Malowanie rodzajem medytacji

 

Malarstwo i fryzjerstwo to pasje, które dają jej ogromną satysfakcję i dzięki którym spełnia się zawodowo i prywatnie. Wywiad z Aleksandrą Śpiewak-Matyją, piękną i utalentowaną artystką, która opowiada o początkach kariery, inspiracjach i artystycznych marzeniach

  

Jak zaczęła się Pani droga artystyczna i czy od zawsze wiedziała Pani, że zostanie artystką?

Wszystko zaczęło się, gdy miałam 16 lat. Uczyłam się wówczas w szkole fryzjerskiej. Wzięłam udział w konkursie, którego motywem przewodnim była „Fryzura XXI wieku”. Do tematu podeszłam dość nietypowo, bo swoją pracę postanowiłam przedstawić na płótnie. Wzbudziło to nie tylko zaskoczenie, ale i zachwyt wśród nauczycieli. Otrzymałam wyróżnienie. Jedna z pedagożek zachęcała mnie do tego, abym rozwijała swoją malarską pasję. Tak zaczęła się ta przygoda. Dość długo patrzyłam na swoje prace krytycznie, więc oglądali je jedynie najbliżsi. 2017 rok był dla mnie jednak przełomowy. Wtedy mój mąż zaproponował, aby wystawić obrazy w naszej pracowni fryzjerskiej. Z początku niechętnie, ale się zgodziłam. Postanowiłam zaufać małżonkowi. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Klienci bardzo szybko dostrzegli moje prace, a ich reakcje były bardzo pozytywne. Deklarowali, że dzieła budzą w nich dobre emocje, a salon zamienił się w prawdziwą galerię sztuki. Co ciekawe, choć początkowo chcieliśmy jedynie pokazać moje prace, to już kilkanaście obrazów znalazło swój drugi dom, nie tylko w różnych miejscach Polski, ale i świata! To dodaje mi skrzydeł i bardzo motywuje. Zaczęłam jeszcze więcej malować.

Jest Pani malarką – czy trudni się tym Pani zawodowo, czy to tylko pasja? Bo na co dzień zajmuje się Pani zupełnie czymś innym… Jest Pani stylistką fryzur.

Tak, zawodowo jestem stylistką fryzur. To jednak nie wyklucza kolejnej pasji. Sztuce oddaję się w pełni od czterech lat. W zaciszu domowym stworzyłam własną pracownię. Mam tam wszystko pod ręką, więc nie muszę zajmować się rozkładaniem sztalug, pędzli i farb. To mój azyl, moja świątynia wypełniona kolorami.

Czy można powiedzieć, że jedno jest pasją, a drugie pracą?

Podeszłabym do tego zagadnienia nieco inaczej. Jedno i drugie to zajęcia dające mi mnóstwo satysfakcji. Zarówno fryzjerstwo, jak i malarstwo to moje pasje, które dodatkowo pozwalają mi się spełniać zawodowo i finansowo.

Wróćmy do malarstwa. Skąd czerpie Pani inspiracje?

Moją uwagę zawsze przyciągały piękne kobiety. Przyglądam się ich fryzurom, makijażom, stylizacji. Szczególnie podobają mi się Meksykanki, które posiadają wiele naturalnego piękna i blasku. Jestem w ogóle zakochana w Meksyku i w tym, jak pełen jest kolorów i słońca, które pięknie podkreśla nasycenie wszystkich barw. Moje obrazy są bardzo kolorowe, ponieważ lubię się otaczać barwami. Wzbudzają one u mnie pozytywne emocje, zachwyt nad życiem. Zależy mi na tym, aby odbiorcy moich prac mogli doświadczać podobnych uczuć.

Ma Pani swoich ulubionych artystów, którzy Panią inspirują?

Oj, jest ich tak wielu! Trudno przytoczyć wszystkie nazwiska. Z pewnością jednak warto wymienić panią Joannę Sarapatę. Uważam, że jej twórczość jest absolutnie niezwykła i bardzo kobieca. Dzięki pani Joannie jeszcze bardziej nabrałam wiatru w żagle. Artystka pewnego dnia znalazła moje konto na Instagramie i napisała do mnie! Była zachwycona moimi pracami i dopytywała, czy są na sprzedaż. Po kilku dniach postanowiłyśmy się spotkać, a moje obrazy na stałe zagościły w domu artystki, która jest moją inspiracją od lat. Malarka przekazała mi też wiele cennych wskazówek. To niesamowite, jak życie potrafi zaskakiwać!

Jak Pani wcześniej wspomniała, stałym elementem Pani pracy są kobiety. Z czego wynika to zainteresowanie kobiecą tematyką?

Poprzez malarstwo wyrażam moją kobiecość i to, co czuję. Na płótnie można zobaczyć jednak nie tylko kobiety. Często goszczą na nich też zwierzęta, które są bardzo bliskie mojemu sercu.

Jak wygląda proces powstawania obrazu?

Tworzenie obrazu to długi proces. Wszystko zaczyna się od myśli, która kiełkuje w głowie, w wyobraźni. Gdy już zwizualizuję sobie dzieło, które chcę stworzyć, zabieram się do pracy. Są – oczywiście – obrazy, które powstają w kilkanaście godzin, ale są też takie, nad którymi pracuję miesiącami. Używam farb olejnych, które długo schną, co też wpływa na czas trwania całego procesu. W pracowni zawsze rozbrzmiewa moja ulubiona muzyka, a dodatkowo nigdy nie jestem w niej sama. Towarzyszą mi zwierzęta. Malowanie jest dla mnie rodzajem medytacji.

Gdzie można zobaczyć, kupić prace Pani autorstwa?

Największy zbiór moich prac można zobaczyć w Zielonej Górze, w naszym salonie fryzjerskim, gdzie mam też osobisty kontakt z odbiorcami. Mogę zobaczyć, jakie emocje wywołują moje dzieła, i przyjrzeć się reakcjom. Moje obrazy zawisły także w jednej z warszawskich galerii sztuki oraz w pracowni wnętrz, z którą współpracuję.

Sięga Pani po nietuzinkowe nakrycia głowy, stały się one nieodłącznym elementem Pani strojów. Czy to tylko ekstrawagancki dodatek, czy eksponowanie swojej artystycznej natury?

Te fantazyjne nakrycia głowy są odzwierciedleniem mojej artystycznej duszy! Już jako dziecko lubiłam ekstrawagancję. Moja babcia była kreatywną kobietą. Szyła mi piękne suknie z falbanami, a ja z resztek materiałów tworzyłam sobie nakrycia głowy. Dziś również nie wyobrażam sobie życia bez tych wszystkich dodatków. To jest po prostu część mnie.

Została Pani nagrodzona w tym roku statuetką Business Women Awards. Świat sztuki czy biznesu, który jest Pani bliższy?

W obu tych światach czuję się wolna, ponieważ kocham to, co robię. Świat biznesu wiąże się dla mnie ze spotkaniami z ludźmi, natomiast ten artystyczny to moja głęboka medytacja.

 

Czy ma Pani jakieś swoje artystyczne marzenia?

Oczywiście, niejedno. Marzenia zamieniam w cel.

Zdradzi nam Pani artystyczne plany na najbliższy czas?

Planów jest wiele. Jeden z nich, którego realizację już zaczęliśmy, wiąże się z wystawieniem moich obrazów w pięknej, leśnej scenerii. Wszystko odbywa się wśród alpak, zieleni i śpiewu żurawi, które o tej porze są blisko lasu. Poprzez ten projekt chciałabym, aby goście poczuli emocje podobne do tych, które towarzyszą mi podczas tworzenia obrazów. Dzięki temu wejdą trochę w moje buty, dostrzegając też to, jak piękne i puchate istoty mnie otaczają. Chciałabym także prowadzić warsztaty malarskie. Wszystko odbywałoby się w lesie, w okresie letnim.

 

Dziękuję za rozmowę.

Justyna Nakonieczna

 

 

Zdjęcia: Jacek Śpiewak

 

Show Buttons
Hide Buttons