Sklep internetowy szansą na rozwój biznesu

 

O początkach sprzedaży internetowej i o dobrych opiniach klientów opowiada Patryk Kosiniak – właściciel sklepu internetowego superbutelki.pl

 

Skąd pomysł na sklep internetowy superbutelki.pl?

Już od najmłodszych lat byłem związany z rodzinnym biznesem. Mój tato jest przedsiębiorcą i od małego „oswajał” mnie z handlem i uczył przedsiębiorczości. Już jako kilkuletnie dziecko wstawałem z nim o 3.00 w nocy i zabierał mnie na giełdę handlować towarami. Piękne wspomnienia. Kiedy poszedłem na studia ekonomiczne, zacząłem na poważnie wdrażać się w biznes rodziców, zajmujący się do dziś przetwórstwem warzywnym, wykorzystującym po części opakowania szklane. To właśnie wtedy zrodził się pomysł ich odsprzedawania. Osiem lat temu wystawiłem pierwszą aukcję na Allegro oferującą butelkę szklaną 500 ml. Niemal od razu zaczęły pojawiać się pierwsze zamówienia, które sam pakowałem i zawoziłem kurierom. Następnie wystawiłem kolejną ofertę z inną butelką. I tak to poszło… Dzisiaj mamy w asortymencie kilka tysięcy pozycji z branży przetwórstwa i gospodarstwa domowego i zatrudniamy ponad 100 osób. Jesteśmy dystrybutorem kilku hut szkła oraz bezpośrednim importerem produktów z wielu krajów całego świata. Zaopatrujemy w opakowania szklane producentów octów, żurków, zup, piwa, hurtownie ogrodnicze i wiele sklepów internetowych.

Czy to znaczy, że w biznesie najważniejszy jest pomysł?

Pomysł jest bardzo ważny, ale wyznaczanie celów i uparte do nich dążenie jest chyba jeszcze ważniejsze, bo jeśli w którymś momencie odpuścisz, to firma przestanie się rozwijać i zostaniesz na danym poziomie. U mnie nie ma sufitu, nasze cele i plany są potężne. Najlepszym przykładem jest fakt, że firmy, od których początkowo kupowaliśmy produkty, dzisiaj kupują u nas. To świadczy o tym, że ani na moment nie zatrzymujemy się i chcemy być najlepsi.

Jak wspomina Pan początki działalności, co przysporzyło najwięcej trudności i jak zostały przezwyciężone?

Na każdym etapie rozwoju występują pewne trudności. Raz mniejsze, raz większe. Najważniejsze jest to, jak przez nie przechodzimy i czy nie tracimy w związku z tym chęci do dalszych działań. Każde trudności to nowe doświadczenie, które w przyszłości zawsze zaowocuje.

Czy superbutelki.pl to firma nastawiona na sprzedaż produktów na rynku krajowym, czy też zagranicznym?

Na chwilę obecną nasz główny rynek zbytu to Polska, ale w tamtym roku rozpoczęliśmy ekspansję na europejski Amazon i wygląda to obiecująco.

Jakie rynki zagraniczne obsługuje najczęściej?

Niemcy, Włochy, Austria, Francja.

Jakie elementy serwisu e-commerce są Pana zdaniem najważniejsze dla klienta?

Przede wszystkim jakość obsługi klienta. Dzisiaj rynek e-commerce jest jednym z najszybciej rozwijających się rynków, a to oznacza, że jeśli chcemy iść z nurtem, musimy się do niego bardzo szybko adaptować. Najlepsi w e-commerce wyznaczają najwyższe standardy obsługi klienta, a wszystko po to, żeby klient robiąc zakupy w internecie, czuł się bezpiecznie i mógł kupować, nie tracąc czasu na „chodzenie” po sklepach. Jeśli ktoś raz zrobił zakupy w sieci i otrzymał zamówienie kolejnego dnia, spełniające jego oczekiwania – z pewnością zrobi to kolejny raz, a docelowo przestanie kupować w sklepach stacjonarnych.

Jak według Pana kształtuje się polski rynek e-commerce?

Pięć lat temu wartość polskiego rynku e-commerce wynosiła 27 mld zł. Przed pandemią szacowano go na 70 mld zł, dziś na 100 mld zł. Kupujący online stanowią 77 proc. wszystkich badanych internautów. Te liczby robią wrażenie. To oznacza, że wciąż mamy 23% internautów, których musimy przekonać do zakupów w sieci. To bardzo dużo, więc potencjał jest ogromny.

Czy pandemia w jakikolwiek sposób odbiła się na kondycji finansowej Pańskiej firmy?

Tak, wykorzystaliśmy w 110% potencjał, jaki dała nam pandemia. Szybka adaptacja, chwilowe przebranżowienie i poza SuperButelkami stworzyliśmy markę Wiejski Bazarek. Wysyłaliśmy w paczkach produkty spożywcze i żywność, taką jak mąka, świeże warzywa, drożdże piekarskie itp. W pewnym momencie skala zamówień nas przerosła i istniało realne ryzyko, że będziemy musieli „wyłączyć” sprzedaż, żeby sprostać realizacji bieżących zamówień. W przeciągu szczytowego tygodnia wysłaliśmy kilkanaście ton mąki, kilka ton drożdży i kilkanaście ton świeżych warzyw i owoców. Kilkadziesiąt tysięcy zamówień z samą żywnością. To była „jazda bez trzymanki”, która też uświadomiła nam, jak potężnym i niebezpiecznym narzędziem jest internet 😉

Czy Pana zdaniem jest jeszcze miejsce dla nowych sklepów internetowych, gdy na wirtualnym rynku jest ich już dziś tak dużo?

Uważam, że wciąż jest na to miejsce, jednak sklepy internetowe rosną dziś jak grzyby po deszczu, co spowodowane jest bardzo niską barierą wejścia w rynek. Dzisiaj za 1000 zł postawimy prosty sklep, ale to nie wszystko. Jeśli nie trafimy w niszę, będzie bardzo ciężko się przebić, no, chyba że dysponujemy potężnym budżetem na promocję i reklamy – wtedy mamy szansę zbudować dobry biznes.

Zdradzi Pan naszym czytelnikom plany rozwoju biznesu na najbliższy rok?

Rośniemy rok do roku o kilkadziesiąt procent i mamy potężny problem z powierzchnią magazynową. W związku z tym jesteśmy na etapie projektowania i budowy nowej siedziby o powierzchni magazynowej ponad 10 000 m2. To pozwoli nam na rozwinięcie skrzydeł i dalszą ekspansję.

 

Dziękuję za rozmowę.

 Justyna Nakonieczna

 

Zdjęcia: Natalia Drwal

 

Show Buttons
Hide Buttons