Od marzeń do sukcesu w biznesie: Elena Volozneva o kreowaniu piękna i przekraczaniu granic

Elena Volozneva, założycielka klinik medycyny estetycznej Eleon Clinic, odkrywa kulisy drogi do sukcesu oraz trudności, jakie napotkała jako młoda kobieta prowadząca własny biznes. Dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o wyzwaniach związanych z finansami, przeciwnościami losu oraz stereotypami kulturowymi, które napotyka na swojej drodze. Skutecznie prowadząc swoje kliniki, wspiera innych aspirujących przedsiębiorców, dzieląc się swoją wiedzą i pasją do tworzenia piękna i zdrowia.
Jest Pani założycielką klinik medycyny estetycznej Eleon Clinic. Jakie wyzwania i trudności spotkały Panią jako młodą kobietę prowadzącą własny biznes?
Było ich bardzo dużo i nawet nie wiem, od czego zacząć. Ostatnio otworzyłam swój dziennik, który prowadziłam trzy lata temu, kiedy zaczynałam działać w branży kosmetologii, i byłam w szoku. Napisałam w nim, że codziennie mam ataki paniki, podoba mi się to, co robię, ale stresuję się pracą z klientem oraz tym, że może być on niezadowolony z mojej usługi. Półtora roku temu przeżyłam z kolei intensywny stres przed otwarciem mojej pierwszej kliniki. Przerażała mnie matematyka biznesu, nie wiedziałam, jak zdobywać klientów, aby pokryć koszty działalności, a także jak rozumieć wszelkie aspekty księgowości, urzędowe formalności oraz podatki. W dzień podpisania umowy najmu lokalu przeznaczonego na klinikę, kiedy jechałam na miejsce – a miałam do przebycia zaledwie 3 km – prawie zemdlałam za kierownicą i wylądowałam w szpitalu. Moje ciśnienie tak skoczyło, że przez kolejne pół roku zmagałam się z częstymi zawrotami głowy i niemożnością znoszenia głośnych dźwięków, włącznie z muzyką. Przez to, że nie dojechałam na to spotkanie, mój wymarzony lokal wynajęła inna kobieta. Płakałam z tego powodu po nocach, aż po kilku tygodniach dowiedziałam się od znajomej, że ten lokal znowu jest wolny. Zadzwoniłam do właścicielki i powiedziałam, że nie dojechałam na podpisanie umowy, bo prawie umarłam, ale żyję, chcę ten lokal i zapłacę za niego więcej, jeśli wynajmie mi go tu i teraz. Zgodziła i tak powstała pierwsza Eleon Clinic.
W tamtych trudnych chwilach zostawiona byłam sama sobie, sama ze swoimi wyzwaniami, musiałam więc odnaleźć własną drogę. Byłam młodą kobietą, najtrudniejsze było dla mnie poczucie samotności. Moi rodzice mieszkają na Białorusi, nie miałam więc z nimi bliskiej relacji. To, z czym musiałam się zmierzyć, czyli załatwianie leasingów, prowadzenie księgowości, szukanie klientów, wysokie podatki – to wszystko okazało się trudne i bardzo wymagające. Jednak to, co mnie najbardziej trapiło, to właśnie poczucie osamotnienia. Przyjaciele z tamtego okresu nie rozumieli, co dokładnie robię, a rodzina była zbyt daleko, by służyć codziennym wsparciem.
Spotkała Pani na swojej drodze osoby, które zniechęcały lub nie wierzyły w Pani sukces z powodu wieku, płci czy pochodzenia? Jeśli tak, to jak sobie Pani z tym radziła?
Z powodu płci raczej nie, natomiast z powodu wieku i pochodzenia cały czas – aż do dzisiaj. Ludzie myślą, że pracuję w klinikach jako hostessa albo kosmetolog – dziwią się i ciężko im uwierzyć, że mając 27 lat, mogę być właścicielką znanych w Warszawie klinik. Najgorzej jest z moim akcentem – mimo że prawie go nie mam. Niestety często widzę, jak zmienia się twarz osób, kiedy usłyszą mój akcent. Wtedy zaczynają rozmawiać z pogardą, mówią na przykład: „A u nas w Polsce…”. Odpowiadam wówczas, że wiem, jak jest U NAS w Polsce, mieszkam tu od 10 lat, płacę bardzo wysokie podatki, tworzę miejsca pracy, w tym dla Polaków, i mam polskie dokumenty. Oczywiście, znam wielu Polaków, którzy dobrze traktują osoby ze Wschodu, ale panuje w Polsce stereotyp, że jesteśmy albo robotnikami, albo łatwymi dziewczynami, a jesteśmy przecież tacy sami. Tak samo tu mieszkamy, wykonujemy te same czynności, co Polacy, a różni nas tylko wymowa niektórych słów. Jak ja sobie z tym radzę? Po tych 10 latach jest mi to już obojętne, kocham Polskę i tu jest mój dom, nie chcę go zmieniać i nie zwracam uwagi na to, co mówią inni.
Jakie osiągnięcia czy momenty w prowadzeniu swojego biznesu uważa Pani za szczególnie ważne i satysfakcjonujące?
Najważniejszym momentem było otwarcie mojej pierwszej kliniki. Wcześniej wynajmowałam gabinet w salonie. Po pierwszym miesiącu, kiedy opłaciłam wszystkie rachunki i zobaczyłam, że zostały mi jeszcze pieniądze na życie, zrozumiałam, że mam w sobie siłę i wiedzę, jak rozwinąć ten biznes. Najbardziej satysfakcjonujące było otwarcie mojej drugiej kliniki na Woli, na 120 m2. To była huczna impreza, zjawiło się dużo znanych blogerek oraz właścicielek innych biznesów. Całą imprezę pokazałam potem na swoim Instagramie firmowym, gdzie miałam ponad 40 000 obserwatorów. Trzy miesiące po tym wydarzeniu pojechałam na szkolenie do Katowic, gdzie szkolące się tam dziewczyny powiedziały mi, że znają moją klinikę, ponieważ oglądały relację z mojej imprezy ma profilu swojej ulubionej blogerki. No i druga najbardziej satysfakcjonująca rzecz to nowy różowy mercedes, na który zarobiłam w tym roku. Warto wynagradzać sobie ciężką pracę
Jakie przesłanie chciałaby Pani przekazać innym osobom, szczególnie kobietom, które aspirują do założenia własnego biznesu i osiągnięcia sukcesu?
Najpierw radzę porozmawiać z osobami, które już osiągnęły sukces w wybranej branży. Nie trzeba się bać zapytać, ile by kosztowała taka konsultacja, tylko przygotować pytania i udać się na spotkanie. A najlepiej zapytać kilku osób, bo niektóre mogą być nieszczere albo nie tak profesjonalne, jak nam się wydaje. Poza tym warto zacząć prowadzić social media, a tam opowiadać o tym, jaki biznes chce się założyć, i starać się zdobyć przyszłych klientów. Następnie należałoby policzyć, ile wynosić będą nasze rachunki przez najbliższe dwa, trzy miesiące oraz ile pieniędzy potrzeba na samo otwarcie. I wyliczoną kwotę można spróbować zarobić, ewentualnie wziąć kredyt albo pożyczyć od znajomych/rodziny. Po tym najważniejsze to zebrać siły i zacząć! Na pewno po drodze pojawi się 1001 błędów, problemów, nieprzespane noce i łzy, ale efekt końcowy będzie tego wart. Pieniądze, poczucie własnej wartości, nowy poziom życia, to wszystko będzie czekało na Ciebie, jeżeli dasz radę prawidłowo prowadzić biznes.
Czy prowadzenie biznesu w branży medycyny estetycznej przyniosło jakieś ważne refleksje lub nauki na temat piękna, zdrowia i samoakceptacji?
Bardziej zwróciłabym tu uwagę na piękno, ponieważ w medycynie estetycznej chodzi właśnie o upiększenie. Z własnego doświadczenia wiem, jak zabiegi pozytywnie zmieniają nasz wygląd oraz dodają pewności siebie. Widziałam, jak zabiegi odmładzające wpłynęły na moją mamę. Jej radość jest zauważalna, kiedy dostrzega, że zmarszczki jej się wygładzają, a plamy posłoneczne znikają. Ostatecznie każda osoba sama podejmuje decyzję, co jest dla niej piękne. Oczywiście, wygląd z pewnością ma znaczenie, jednak samoakceptacja opiera się na znacznie szerszym spektrum czynników niż tylko wygląd zewnętrzny. Każde przeżycie, każda trudność i radość, każda zdobyta umiejętność wpływa na naszą wewnętrzną równowagę i sposób, w jaki odbieramy samych siebie. Warto zrozumieć, że nasza wartość jako osoby nie jest ograniczona do naszego wyglądu, ale jest wynikiem naszych działań, charakteru, empatii i pozytywnego wpływu, jaki mamy na innych.
Zdrowie jest niezwykle istotnym fundamentem naszego życia i dobrostanu. To nie tylko brak chorób czy dolegliwości, ale także stan równowagi fizycznej, psychicznej i emocjonalnej. Kiedy zaczynamy prowadzić własny biznes, bardzo ważne jest, aby pilnować swojego stanu psychoemocjonalnego i nie poddawać się przeszkodom, które na początku będą się wydawać nie do pokonania. Ogólnie rzecz biorąc, praca w tej branży nauczyła mnie, że piękno to indywidualna sprawa, zdrowie to skarb, który wymaga troski, a samoakceptacja jest kluczem do harmonii ze sobą.
Jakie są Pani marzenia i cele, jeśli chodzi o rozwój biznesu, ale również te prywatne?
Prywatnie jestem w związku, ale kiedyś planuję założenie rodziny. Mam teraz bardzo ciekawy i intensywny czas, i ja, i mój parter rozwijamy swój biznes, więc na razie jesteśmy skupieni na osiąganiu swoich celów zawodowych.
Moim marzeniem jest zbudowanie sieci 6 Eleon Clinic w Warszawie, a dalej pewnie skoncentruję się na tworzeniu marki osobistej, kiedy kliniki już nie będą wymagały tak dużo mojej uwagi. Lubię również udzielać ludziom konsultacji na temat biznesu, ale też zawsze mnie ciekawi, kto ma jaką wizję, bo od każdej osoby da się czegoś nauczyć. Lubię także pomagać innym, mam w sobie dużo altruizmu, więc kiedy widzę, że moje porady biznesowe się przydają, bardzo się cieszę.
Dziękuję za rozmowę.
Justyna Nakonieczna
Zdjęcia: AKSANA Shakhrai