Z serca do sukcesu: liderka, która zmienia reguły gry

Nie każdy sukces mierzy się w liczbach. Czasem największą wartością lidera jest to, co niewidoczne, odwaga, empatia, lojalność i wizja, która rodzi się z potrzeby zmiany. Beata Drzazga, założycielka międzynarodowych firm, mówczyni, pionierka kobiecego przywództwa, udowadnia, że droga z serca do biznesowego imperium wiedzie przez autentyczność i pasję.
Beato, kim jesteś?
Przede wszystkim jestem człowiekiem. Potem kobietą i wreszcie przedsiębiorcą. Dla mnie w biznesie nie płeć jest kluczowa, lecz pasja, wizja, determinacja. Zdolności i wartości wyprzedzają wszelkie stereotypy. Kobiety często są pomijane w zarządach czy radach nadzorczych, ale to nie powinno nas zniechęcać. Warto oceniać człowieka przez pryzmat jego kompetencji, nie płci. Sama nigdy nie postrzegałam swojej kobiecości jako przeszkody. Byłam zbyt skupiona na celach, by zaprzątać sobie głowę ograniczeniami. Tam, gdzie inni widzieli barierę, ja widziałam motywację.

Czasem jednak kobiety wciąż muszą walczyć o szacunek przy biznesowym stole.
To prawda. I najczęściej problem nie leży w kompetencjach kobiet, lecz w niepewności niektórych mężczyzn. Silni mężczyźni nie mają potrzeby dominowania. Problem zaczyna się wtedy, gdy wartość człowieka wyznacza się stanowiskiem. Prawdziwa wartość leży w tym, co masz w środku. Wciąż spotykam się z przypadkami, w których kobiety muszą udowadniać dwa razy więcej, by zostać potraktowane na równi. To bolesne, ale również bardzo mobilizujące. Trzeba uczyć młode kobiety pewności siebie – i nie czekać na pozwolenie.
Zbudowałaś ogromne przedsiębiorstwo od zera. Wielu mówi, że postawiłaś wszystko na jedną kartę. Czy to rzeczywiście było ryzyko?
Wbrew pozorom to nie była impulsywna decyzja. Przez dwa lata wszystko analizowałam i planowałam. Nie dostałam nic za darmo, wszystko stworzyłam sama. To nie szaleństwo, to strategiczne działanie. Odwaga nie wyklucza rozumu. Czasem największym ryzykiem jest trwanie w stagnacji. W moim przypadku decyzję o założeniu firmy poprzedził bunt wobec rzeczywistości, która mnie ograniczała. Wiedziałam, że mogę więcej, że stać mnie na coś lepszego niż utarte ścieżki. To był wybór między przeciętnością a próbą życia na własnych warunkach.

Multizadaniowość kobiet to mit czy rzeczywistość?
Rzeczywistość. Kobiety potrafią zarządzać wieloma zadaniami jednocześnie bez utraty jakości. W biznesie idealnie sprawdza się połączenie cech kobiecych i męskich. Różnorodność perspektyw daje najlepsze rezultaty. I nie chodzi tylko o operacyjną sprawność – chodzi o wyczucie, empatię, zdolność łączenia faktów i ludzi. To są cechy, które kobiety wnoszą naturalnie, a które w dzisiejszym biznesie są na wagę złota.
Zarządzasz firmami na trzech kontynentach. Jak to możliwe?
Klucz tkwi w ludziach. Dobry menedżer z odpowiedzialnością i udziałem w firmie to skarb. Pandemia pokazała nam, że zarządzanie na odległość jest możliwe. Technologie, outsourcing, elastyczność – to fundamenty nowoczesnego biznesu. Ale trzeba kochać to, co się robi. I trzeba ufać swoim ludziom. Dzisiaj, dzięki globalizacji i transformacji cyfrowej, możemy budować struktury, które działają 24 godziny na dobę – niezależnie od lokalizacji. Ale zaufanie i komunikacja muszą być fundamentem. Bez tego nawet najlepsza technologia nie pomoże.
Czy bycie kobietą w Dolinie Krzemowej to nadal ewenement?
Zmienia się to dynamicznie. Kobiet w technologiach jest coraz więcej. W Silicon Valley, gdzie działam, współpracują ze sobą uczelnie, samorządy i przedsiębiorcy. To środowisko wspiera różnorodność i mam nadzieję, że staje się to nowym standardem. A ja dokładam do tego swoją cegiełkę. Mam świadomość, że moja obecność w takich miejscach jak Dolina Krzemowa czy Abu Dhabi nie jest tylko osobistym sukcesem – to też pewien symbol. Symbol zmiany, możliwości i otwartości na kobiece przywództwo.
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Z tego, że inspiruję. Z tego, że moje historie i działania dają ludziom siłę i wiarę. Gdy mówię na scenie: „Masz firmę? Chcesz ją sprzedać, bo masz nową wizję? Sprzedaj!” – wielu osobom spada z serca kamień. Przełamywanie schematów jest potrzebne. Warto iść w zgodzie ze sobą, nawet jeśli nie mieścisz się w ramach. Kiedyś usłyszałam od pięćdziesięcioletniego przedsiębiorcy, że moja opowieść dała mu odwagę, by zamknąć firmę i zacząć nowy rozdział. Dla takich chwil warto działać.

Co jest dla Ciebie ważniejsze: kompetencje czy serce?
Zawsze serce. Zawsze energia. Nigdy nie zatrudniłam kogoś, kto miał tylko idealne CV, ale złą energię. To ludzie tworzą firmę. Tworzą atmosferę. Tworzą sukces. Empatia i autentyczność to fundament, na którym buduje się lojalne zespoły. Można kogoś wiele nauczyć, ale nie nauczysz go empatii ani zaangażowania. Jeśli ktoś nie ma serca do tego, co robi – nigdy nie będzie naprawdę wielki.
Z jakim kompromisem się nigdy nie godzisz w biznesie?
Z brakiem lojalności i oszustwem. Lojalność to dla mnie fundament każdej relacji, prywatnej i zawodowej. Wybaczam, ale nie zapominam. Trzeba być czujnym i uważnym. I zawsze iść dalej z podniesioną głową. Nie akceptuję też braku szacunku wobec ludzi – niezależnie od ich pozycji. Kultura organizacyjna zaczyna się od lidera, a ja wierzę, że można budować sukces, nie łamiąc ludzi po drodze.
Co powiedziałaby Twoja marka, gdyby miała przemówić jednym zdaniem?
Kochaj i szanuj drugiego człowieka. To jest moja misja. I dodam: nie bój się marzyć. Bo tylko odwaga w działaniu i autentyczność w intencjach budują coś, co zostaje na długo.
Beato, dziękuję za rozmowę.
Marcin Andrzejewski
Zdjęcia: Lidia Skuza


