Umiejętności miękkie są kluczowe w osiąganiu celów zawodowych i osobistych

 

Według Deloitte Access Economics do 2030 roku zawody wymagające dużej ilości umiejętności miękkich będą stanowić 66% wszystkich miejsc pracy. Według 77% pracodawców umiejętności miękkie są równie ważne jak umiejętności twarde, a 67% menedżerów HR zatrudni kandydatów z silnymi umiejętnościami miękkimi, nawet jeśli ich umiejętności twarde nie są mocne. W Google za najbardziej innowacyjne i produktywne zespoły uznano interdyscyplinarne grupy złożone z pracowników o wysokim poziomie takich umiejętności. Przyszłość należy do kompetencji miękkich.

Czym są kompetencje miękkie, znane też z angielskiego jako soft skills albo kompetencje społeczne? To zespół umiejętności służących do zarządzania myślami, emocjami i zachowaniami, pomagające osiągnąć cele w życiu osobistym i zawodowym. Ich skuteczność jest przedmiotem badań, a w naukowy i praktyczny sposób zajmuje się nimi w Polsce dr Mateusz Grzesiak, twórca zintegrowany modelu umiejętności miękkich (patrz rysunek). Do ich katalogu należą m.in. delegowanie, sprzedaż, dawanie i branie feedbacku, realizowanie potrzeb, regulowanie samooceny, networking (umiejętność budowania relacji zawodowych), terapia, komunikacja werbalna i niewerbalna, zmiana nawyków, organizacja czasu i zadań, profilowanie odbiorców i segmentacja, asertywność, negocjowanie, teamwork (współpraca zespołowa), zarządzanie stresem, zarządzanie różnorodnością kulturową / pokoleniową / płciową, przywództwo, elastyczność poznawcza i behawioralna, samokontrola, perswazja, analizowanie, wnioskowanie, empatia, personal branding, public speaking, planowanie, zarządzanie emocjami, budowanie relacji, komunikacja, zmiana zachowań, coaching, motywowanie i wiele innych, bardziej lub mniej złożonych umiejętności. Każda z nich, podobnie jak jazda na rowerze, jest do teoretycznego poznania i praktycznego opanowania.

Ich rozwój, jak pokazują badania, jest istotny dla życia zawodowego i osobistego. Zagrożone rosnącą wykładniczo robotyzacją zawody oparte na pracy fizycznej będą zanikać, co wymusza na ludziach przystosowanie się do nowych warunków. Dotyczy to kierowców wypieranych przez autonomiczne samochody, pracowników manualnych wypieranych przez taśmy produkcyjne, a nawet lekarzy, którzy za jakiś czas będą przeprowadzać operacje nie własnymi rękoma, ale ramionami robotów. Są kluczowe także dla menedżerów, którzy tradycyjnie bazują w swoim zawodzie na wielu umiejętnościach miękkich. Znajdziemy wśród nich m.in. delegowanie, niwelowanie kryzysów, zmianę emocji i zachowań, budowanie relacji, wywieranie wpływu.

Ich nauka ma duże znaczenie, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę kolejne fakty. Według danych OECD Polacy należą do czołówki najbardziej przepracowanych narodów – w pracy spędzamy ponad 1,9 tys. godzin rocznie. Paradoksem jest, że Niemcy pracują ponad 20% mniej, nie tracąc na wydajności. Jednocześnie co trzeci Polak aktywny zawodowo nie potrafi nazwać towarzyszących jego pracy emocji. Jak wynika z danych Międzynarodowego Stowarzyszenia Inteligencji Emocjonalnej i Polskiego Instytutu Rozwoju Emocji, jedynie 6% ocenia, że potrafi nimi zarządzać. Patrząc na tę sytuację, jest nad czym pracować.

Wzrost popularności tych umiejętności koreluje ze stopniowym odwracaniem się Polaków od uczenia się w szkołach wyższych. Dane pokazują, że w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej mamy słabsze wyniki. Patrząc na grupę Polaków w wieku 25–34 lat i dane z 2021 roku, widzimy, że tylko trochę ponad 40% mieszkańców naszego kraju ukończyło uczelnię wyższą. Średnia unijna to 41,2%, ale np. w Luksemburgu to aż 62,6% grupy. Spadek zainteresowania studiami pokazują też dane GUS-u. W ciągu dziesięciu lat liczba absolwentów zmalała o ponad 40%. Coraz mniej osób zaczyna też studia. To są dane, które powinny wzbudzać niepokój, jeśli myślimy o konkurencyjności, innowacyjności i długofalowym podnoszeniu wydajności pracy. Obserwujemy, że kierunkami, które przyciągają najwięcej kandydatów, są informatyka, psychologia oraz zarządzanie. Najwięcej kandydatów na jedno miejsce widzimy na koreanistyce, inżynierii nanostruktur oraz szeroko pojętych zielonych technologiach. Te kierunki utożsamiane są z zawodami przyszłości. Warto zauważyć, że w ostatnim czasie skokowo wzrosło zainteresowanie studiami i szkoleniami online. Aż 70% Polaków deklaruje, że chce się szkolić, zdobywać nowe kompetencje i umiejętności. Rosnącą popularnością cieszą się uczelnie nieformalne.

Spadek popularności szkolnictwa nie powinien dziwić – polskie szkolnictwo jest źle oceniane od lat. Od lat pokutuje w nim wiele wad, których nie jesteśmy w stanie zmienić przez dekady. Zarzuca się szkole, że zabija kreatywność. Dzieje się tak między innymi dlatego, że w większości przykładów i na większości lekcji zakłada się, że popełnianie błędów jest złe i jest często obarczone uzyskaniem złej oceny. Za to dobrą ocenę uczeń może uzyskać za to, że nauczy się wielu rzeczy, które są bezużyteczne. Wszystko to podbijają sprawdziany, które w większości pozwalają na ocenę teorii, a nie praktyki. Nie patrzymy na to, czy ktoś umie zastosować w praktyce np. zasady fizyki – ważne jest, by się ich nauczył na pamięć, często kompletnie nie rozumiejąc, do czego się mogą mu przydać. Warto też spojrzeć, jak wyglądają lekcje. Często zaczynają się za wcześnie, o ósmej rano, w klasach, w których uczniowie zasiadają w ławkach zamiast w swobodnych grupach. Nauczyciele muszą realizować podstawy programowe, zamiast skupić się na rozwoju indywidualności. Cechy, które wyróżniają, dają nadzieję na rozwoju talentów lub indywidualnych uzdolnień, są więc pomijane. Lekcji jest za dużo jak na to, ile jesteśmy w stanie przekazać w ciągu dnia. Dzieci i nastolatki grupowane są w klasach według wieku, a nie według umiejętności i zainteresowań. Powinniśmy też bardzo popracować nad listą lektur, by sprzyjały one rozwojowi kreatywności, rozwijały wyobraźnię, kształciły postawy.

Wpłynęło to na rynek prywatny w szkolnictwie. W latach 2014–2018 liczba szkół niepublicznych wzrosła aż o 32,59%. Wykładowcy są tam lepiej opłacani, inaczej traktowani, student jest tam klientem, który może wymagać, a nie dzieckiem, które trzeba strofować.

W modelu szkolnictwa, który jest dominujący, uczniowie w sposób bierny przyswajają wiedzę, którą przekazują im omnipotentni nauczyciele. Nie ma tu miejsca na pobudzenie ciekawości, zainteresowania światem i ludźmi. Ale nauczyciel powinien być trenerem, który te płaszczyzny otwiera, pomaga docierać do źródeł, pomaga w rozwiązywaniu problemów, uczy sposobów na to, jak skutecznie je pokonywać samodzielnie. Rozbudzenie zainteresowań i wyobraźni jest kluczowe. Szkoła powszechnie powinna uczyć przedsiębiorczości. Nie ma póki co nauki inteligencji emocjonalnej, nie ma rozwijania umiejętności miękkich – to, jeśli myślimy o przyszłości, musi się zmienić.

Powinniśmy aktywować rodziców, by czynnie zaangażowali się w edukację: zarówno w szkole, jak i poza nią. Dziś częstym modelem jest to, że wysyłam dziecko do szkoły, by to ona w całości przejęła edukację. Nauczyciele w Polsce powinni zdecydowanie lepiej zarabiać i cieszyć się tytułem zawodu prestiżowego, tak jak np. w Finlandii.

 

Mateusz Grzesiak

Konsultant, psycholog, wykładowca, przedsiębiorca. Ma trzy doktoraty – z zarządzania, pedagogiki i psychologii. Wykładał w 7 językach w wielu krajach. Napisał 25 książek, za swoje osiągnięcia był wielokrotnie nagradzany, m.in. Brązowym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Diamentami Forbesa, Innowatorami „Wprost”. Szkolił m.in. w Audi, Google, Coca-Cola, ING, Danone, Orlen, Siemens, Deloitte, Roche i wielu innych. Wykłada na autorskich studiach MBA dla polskich przedsiębiorców i kadry zarządzającej. 

 

Zdjęcia: Bernard Hołdys / DasAgency Style Hartwig 

Show Buttons
Hide Buttons