Urodziłam się, aby śpiewać
Dominika Zamara, światowej sławy śpiewaczka operowa, występująca na scenach najsłynniejszych teatrów operowych w Europie i Stanach Zjednoczonych
Jak to się stało, że wybrała Pani karierę wokalną? I dlaczego opera?
Aby śpiewać operę, należy być obdarzonym przez naturę wyjątkową skalą, barwą i wolumenem głosowym oraz słuchem muzycznym. W dzieciństwie mój dziadek Stanisław, organista, odkrył mój talent i zapisał mnie do szkoły muzycznej na fortepian. Od zawsze śpiewałam i widziałam, że wywołuje to w ludziach emocje, np. łzy wzruszenia lub radość, i tak jest do dzisiaj, dlatego jestem szczęśliwa, że wykonuję najpiękniejszy zawód na świecie, jakim jest zawód artysty. A dlaczego opera? Jest to Królowa Sztuk, łączy w sobie różne elementy sztuki, jak: śpiew, aktorstwo, balet, scenografię, literaturę. Opera jest uwielbiana na całym świecie przez elity intelektualistów czy businessmanów. To wyrafinowana sztuka dla wrażliwego słuchacza.
Rozpoczynając naukę w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, pomyślała Pani, że jako polska śpiewaczka operowa zdoła Pani zrobić karierę we Włoszech, ojczyźnie opery?
W moim zawodzie nic się może „udać”, wszystko jest owocem talentu oraz ogromnej pracy. Nie ma tutaj czasu na odpoczynek. To ciągły rozwój, praca, ćwiczenia żywego instrumentu, jakim jest głos, uczenie się na pamięć nowego repertuaru, czasem trzeba nauczyć się 300 stron na pamięć w języku włoskim czy francuskim. Należy znać wiele języków i żyć w ogromnej dyscyplinie. Kariera operowa wymaga również dużej inteligencji, należy dokonywać dobrych wyborów. To także public relations. Trzeba mieć świetny kontakt z ludźmi. Jeszcze będąc studentką Akademii Muzycznej we Wrocławiu, pragnęłam śpiewać we Włoszech, w kolebce opery, i zrealizowałam to marzenie.
Czy to prawda, że w młodości występowała Pani w zespole heavymetalowym?
Tak. Bardzo lubię dobry metal. To niezwykle ekspresyjna i monumentalna muzyka. Uwielbiam brzmienie ciężkich gitar. Było to znakomite doświadczenie sceniczne. Wiele się nauczyłam.
Jaką drogę trzeba przejść, żeby zostać uznaną śpiewaczką operową? Występuje Pani na scenach najsłynniejszych teatrów operowych w Europie i Stanach Zjednoczonych. Co było w tym najtrudniejsze?
Śpiew musi być na pierwszym miejscu. Budzę się i myślę o śpiewie, zasypiam i myślę o śpiewie. To największy sens życia i wszystko jest podporządkowane mojemu głosowi i koncertom. To wielogodzinne ćwiczenie i praca nad nowym repertuarem. To ciągłe życie na walizkach, życie w hotelach, cały czas spotyka się nowych ludzi, rozmawia się w różnych językach. Pamiętam szczyt mojego artystycznego szaleństwa. Miałam koncerty w Chinach i potem przyleciałam do Włoch na jeden koncert, żeby na następny dzień polecieć na koncerty do Nowego Jorku. Aby wykonywać mój zawód, należy być trochę „szaleńcem”, ale inteligentnym szaleńcem…
Pamięta Pani swój pierwszy występ?
Mój pierwszy duży, profesjonalny koncert miał miejsce w Teatrze Narodowym w byłej Jugosławii. Obecny był Pan Prezydent. Śpiewałam z orkiestrą z Wenecji. To były ogromne emocje i wspaniała satysfakcja. Poczułam, że kocham scenę, publiczność i te emocje płynące z muzyki. Urodziłam się, aby śpiewać.
Ma Pani już za sobą wiele koncertów. Który z nich zapadł Pani szczególnie w pamięć i dlaczego?
Każdy koncert jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Każdy teatr jest inny, publiczność jest inna oraz nasz stan emocjonalny za każdym razem jest inny – i to jest fascynujące w koncertach na żywo. Uwielbiam śpiewać we Włoszech. Publiczność kocha operę i zna się na niej. Ogromną radość sprawiają mi koncerty w USA. Debiutowałam w Los Angeles w Warner Grand Theater z kompozytorką Disneya, Marią Newman. Ogromne emocje. Każdy mój koncert w Nowym Jorku jest ciepło przyjmowany. Śpiewałam w Lincoln Center z 130-osobową orkiestrą. Cały teatr pełny, koncert prowadził Kevin Spacey. Śpiewam na międzynarodowych scenach dla międzynarodowej publiczności i kocham to.
Gdzie i w jakim repertuarze można będzie Panią usłyszeć w 2023 roku?
Rok zaczął się pięknie artystycznie. Zaśpiewałam Koncert Noworoczny we Florencji z filharmonią – bardzo ciepłe przyjęcie publiczności. 2023 rok zapowiada się bardzo ciekawie. Mam zaplanowane koncerty w Barcelonie, w Rzymie w Kapitolu, w Teatro Marcello, zaśpiewam rolę Donny Elviry w operze Don Giovanni Mozarta we Florencji, zaśpiewam też w Rumunii w Cyruliku sewilskim. Zaśpiewam również w Nowym Jorku w National Opera of America oraz w Dallas i Minnesocie, a także w Teatro Massimo Bellini w Katanii.
Jest Pani chyba szczęśliwa, realizując swoje marzenia?
Oczywiście. Robię to, co kocham, z pasją, a to jest w życiu najważniejsze.
Jakie ma Pani jeszcze zawodowe marzenia?
Bardzo dużo. Jestem w najlepszym momencie kariery międzynarodowej. Niech się wszystkie spełnią… Zdradzę tylko, że pracuję nad kolejną płytą.
A prywatnie…?
Prywatnie kocham góry i mam nadzieję, że znajdę choć chwilę na górskie wędrówki i inspiracje.
Dziękuję za rozmowę.
Justyna Nakonieczna
Zdjęcia: Stefano Gerardi