Moje prace są częścią mnie…

 

Wywiad z Beatą Tarnowską,  młodą artystką

Pani Beato, proszę opowiedzieć nam o swojej pasji malarskiej. Jak się zaczęła Pani przygoda ze sztuką?

Sięgając pamięcią wstecz, odnoszę wrażenie, że zamiłowanie do sztuk plastycznych było we mnie od zawsze, od małego dziecka uczęszczałam na liczne zajęcia plastyczne, koła zainteresowań. Na etapie szkoły średniej wybrałam kierunek matematyczno-informatyczny dla zwykłej przekory i z buntowniczej potrzeby sprzeciwienia się sugestiom – przyszłość jednak udowodniła, że kierunek artystyczny to ścieżka dla mnie – gdy przyszedł moment na wybór studiów, złożyłam dokumenty tylko w jedno miejsce, na Instytut Sztuki Uniwersytetu Opolskiego (obecnie Wydział Sztuki). Z miejscem tym jestem związana do dzisiaj jako wykładowca.

Przeczytałam, że zajmuje się Pani malarstwem na pograniczu pejzażu abstrakcyjnego. Jak to wyjaśnić osobie, która zupełnie nie zna się na sztuce?

Nauczyłam się już podkreślać, że moje obrazy znajdują się właśnie gdzieś na pograniczu pejzażu abstrakcyjnego. Sztuka abstrakcyjna nie naśladuje natury, nazywa się ją sztuką nieprzedstawiającą, oderwaną – artysta często stosuje różne środki wyrazu, nierzadko koncentrując się bardziej na samym odczuciu tworzenia aniżeli na efekcie końcowym w postaci dzieła. U mnie wygląda to nieco inaczej, każdy mój obraz jest inspirowany naturą, widokiem, który gdzieś spotkałam. Pracę, którą wykonuję, zawsze planuję, często tworząc wcześniej szkic, nie znajduję miejsca na elementy przypadkowe. Stąd ta różnica – w mojej twórczości wszystko jest zaplanowane, a element duchowości wynika z zamiłowania do koloru, którym się porozumiewam.

Kto pierwszy dostrzegł Pani talent?

Wydaje mi się, że bardziej zasadne będzie użycie określenia „predyspozycje”, talent jest czymś, co wydaje mi się ulotne – idąc na egzaminy na studia, „zderzyłam się” z rzeczywistością, kiedy okazało się, że w moim „talencie” nie ma nic wyjątkowego. Każdy z przybyłych umiał tyle samo, a niektórzy znacznie więcej. Moja obecna praca jest efektem długich ćwiczeń i czerpania wiedzy od ludzi doświadczonych i wrażliwych na malarstwo – z całą pewnością mogę stwierdzić, że osobą, która dostrzegła u mnie predyspozycje malarskie, był wybitny malarz prof. Edward Syty, z którym miałam zajęcia. Przez cały okres studiów zachęcał mnie do pracy i rozwoju. Obecnie jako wykładowca na uczelni pracuję właśnie w pracowni prof. Sytego, gdzie nadal staram się uczyć – od innych artystów, ale również od studentów.

Ile czasu zajmuje namalowanie jednego obrazu?

Zwykle mam z góry zaplanowaną pracę, w takiej sytuacji, kiedy wszystko idzie zgodnie z moimi założeniami, obraz jest gotowy po kilku-, kilkunastu dniach, zdarzają się jednak obrazy, nad którymi pracuję miesiąc i dłużej. Trzeba pamiętać, że technika olejna, w której się poruszam, jest techniką dla cierpliwych – obrazy schną długo, a czasami po wyschnięciu efekt nie jest zadowalający i trzeba jeszcze coś poprawić, co dodatkowo wydłuża cały proces.

Gdzie można zobaczyć Pani prace?

Moje obrazy znajdują się w licznych galeriach i domach aukcyjnych na terenie całego kraju, staram się na bieżąco uzupełniać informacje na swoich mediach społecznościowych, jednak niektóre wystawy zmieniają się co kilka tygodni, więc zdarza się, że jedna praca w ramach takiej wystawy w ciągu paru miesięcy objedzie kilka miast, wtedy nie sposób nadążyć. Wszystkie prace publikuję na swojej stronie w internecie, jednak najbardziej aktualnym medium jest zdecydowanie Instagram – tu działam codziennie, ponieważ mam bieżący kontakt z odbiorcą i klientem.

W jaki sposób dociera Pani do odbiorców?

Tak jak wspomniałam, jestem dość mocno aktywna w social mediach – jest to coś, do czego zachęcali mnie uczniowie i studenci, pokazując, jak szeroki zasięg odbiorców można uzyskać dzięki tej możliwości. Teraz wirtualne portfolia polecam każdemu – sama nie jestem w stanie zliczyć wszystkich zaproszeń do zorganizowania wystawy czy udziału w interesujących wydarzeniach, które otrzymałam dzięki tej formie promocji swojej twórczości. Jak już powiedziałam, moje prace znajdują się również w licznych galeriach oraz domach aukcyjnych, które promocją związanych z wystawami twórców zajmują się już we własnym zakresie.

Uczestniczyła Pani w licznych krajowych i zagranicznych wystawach, a także sympozjach malarskich. Czy któraś z wystaw zapadła Pani najbardziej w pamięć?

Każda wystawa jest mi bliska, uwielbiam bezpośredni kontakt z odbiorcą – zwłaszcza że moje obrazy są bardzo osobiste i nierzadko powodują dyskusje – tym chętniej jeżdżę w miejsca, w których nikogo nie znam, mogę poszerzyć horyzonty i wziąć udział w dyskusji. Pod tym kątem chyba najlepiej wspominam sympozjum malarskie w Czechach sprzed kilku lat – artyści, z którymi miałam tam do czynienia, uprawiają sztukę głównie przedstawieniową, więc nasze dyskusje i spory na długo zapadną mi w pamięć. Oczywiście wszystko odbyło się w bardzo koleżeńskiej i pełnej humoru atmosferze, ale fakt – dyskusji na temat klasycznego tematu „czym jest sztuka” było bardzo dużo.

W Pani pracach widzę ogromną wrażliwość. Czym lub kim się Pani inspiruje w trakcie tworzenia?

Moje prace są częścią mnie, rozpatruję je mocno w kontekście obnażania swojej intymności. Posługuję się kolorem, strukturą i światłem, aby pokazać osobisty świat, którego oko nie zobaczy. Jednocześnie jestem wrażliwa na bodźce zewnętrzne, więc prace, choć ukazują moją duchowość, są inspirowane światem rzeczywistym. Kiedyś miałam okazję poznać wspaniałego człowieka w zabawnych okolicznościach; podczas jednego z moich wernisaży usłyszałam, jak ktoś mówi, że autor tych prac musi być strasznie smutnym człowiekiem, na co odpowiedziałam: „Wcale nie jestem smutna, dlaczego pan tak sądzi?”. Uśmialiśmy się strasznie, a przy okazji poznałam wspaniałych ludzi. To jest piękne w sztuce, łączy wszystko i wszystkich – nie zawsze w sposób zadowalający każdego, ale łączy. Dlatego właśnie inspiruję się otaczającym mnie pejzażem, rozmawiam z odbiorcami, daje mi to ogromną porcję energii i zapału do pracy.

Jakie ma Pani malarskie plany na najbliższą przyszłość?

Przede wszystkim chcę malować, tak długo, jak tylko będę mogła. Malarstwo jest moją pasją, nad obrazami pracuję niemalże każdego dnia. Pracuję również jako publicysta, więc jeśli nie maluję, to piszę o malarstwie, także mam jasno wytyczoną ścieżkę. Obecnie otworzyłam także przewód doktorski z malarstwa, zatem tym bardziej koncentruję się na tej dziedzinie. Chcę się rozwijać akademicko, nadal pracować ze studentami i młodzieżą – to oni są naszą przyszłością i cieszę się, kiedy mogę patrzeć na ich rozwój.

 

Dziękuję za rozmowę.

Justyna Nakonieczna

 

 

 

Show Buttons
Hide Buttons