kobiety sukcesu są wśród nas! Ambitne, przedsiębiorcze, z ciągłym apetytem na więcej

 

Beata Drzazga – wywiad z kobietą, która odniosła sukces w biznesie


Jesteś laureatką wielu prestiżowych nagród i wyróżnień przyznawanych zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej, można zobaczyć Cię na okładkach gazet – jesteś m.in. bohaterką okładki aktualnego numeru naszego magazynu. Bez wątpienia odnosisz ogromne sukcesy w biznesie, zarządzając jedną z największych firm medycznych w Polsce. Czy czujesz się kobietą sukcesu?

Od paru lat często słyszę takie stwierdzenia i pytania. Tak naprawdę sama się zastanawiam, czy to jest właśnie TEN sukces, czy już go osiągnęłam. Zrobiłam już bardzo wiele, robię to, co kocham. Jest to po prostu moja pasja.
Kiedyś oczywiście sama się zastanawiałam, czym dla mnie jest sukces – i wymyśliłam sobie wtedy takie motto: „Sukcesem jest to, że mimo iż osiągasz sukces, pozostajesz sobą”. Tym jest dla mnie właśnie sukces – żeby się nie zmieniać, być nadal dobrym i wspaniałym człowiekiem mimo sukcesu, który się osiągnęło. Oczywiście musimy zmieniać się w pozytywnym sensie, rozwijać się, ale też pamiętać, kim byliśmy na początku swojej drogi. Poza tym sukcesem dla mnie jest to, że moi pracownicy chętnie przychodzą do pracy. Budzą się rano i z pozytywnym nastawieniem zabierają się do swoich obowiązków – nie z przymusem, tylko z przyjemnością.

Skoro zaczęłaś mówić o swoich pracownikach, powiedz, proszę, w jaki sposób dobierasz pracowników do zespołu podczas ich zatrudniania?

Od zawsze starałam się zatrudniać ludzi osobiście. Nadal to robię, szczególnie do kliniki, którą niedawno zbudowałam. Zostaję po godzinach albo w trakcie swoich zajęć spotykam się z ludźmi – ale dla mnie to czysta przyjemność. Za każdym razem chcę poznać osobę, którą zatrudniam. Chcę również, żeby ona wiedziała, kim ja jestem. Nie zamierzam być tylko panią prezes, zależy mi na tym, żeby pracownicy mnie poznali i wiedzieli, jakim jestem człowiekiem. Szukam ludzi otwartych, przede wszystkim obdarzonych dużą empatią, bo wiem, że tylko tacy będą dobrzy dla naszych pacjentów. Szanuję swoich pracowników, pragnę, żeby w pracy czuli się jak w domu. Obecnie mamy 92 filie w 11 województwach w kraju, dlatego rekrutację do poszczególnych placówek przekazałam osobom koordynującym. Kiedyś sama przyjeżdżałam, zatrudniałam i poznawałam personel, jednak na obecnym etapie rozbudowywania firmy nie jest to już realne. Widzimy się oczywiście na spotkaniach firmowych, wigiliach czy rocznicach, żeby zachować kontakt osobisty. Zbliża się rocznica 20-lecia BetaMedu, z tej okazji planuję zorganizować duże przyjęcie i zaprosić trzy tysiące swoich pracowników.

 

Jakie są Twoim zdaniem mocne strony kobiet w biznesie? Co je wyróżnia na tle płci przeciwnej, jaką mają nad nią przewagę?

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu o kobietach w biznesie niewiele się mówiło. To mężczyzna miał pracować, a kobieta zajmować się domem i wychowywaniem dzieci. Kobiety nie miały odwagi, żeby to zmienić, a może w ogóle nie myślały, że są w stanie cokolwiek zmienić. Jestem pewna, że jeśli się naprawdę czegoś chce, można to osiągnąć. I nie ma znaczenia to – co często się słyszy – że jak ktoś wywodzi się z biednej rodziny lub jest kobietą, ciężko mu będzie coś osiągnąć. Pochodzenie czasem może ułatwić start, ale na pewno niczego nie przekreśla. Trzeba chcieć i wtedy można wszystko osiągnąć. Kobiety mają siłę, nie poddają się. To jest ich mocną stroną.
Poza tym kobiety wyróżnia to, w jaki sposób łączą pracę z intuicją i empatią, i troszkę matkowaniem.
Widoczne to jest bardzo np. w negocjacjach, ale i w tym, jak zarządzają. Często starają się coś wypośrodkować, a jak nakrzyczą czy tupną nogą, to potem na swój sposób starają się to załagodzić, aby praca szła do przodu. Ja osobiście uważam, że w pracy nie jest się złym na człowieka, tylko na sytuację, którą trzeba rozwiązać.


Jesteś bardzo aktywna zawodowo. Posiadasz firmę medyczną BetaMed S.A., która ma 91 filii w 11 województwach w Polsce. Jesteś właścicielką BetaMed International w Las Vegas. Jesteś również właścicielką marki Drzazga Clinic – Kliniki Medycyny Estetycznej i Laseroterapii. Jak wśród tylu obowiązków znajdujesz jeszcze czas, żeby zarządzać kolejną Twoją firmą, ekskluzywnym salonem mody Dono da Scheggia?

To było jakieś 12 lat temu, kiedy okropnie zmęczona wyszłam z pracy i postanowiłam z marszu pojechać dokądś odpocząć. Udaliśmy się do Zakopanego. Ja oczywiście ubrana byłam w garnitur i szpilki (jak to po pracy), nie czułam się więc swobodnie, idąc Krupówkami, widząc spojrzenia ludzi, którzy patrzyli na mnie dość dziwnie. Postanowiłam wejść do sklepu sportowego i kupić sobie coś luźniejszego, ale typowe sportowe ubrania nie są w moim stylu. Jednak kiedy weszłam do Sportalmu, tam dotknęłam pięknych materiałów i zobaczyłam idealną dla mnie odzież. Sportową, a jednocześnie bardzo kobiecą. Od razu zapragnęłam mieć te rzeczy. Zawsze też potrzebuję i szukam odpowiednich ubrań biurowych, bo z natłoku obowiązków nie mam dużo czasu na chodzenie po sklepach. I nagle pomyślałam sobie: „Stop, sama otworzę sklep z ubraniami, których szukam”. I tak się właśnie stało, mam sklep i jestem jego najwierniejszą klientką. Tak rozpoczęła się moja przygoda z butikiem z ekskluzywnymi kolekcjami. Kiedy zaczęłam latać po nowe kolekcje do Mediolanu, Paryża, Londynu czy Austrii, zaczęłam poznawać świat i zrozumiałam, jakie życie jest piękne i że wszystko, co robię, robię z pasją. Otwarcie sklepu pomogło mi właśnie to zrozumieć. Jestem przedstawicielką m.in. marki Casadei, Sportalm czy William Sharp. To moda dla eleganckich pięknych pań, które chcą czuć się ekskluzywnie.


Skąd pomysł na nazwę butiku – Dono da Scheggia?

Szukając pomysłu na nazwę sklepu, wzięłam włoski słownik i zaczęłam go wertować. Zobaczyłam, że scheggia znaczy drzazga, a dono – prezent, no i wymyśliłam nazwę: Dono da Scheggia, czyli Prezent od Drzazgi.


Poza tym wszystkim, co robisz zawodowo, znajdujesz jeszcze czas dla rodziny i dla siebie. Jak udaje Ci się pogodzić te wszystkie obowiązki? Skąd bierzesz tyle siły i energii?

Robię to, co kocham, i – jak już wspomniałam – z ogromną pasją. Właśnie pasja daje mi tyle energii, że potrafię to wszystko pogodzić. Jeśli czuję, że pracowałam przez długi czas na najwyższych obrotach, to potem rodzinie oddaję mój czas i jestem dla nich na najwyższych obrotach. Dzięki temu jeszcze bardziej mogą mieć mnie dla siebie, bo ja zawsze uważam na to, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że bezpowrotnie przegapiłam młode lata moich dzieci.

Czy zaczynając prowadzenie własnego biznesu, spodziewałaś się takiego sukcesu w branży i rozrostu firmy?

Rozpoczynając działalność w branży medycznej, całkiem przypadkowo trafiłam na niszę, jaką jest opieka długoterminowa domowa. Chciałam pomagać ludziom. Zrezygnowałam z państwowej pracy i otworzyłam mały biznes, dwa pokoiki, i zaczęłam robić to, co naprawdę chciałam, czyli pomagać. Udało mi się stworzyć coś, na co był ogromny popyt na rynku. Ludzie zaczęli się do mnie zgłaszać. Oczywiście musiałam mieć kontrakt z NFZ, bo takie usługi są dla wielu za drogie, żeby prywatnie płacić, ale wszystko szybko się potoczyło. Udało się w jednym mieście, więc pomyślałam, że może i w innych miastach jest na to zapotrzebowanie, ponieważ zgłaszali się pacjenci z innych województw. Zaczęłam zatem rozwijać firmę także w innych województwach. Moi wspaniali pracownicy, moja potrzeba pomagania innym i pasja, z jaką to robiłam i nadal robię, pomogły mi zdobyć pozycję w branży.

Jak zarządzać firmą, aby od tylu lat wciąż być liderem w branży?

Dziękuję za tak miłe słowa, jest mi bardzo miło, że tak jesteśmy odbierani. Ludzi, z którymi pracuję – zarówno pracowników, jak i pacjentów – traktuję jak rodzinę. Tego też uczę swoich koordynatorów, którzy zarządzają poszczególnymi placówkami. Chcę, żeby pacjenci czuli się u nas jak w domu, a pacjenci przebywający w swoich domach – z moim personelem jak z rodziną. Chcę, żeby czuli się potrzebni i odpowiednio zaopiekowani. Empatia i pasja są tutaj najważniejsze.


Rok w pandemii. Jaki był dla Ciebie, co zmienił w prowadzonym biznesie?

Na szczęście nie musiałam i nie chciałam nikogo zwolnić ani w sklepie, ani w Drzazga Clinic. Sporo zmian jednak musiałam wprowadzić w BetaMed S.A. Tutaj bardzo dużo zasobów finansowych przeznaczyłam na środki ochrony – zgodnie z zaleceniami: maseczki, rękawiczki, środki do dezynfekcji. Tak żeby zarówno personel, jak i pacjenci czuli się bezpieczni. Długo nic złego się nie działo. Nie mieliśmy przypadków zachorowań aż do października 2020 roku, kiedy pierwsza osoba zachorowała. Potem wiadomo, pojawiły się kolejne przypadki, ale te osoby rozmieściliśmy na jednym piętrze. Z przyczyn oczywistych do tych osób nie mogli przychodzić najbliżsi, dlatego to my zadbaliśmy o to, żeby nie czuły się samotne. Sami odwiedzaliśmy pacjentów, zorganizowaliśmy sprzęt, żeby ci, którzy chcieli, mogli połączyć się z rodziną online. Pandemia na pewno nas wszystkich zatrzymała. Ja sama zyskałam czas. Nie mogę latać za granicę – do Miami, do Las Vegas – co często czyniłam, ale mimo wszystko wiele pozytywnego udało mi się wówczas osiągnąć. Zrobiłam wtedy totalne porządki w domu, jak nigdy w życiu, a co najważniejsze, mój 15-letni syn Oskar nareszcie miał mnie dla siebie. Spędzaliśmy razem dużo czasu, graliśmy w różne gry, oglądaliśmy filmy, cieszyliśmy się ogrodem, piekłam, gotowałam, byłam w domu. W tym najbardziej ciężkim okresie, jakim był lockdown, miałam więc również coś pozytywnego dla siebie i swojej rodziny.

Czy z powodu pandemii którykolwiek z Twoich biznesów został zmuszony do zawieszenia bądź ograniczenia swojej działalności?

Nie, nic się na szczęście złego nie stało. Oprócz tego, że na 3 miesiące zawiesiłam działalność sklepu i Drzazga Clinic. W tym okresie oczy wszystkich moich pracowników, począwszy od kadry zarządzającej po personel pomocniczy, a nawet pacjentów, były zwrócone w moją stronę. Dotyczy to zarówno placówek medycznych BetaMed, Drzazga Clinic, jak i sklepu. Ja okres ten potraktowałam tak, jakby zaczęła się wojna. W pierwszej kolejności powiedziałam wszystkim, żeby się nie bali, żeby byli spokojni. Powiedziałam, że teraz stanę na wysokości zadania, że nikogo nie zwolnię, jeśli trzeba, niech siedzą w domu, będę im płacić. Chciałam, żeby zobaczyli, jakim jestem człowiekiem i jak oni są dla mnie ważni. Nie mogłabym spokojnie spać czy jeść w domu, mając świadomość, że ktoś przeze mnie nie ma za co jeść. Wiem, że nie każdego, kto ma firmę, na to stać, ale ja mogłam tak postąpić.

Co poradziłabyś kobietom, które zaczynają rozwijać swój biznes, które chcą rozpocząć swoją zawodową karierę?

Przede wszystkim muszą zadać sobie pytanie, czy czują pasję w tym, co robią. Jeśli nawet nie uda im się tak od razu zarobić dużych pieniędzy, to czy potrafią czerpać radość z tego, co robią. Kobiety nie powinny się bać. Muszą wierzyć w siebie. Wszystko można osiągnąć, ale małymi kroczkami. Nie od razu da się stworzyć duży biznes, trzeba zacząć od drobnych rzeczy. Biznes to na pewno nie jest łatwa sprawa. Należy się przygotować na ogromny trud, żeby osiągnąć sukces. Trzeba się liczyć z nerwami, płaczem, niespaniem po nocach. Musimy się natrudzić, żeby coś osiągnąć, bo tylko wtedy nam się uda to, o czym marzymy. Sukces w biznesie to nie tylko to, co widać na zewnątrz, że jesteśmy ładnie ubrani i uśmiechnięci. To głównie ciężka praca.


Zdradzisz nam plany na najbliższą przyszłość?

Wiele osób ostatnio mnie o to pyta, a ja im powtarzam, że nie mam żadnych planów. Nigdy niczego nie planuję. Uwielbiam, jak coś mnie zaskakuje. Mam marzenia, nie plany, które muszę zrealizować. To byłby dla mnie stres, że czas leci, a ja czegoś w konkretnym czasie nie zrealizowałam tak, jak sobie zaplanowałam. Marzę o tym, że jeśli kiedykolwiek sprzedam swoją firmę, zmienię działalność na inną lub zacznę robić coś innego, to chcę mieć przynajmniej taki mały dom z seniorami. Kocham to, co teraz robię, i zawsze – chociaż w jakimś stopniu – chciałabym się tym zajmować. Poza tym kocham podróże, kocham poznawać świat, chcę go zwiedzać, bo to uwielbiam. Z pewnością będę jeszcze gdzieś indziej mieszkała – chyba to jest taki mój jedyny, mały plan.

Dziękuję za rozmowę.
Marcin Andrzejewski

 

Zdjęcia: Oleander Studio Aleksandra Michalak 

Show Buttons
Hide Buttons