Niezależne, odważne, pewne siebie i przebojowe- dwie wizjonerki, które wierzą, że to co chcą sprzedać, działa i jest warte zachodu

 

Najlepszym przykładem, pokazującym, że marzenia trzeba spełniać są przyjaciółki –Violetta Sołtysiak i Leonarda Knap, które nie bały się zaryzykować i osiągnęły to, co chciały. O wspólnym biznesie, sukcesie, zakładaniu firmy w dobie pandemii i płynącej z tego satysfakcji opowiadają właścicielki nowo powstałej firmy LEKNAVIS.

Jak to jest otworzyć biznes w pandemii?

L. Myśl o otwarciu własnego interesu w tym kształcie zrodziła się już wcześniej, Pandemia tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to dobry kierunek. W marcu zaczęłam obserwować rynek pod kątem wyników sprzedaży online i 600% wzrost bardzo umocnił mnie w tym, że to dobry czas i azymut na biznes. To był ostateczny impuls, żeby wystartować. Ten trend będzie się utrzymywać, bo ludzie zrozumieli i nauczyli się kupowania w sieci. Trzeba tylko mieć coś czego potrzebują lub wykreować tę potrzebę.

V. Ja już mam swoją firmę, ale należę do osób, którym zawsze mało. Nie lubię stać w miejscu, lubię się przeprowadzać, zmieniać, usprawniać. Od dawna chodziło mi po głowie, żeby jeszcze coś zrobić no i proszę. Pandemia spowodowała, że pracujemy zdalnie, nie tracimy czasu na stanie w korkach więc mamy więcej czasu na przemyślenia. Spotkałyśmy się z Leną i tak się zaczęło. Lena wspomniała o firmie, mnie pomysł się spodobał i poszło. Jedyną trudnością w tych czasach jest ograniczona możliwość spotkań. Oczywiście są komunikatory i nowinki techniczne, które pozwalają na kontakt z ludźmi. Jednak taki fizyczny kontakt, w kawiarni lub restauracji przy kawie. Omówienie biznesu face to face z uściskiem dłoni jest o wiele bardzie przyjemne niż video konferencje. To jest to coś czego mi bardzo brakuje.

Czy wykorzystujecie w pracy swoje dotychczasowe doświadczenia, Ty Leno medyczne a Viola księgowe – oczywiście nie muszę się pytać, kto prowadzi wasza księgowość?

L. Tak, oczywiście bardzo naturalnie podzieliłyśmy się obowiązkami, jeśli chodzi o kwestie merytoryczne dotyczące samych preparatów oraz finansowe. Marketing udaje nam się na razie bez start w ludziach dzielić na pół. I o ile, ja decyduję, jak ma wyglądać czy pachnieć paczka wysyłana do naszego klienta to Viola decyduje o kalkulacji ceny, promocji i ona bardzo tego pilnuje. To ogromna frajda mieć wpływ na finalny wygląd takiej paczki, która jest wizytówką naszej firmy.

V. To również duża odpowiedzialność skalkulować ceny produktu w taki sposób, aby nie urazić kupujących, zaspokoić urzędy i nie zbankrutować.

Leonarda Knap

 

Badania wykazują, że kobiety prowadzące firmy mają w sobie dużo optymizmu. Jak Wy wychodzicie naprzeciw stojącym przed Wami wyzwaniom?

L.V. To te badania były prowadzone na Nas Marcin…😊

L. My jesteśmy ultra optymistkami, pod tym względem dobrałyśmy się idealnie. Mamy zasadę, że szklanka jest zawsze do połowy pełna a nie pusta. I choć oczywiście zdarzają nam się cięższe dni to wyczuwamy to nawzajem doskonale i włącza nam się tryb „podładowywania baterii wspólniczce”. Czasem sama świadomość, że ktoś jest za Tobą czuwa nad wszystkim, a Ty na chwilę możesz się wyłączyć daje dużo oddechu i komfortu psychicznego. My dużo- bardzo dużo rozmawiamy ze sobą, planujemy, wizualizujemy. Ja to nazywam sięganiem dobrej energii. U nas nie ma głupich pomysłów, mamy głowy otwarte na otaczających nas ludzi, bo często o szczęściu czy farcie lub powodzeniu danego projektu decydują właśnie inni ludzie. To zazwyczaj splot wydarzeń. My w tym wszystkim tylko pewne rzeczy czy pomysły inicjujemy. I to jest chyba kluczowe Ja i Viola lubimy ludzi. I dajemy dużo od siebie. A jak wiadomo dobra energia wraca.

Mimo parytetów nadal więcej mężczyzn niż kobiet prowadzi działalność, natomiast branża beauty i zdrowia w której działajcie chyba nadal jest domeną mężczyzn?

L.V. Wydaje się, że jest zdominowana przez kobiety. Chociaż w chirurgii plastycznej jest więcej panów, może to z tego wynika, że są bardziej wrażliwi na piękno kobiet i nie są zazdrośni. Oczywiście to jest żart.

Pomysł sklepu internetowego świetnie komponuje się w dzisiejsze czasy świata online. Jak dobieracie asortyment, aby Wasz sklep był konkurencyjnym?

L.V. Asortymet! Bingo! To jest tak naprawdę najważniejsze i kluczowe dla powodzenia tego przedsięwzięcia. Internet jest zalany dosłownie wszystkim, kwestia ceny i czy trafisz na uczciwego sprzedawcę. My postawiłyśmy w połowie na zupełne nowości, ale takie totalnie nie promowane, które jeszcze nie maiły szansy zaistnieć na polskim rynku w sieci. Jedna to nutrikosmetyk COLLAGEM, a druga firma to The Amber Body kosmetyki z naszym rodzimym bursztynem. Pozostałe dwie to Nu Skin i Arbonne. I z jednej strony to ogromny atut, ale jest też druga strona medalu bardziej mroczna i żmudna. Musimy wypromować preparaty, kosmetyki, których nikt nie szuka w otchłani internetu.

L. Podam taki przykład z mojego poprzedniego życia w farmaceutycznym korpo. Wprowadzasz jako firma kolejny lek, inna nazwa, opakowanie, ale substancja ta sama, już znana ktoś już kiedyś wykonał pracę wypromowania tego produktu. Idziesz do lekarza, apteki i mówisz, to to samo co tamten lek, ale nasz jest tańszy. Oczywiście bardzo to uprościłam, ale chodzi mi o zasadę. A teraz mam nową cząsteczkę, nie było tego jeszcze. Nowe badania, wskazania itp. Musisz kogoś przekonać, że to działa, nie szkodzi i warto za to zapłacić określoną kwotę. Tylko, że w przypadku takiej firmy farmaceutycznej stoją za nią setki przedstawicieli, którzy codziennie docierają do setek odbiorców tygodniowo i mówią o tym, pokazują ulotki… zaczyna się pewien proces, który przy odpowiednim wsparciu marketingu, sporych nakładów finansowych i odpowiedniej strategii mają dużą szansę powodzenia. A My jesteśmy same… dwie wizjonerki, które wierzą, że to co chcą sprzedać, działa i jest warte zachodu. Jak odbijamy się od kolejnych drzwi i nie mamy pozytywnego odzewu (a tak się dzieje bardzo często) bo …pandemia…  myślę o tym co napisałam powyżej i wiem ze mi/nam się uda, bo już kiedyś tego dokonałam. Na pewno nie będzie lekko i droga będzie dłuższa, ale Ja to Ja i dam rade. Dlaczego? Bo wirze w to co robię.

Violetta Sołtysiak

 

Jakie macie plany na przyszłość? Czy sklep jest Wasza jedyna aktywnością? Ty Violu prowadzisz jedno z najprężniej działających w stolicy biur księgowych a Ty Leno czy poza sklepem zajęta jesteś jeszcze zawodowo?

L. W tej chwili dzielę swój czas i uwagę między tworzeniem sklepu i studiami podyplomowymi z Monitorowania i Prowadzenia Badań Klinicznych. Po cichu myślimy z Violą o założeniu w przyszłości fundacji związanej właśnie z tematami wokół badań klinicznych, ale na razie to plany które zaparkowałyśmy i czekają na odpowiedni czas. Moim głównym zadaniem teraz jest wystartować sklep i tak go wypromować, żeby dawał możliwość rozwoju na innych polach.

V. Biuro rachunkowe daje mi dużo satysfakcji. Mam wspaniały odpowiedzialny Zespół, dzięki któremu mogę spać spokojnie. Sklep, to taka fascynująca odskocznia od liczb i paragrafów podatkowych. Każdy księgowy powinien się resetować, to pomaga w spokojniejszy sposób patrzeć na szalone zmiany w przepisach. Poza tym rozbudza kreatywność.

Każdy otwierający firmę mimo olbrzymiej dawki optymizmu jaka mu towarzyszy musi brać pod uwagę ryzyko niepowodzenia. Czy bierzecie pod uwagę, że coś może pójść inaczej niż sobie zaplanowałyście i czy macie ewentualny plan na tego typu sytuacje?

L. Już poszło, osoba, która pierwotnie robiła nam sklep nie do końca spełniła nasze oczekiwania a finał jest taki, że mamy 3 miesiące opóźnienia, co jak się domyślasz pociągnęło za sobą dość duże straty. Ale kolejny raz zgodnie doszłyśmy do wniosku ze dobre wrażenie robi się tylko raz i zrobimy to porządnie i na najwyższym poziomie z szacunku do naszych klientów. Tak więc na samym starcie już dostałyśmy kosza od losu. I oczywiście że zawsze trzeba mieć świadomość, że coś może pójść nie tak, ale w obecnych czasach, które pokazały nam jak bardzo nasz los jest nie do przewidzenia…warto się cieszyć z tego co jest tu i teraz. Ja mam taką zasadę jak Scarlett O’hara: „pomyślę o tym jutro”. Polecam, to często pomaga. Oczywiście mając tak genialną księgową mogę sobie na to pozwolić, ale ja mam po prostu szczęście.

V. Podpisuję się pod tym co mówi Lena. Oczywiście przez skromność nie zaprzeczę, że jestem genialną J księgową i mam szczęście do fantastycznych ludzi, a Lena jest potwierdzeniem tego. Dość tego kadzenia, ale działając w myśl zasady, którą wyznaje Lena i dodając moją dewizę, że „nie ma rzeczy niemożliwych” jesteśmy w stanie pokonać wszelkie przeciwności. Trzeba jednak powiedzieć otwarcie, że przeciwności losu czasem są wynikiem błędów, które popełniamy. Grunt, to wyciągać konstruktywne wnioski i potrafić przyznać się przed sobą, że nie jesteśmy nieomylne. Nie da się przejść przez życie suchą stopą.

Violu, jako księgowa najlepiej wiesz jakie trudności czekają na osoby prowadzące firmę. Na co głównie zwracałaś uwagę i jak mogła byś powiedzieć o czym powinni myśleć przedsiębiorcy decydujący się na założenie spółki a o czym chcący prowadzić działalność gospodarczą?

V. Przede wszystkim nie należy się bać, ale to nie znaczy, że należy szarżować. Szacunek do życia, do ludzi, do siebie samego do jedna z najważniejszych cech. Planując założenie własnego biznesu w pierwszej kolejności należy rozważyć jakie są ryzyka i czy chcemy prowadzić takie przedsiębiorstwo sami czy z kimś. Jak już sobie odpowiemy na takie pytania, to należy wybrać odpowiednią formę prawną. Bardzo istotne jest znalezienie dobrego biura rachunkowego. Mówię o tym nie dlatego, że prowadzę takie biuro, ale dlatego, że wiele osób wychodzi z założenia, że sobie poradzi i z własnym biznesem i z księgowością. No niestety nic bardziej mylnego, bo albo chcemy się skupić na rozwoju swojej działalności albo na studiowaniu przepisów prawa podatkowego. Efekt będzie taki, że zawsze coś zawalimy. Dajmy się poprowadzić specjalistom.

Prowadząc własny biznes należy pamiętać o zasadzie, że „żeby coś wyjąć, to najpierw trzeba coś włożyć”. Brzmi to trywialnie, ale tak niestety jest. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i wiarę, że się rozwiniemy. Obecnie sytuacja jest bardzo trudna. Covid pokrzyżował przedsiębiorcom nie tylko plany, ale i życie. Do tego dynamicznie zmieniające się przepisy. Taka wybuchowa mieszanka, która nie napawa optymizmem. Uważam jednak, że nie należy się poddawać.

Zostawię Was ze wschodnim przysłowiem „Upadnij siedem razy, ale wstań osiem”.

 

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam powodzenia!

Marcin Andrzejewski

 

Zdjęcia: Kasia Saks

Show Buttons
Hide Buttons