Moim największym sukcesem jest dobry zespół

 

„Wszystko, co się dzieje w szpitalu, jest efektem zaangażowania wszystkich pracowników. Moim sukcesem jest to, że udało mi się stworzyć dobry zespół. Trzeba mieć wokół siebie mądrych i oddanych ludzi z poczuciem misji, którym leży na sercu dobro pacjenta i którzy wspierają dyrektora w jego działaniach i pomysłach. Dzięki nim można realizować naprawdę wielkie projekty” – mówi dr n. o zdrowiu Barbara Stawarz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala im. św. Ojca Pio w Przemyślu, laureata tytułu Placówka Medyczna Roku 2022.

Za nami szczególny i trudny rok. Problemy nie ominęły placówek ochrony zdrowia. Jeszcze dobrze nie uporaliśmy się z pandemią, a wybuchła wojna na Ukrainie. Jako szpital przygraniczny mieliście – mówiąc kolokwialnie – ręce pełne roboty w związku z napływem uchodźców. Jak sobie z tym poradziliście?

Personel jeszcze nie zdążył odpocząć po pandemii, a nagle nadeszła wojna. W czasie pandemii nasz szpital pracował w systemie hybrydowym i 50% pacjentów to byli chorzy na Covid-19. Przeciętnie mieliśmy około 240 łóżek stale zajętych przez pacjentów z koronawirusem, a ogólnie leczyliśmy ponad 5 tysięcy osób z zakażeniem.

Myślę, że to doświadczenie „trudnego” pacjenta z Covid-19, radzenia sobie ze wszystkimi zmianami logistycznymi oraz pracą w wyjątkowym stresie (bo przecież na początku nikt nie znał tego wirusa) w jakiś sposób przygotowało nas na podjęcie następnego wyzwania, jakim byli pacjenci uciekający przed wojną. A pierwsi trafili do nas już następnego dnia po jej wybuchu.

Dzięki otwarciu, zrozumieniu oraz profesjonalnemu podejściu pracowników szpitala pomoc uchodźcom nie była wielką trudnością, jeśli chodzi o kwestie organizacyjne i medyczne. Pacjenci byli na bieżąco przyjmowani, oprócz uchodźców bez żadnych opóźnień i bez żadnych problemów przyjmowaliśmy naszych rodzimych pacjentów. Największą trudnością na samym początku była bariera językowa i przyzwyczajenie się do danej sytuacji.

Było też wiele niepokoju. Każdemu w głowie rodziło się pytanie o to, co będzie dalej, czy ta wojna nie zahaczy również o Polskę i nasz szpital, który znajduje się przecież kilkanaście kilometrów od granicy z Ukrainą. To było naturalne. Ale z czasem uchodźcy stali się codziennością naszej placówki i opieka nad nimi nabrała już takiego normalnego standardu pomocy. Do dzisiaj cały czas przyjmujemy uchodźców i nie stanowi to większego problemu.

A jak minął ten rok na innych płaszczyznach? Był czas na inne działania, inwestycje?

Co ciekawe, natura ludzka ma to do siebie, że jak jest trudno, to wtedy jesteśmy w stanie się zmobilizować i zrobić dużo dodatkowych rzeczy. Pomimo tych nadzwyczajnych sytuacji oraz dodatkowej pracy i trudności plany, które sobie powzięliśmy, cały czas były i są realizowane. Cały czas prowadziliśmy profilaktykę oraz realizowaliśmy różnego rodzaju wydarzenia związane z promocją zdrowia.

Oczywiście wprowadzaliśmy nowe rozwiązania i metody leczenia, spośród których warto wspomnieć choćby o telerehabilitacji kardiologicznej. Pozwala ona pacjentowi szybciej opuścić szpital i prowadzić rehabilitację w domu – ale dzięki odpowiednim urządzeniom – być cały czas pod nadzorem lekarza. Zaczęliśmy przeprowadzać operacje zabezpieczenia tętniaka piersiowo-brzusznego metodą endowaskularną czy wszczepiać rozrusznik serca stymulujący pęczek Hisa. To nowatorskie rozwiązania, które stosuje niewiele szpitali w Polsce.

Modernizowaliśmy istniejące oddziały, podnosząc jakość opieki i warunki pobytu pacjentów. Pewnym ukoronowaniem naszych działań będzie utworzenie drugiego na Podkarpaciu oddziału kardiochirurgii. Kosztowało nas to wiele miesięcy starań i przygotowań. Prace budowlane rozpoczną się w tym roku, a w przyszłym będziemy mogli już przyjmować pacjentów.

Szpital to specyficzna instytucja. Ma pomagać chorym ludziom, ale dyrektor musi patrzeć na ekonomiczną stronę zarządzania. Jak udaje się Pani pogodzić te dwie rzeczy: finanse i dobro pacjenta? 

Problem finansów zawsze był, jest i będzie. Staramy się godzić sytuację finansową szpitala z podnoszeniem jakości udzielanych świadczeń, na co zresztą też przeznaczamy duże środki. Pomimo trudnej sytuacji organizacyjnej związanej z pandemią i wojną udało nam się uzyskać akredytację Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia, która potwierdza wysokie standardy panujące w naszej placówce. Jak widać, można pogodzić jakość z umiejętnym zarządzaniem i gospodarowaniem finansami. Czasem ogromne pieniądze nie muszą oznaczać wysokiej jakości.

Czy szpital musi „dokładać do interesu”?

Obecnie szpital jest w dobrej kondycji finansowej.

Jak to zrobić?

Realizujemy program naprawczy szpitala, co w jakiś sposób ułatwia nam gospodarkę finansową. Ale oprócz tego bardzo ważne jest takie zwyczajne gospodarskie podejście do zakupów i remontów oraz rozsądna polityka kadrowa.

O szpitalu w Przemyślu można usłyszeć wiele pozytywnych opinii. Dowodem są też zdobyte wyróżnienia, choćby tytuł Placówki Medycznej Roku przyznany w ubiegłym roku przez Certyfikację Krajową. Jaki jest klucz do uznania ekspertów, a przede wszystkim pacjentów?

Staramy się dobrze pracować, ale też pokazujemy to na zewnątrz. To znaczy dzielimy się tymi sukcesami, nowatorskimi metodami leczenia i różnymi działaniami, które prowadzimy. Pragniemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom pacjentów.

To wszystko, co się dzieje w szpitalu, jest efektem zaangażowania wszystkich pracowników. Natomiast moim sukcesem jest to, że udało mi się stworzyć dobry zespół. Uważam, że to jest klucz do sukcesu. Trzeba mieć wokół siebie mądrych i oddanych ludzi z poczuciem misji, którym leży na sercu dobro pacjenta i którzy wspierają dyrektora w jego działaniach i pomysłach. Dzięki nim można realizować naprawdę wielkie projekty.

Jakie są Państwa plany na przyszłość? Nowe procedury, modernizacja kolejnych oddziałów, a może otwarcie nowych?

Na pewno będziemy się rozwijać. Oddziały wprowadzają nowe procedury, które ja przyjmuję z otwartymi rękami. Pomysły kierowników oddziałów są przeze mnie bardzo mile widziane, z kolei oni przychylnie reagują na moje inicjatywy. Chętnie wchodzimy we wszelkie innowacyjne procedury, nowatorskie sposoby leczenia pacjentów czy wykonywania zabiegów. Będziemy chcieli modernizować kolejne oddziały oraz otwierać nowe, czego przykładem jest kardiochirurgia, o której już wspomniałam. Szpital musi odpowiadać na potrzeby zdrowotne pacjentów swojego regionu.

 

Dziękujemy za rozmowę.

 

Zdjęcia: Paweł Bugira

Show Buttons
Hide Buttons