GOLF (nie) tylko dla elit – prawda czy fałsz?

Pewnie o tym, co to jest golf, większości z Was nie trzeba wyjaśniać. Mamy już podstawową wiedzę, o co chodzi w tym sporcie. Mimo to, jest on dla nas wciąż zbyt obcy, aby go pokochać. Golf w Polsce w ostatnim czasie bardzo prężnie się rozwija i zyskuje coraz większe grono sympatyków. Coraz częściej jesteśmy zachęcani do uprawiania tego sportu.

Golfem kuszą firmowe eventy, namawiają znajomi, o golfie rozpisują się media. Zwłaszcza w ekskluzywnych magazynach oraz czasopismach branżowych znajdziemy mnóstwo artykułów, które przekonują do rozpoczęcia przygody z tą dyscypliną, wprowadzają w jej świat, uczą podstawy gry, itp. Większość autorów podejmujących temat przekonuje, że jest to sport dla każdego, dlatego każdy z nas może zacząć go uprawiać.

– Czy gra Pan w golfa?

– Nie, to sport nie dla mnie.

– Dlaczego?

Golf nie tylko dla elit” – to niemalże wspólny tytuł większości artykułów. I co ciekawe, w tym tonie wypowiadają się m.in. Mateusz Kusznierewicz i Mariusz Czerkawski, polscy promotorzy golfa, którzy proszą, by nie przedstawiać tej dyscypliny jako elitarnej, licząc na to, że może Polacy chwycą masowo bakcyla. A przecież w naszej zbiorowej świadomości golf, niegdyś sport arystokracji, dziś wciąż postrzegany jest jako zarezerwowany dla bogatych, wybranych, celebrytów. Szczególnie w Polsce, gdy po wojnie zupełnie wykorzeniono golfa z naszych ziem, zakotwiczono w społeczeństwie opinię, że to „snobistyczny sposób spędzania czasu dla zamożnych, najczęściej starszych ludzi, których wyobrażano sobie z cygarem i butelką whisky w ręku”.

Co tu więc nie gra? Jeśli golf nie jest dla elit, tylko dla wszystkich, to znaczy, że w domkach klubowych nie ma już miejsca na cygara i whisky? A na parkingu przed, nie parkują najlepsze marki i wyszukane motoryzacyjne perełki? Spróbujmy to sprawdzić, nie zniechęcając się do golfa, jeśli okaże się, że jednak kochają go głównie elity. Hasło „golf nie tylko dla elit” wcale nie oznacza, że elity wycofały się z tego środowiska. Mało tego, tutaj zaczyna się cała intryga, bo właśnie elity, w tym elity biznesowe, uprawiają go najchętniej.

Można zaryzykować tezę, że gdyby nie biznesmeni, golfa w Polsce nie byłoby wcale – przekonuje Jarosław Sroka, prezes PGA Polska.

Golf nadal króluje na salonach i dobrze się tam czuje. Ale czy nam to przeszkadza? I dlaczego nas tam nie ma?

Co oznacza elitarność golfa?

Większość polskich graczy tłumaczy elitarność golfa w odniesieniu do etykiety golfowej czyli katalogu zasad zachowywania się i obowiązującego ubioru. Owszem, jest w tym nieco prawdy, choć nie jedynej. Golf, jak mało który sport, ma własną etykietę. Niedopuszczalne są agresywne zachowania, przeszkadzanie innym graczom. W golfie towarzyskim nie ma sędziów, dlatego tak ważna jest uczciwość, sportowe zachowanie, szacunek dla innych graczy i przestrzeganie ogólnych zasad gry. Ale naprawdę elitarność golfa wynika nie tyle z samej etykiety, co tradycji i działalności klubów golfowych. Namiętni gracze zwykle należą do określonego klubu, którego członkowie wspólnie użytkują swoje pole golfowe, dzielą się kosztami jego utrzymania i o nie dbają. Członkowie klubu tworzą zwykle rodzaj hermetycznej społeczności, która m.in. wspólnie uprawia ten sport, ale również prowadzi  życie towarzyskie, organizuje wydarzenia kulturalne, charytatywne, nawiązuje między sobą partnerstwa, itp. Bo golf to nie tylko rywalizacja sportowa. To także kulturalny, powściągliwy styl życia. I właśnie dla wielu główną barierą finansową wejścia w ten świat jest nie tyle koszt nabycia sprzętu golfowego, ale koszt użytkowania pola i koszt składek członkowskich w klubie.

Garść danych z historii i ze świata

Gdy terminem „elita” zaczęto określać dobra szczególnej jakości (XVIII wieku) w Europie powstają pierwsze kluby golfowe. W 1744 roku w pobliżu Edynburga powołany został do życia The Gentlemen Golfers of Leith, uznany za najstarszy zarejestrowany klub golfowy (tak jak większość klubów dostępny był tylko dla mężczyzn, dopiero w 2017 roku przyjął uchwałę dopuszczającą kobiety jako swoich członków). Natomiast pierwszy klub golfowy w Ameryce założono ponad 100 lat później, dopiero w 1873 w Montrealu w Kanadzie. Za najbardziej niedostępne do dziś uznaje się kluby brytyjskie, z konserwatywną formułą działalności. Jednak o współczesnym obliczu golfa decydują niezliczone pola i kluby w Stanach Zjednoczonych.

W USA do dnia dzisiejszego pożądanym bonusem jest członkostwo w klubie golfowym. Wiele z nich jest dostępnych tylko dla niewielkiej liczby członków i nawet golfowe sławy czy inni celebryci – choćby mocno chcieli – nie zostaną tam wpuszczeni. Bo są wśród klubów i takie, w których członkostwo kosztuje kilkaset tysięcy dolarów rocznie (najdroższe – do 1 mln dolarów), a i tak nowych członków przyjmuje się tylko na miejsce ich zmarłych poprzedników. Słynny Augusta National Golf Club (Georgia), gospodarz pola, na którym odbywa się prestiżowy turniej Masters, ma zamknięty krąg członków, choć roczny dostęp do gry w tym snobistycznym miejscu kosztuje tylko 10 tys. dolarów. Pierwsze powojenne polskie kluby golfowe: First Warsaw GC, Amber Baltic i Gdańsk Golf & CC, również zaczynały od konserwatywnej formuły, z czasem przechodząc proces demokratyzacji (otwarcia).

Dlaczego elity pokochały golfa, dlaczego golf należy do grona swoistego rodzaju wyznaczników prestiżu?

Czy wyobrażasz sobie spotkanie grupy biznesmenów, którzy w przerwie między wykwintnym obiadem i negocjacjami ważnego kontraktu a uroczystą kolacją wpadają na boisko i kopią w piłkę lub przywdziewają kąpielówki i przemierzają zgodnym chórem kilka długości basenu? Tak, wiem. Pewnie zdarzają się i takie spotkania, ale chyba większość z nich wybrałaby jednak rundkę z elegancką skórzaną torbą pełną lśniących kijów, od dołka do dołka na pięknie zadbanym polu klasy mistrzowskiej. Z badania przeprowadzonego w 2010 r. dla pisma „European Managers” wśród europejskich menedżerów i biznesmenów wynika, że co czwarty z nich gra w golfa, a więcej niż połowa uważa ten sport za typowy dla biznesu.

Ponad jedna trzecia anonimowo ankietowanych prezesów deklaruje, że na polu golfowym dopinali największe transakcje. Natomiast badania podawane przez tygodnik „The Economist” wskazują, że prezesi, którzy nie grają w golfa, zarabiają średnio o 17 proc. mniej od tych, którzy grają, a firmy golfistów z reguły osiągają ponadprzeciętne wyniki. Prawie cała pierwsza setka najbogatszych Amerykanów grywa w golfa. Wg Forbesa wkrótce to samo będzie można zapewne powiedzieć o pierwszej setce najbogatszych Chińczyków, a także Koreańczyków.

Należę do elity, jestem VIPem

Elegancja, status, etykieta, uczciwość, sportowe zachowanie, szacunek do innych – to podstawowe cechy golfa. Idę więc grać, ale co zrobić, gdy nasze umiejętności gry nie zachwycają współgraczy? Wystarczy, że spełniamy te kilka tajemnych zasad, a już każdy z grupy chce umówić się z nami na kolejne biznesowe spotkanie. Bo na tym m.in. polega magia golfa. Wytycza ją nie tyle poziom gry i wyczynowe umiejętności, co sposób i styl bycia. W czasie jednej tradycyjnej rundy golfa (niezależnie jakiej: treningowej, towarzyskiej czy turniejowej) 2-4 osoby przemierzają ze sobą ok. 10 kilometrów w czasie 4-5 godzin z całkiem niemałym ekwipunkiem. Nieco z konieczności zmuszeni są do nawiązania kontaktu, do wielogodzinnej rozmowy i przebywania ze sobą, do kilkugodzinnego obserwowania siebie nawzajem w różnych sytuacjach: od chwil zmęczenia, stresu, zwątpienia, złości, po radość w chwilach dobrego wyniku i zwycięstwa. Zdani są na siebie nawzajem: rundę zaczynają razem i razem kończą. Zaczynając grę „przechodzimy na Ty”.  Taka formuła spotkania powoduje, że podczas rundy/gry wchodzimy w dość bliską relację z naszymi współgraczami. To buduje więź, nawet jeśli ma trwać ona tylko to jedno spotkanie.

Sama gra zdecydowanie nie jest po to, by szukać zleceń, a rozmowy o biznesie w jej trakcie są wręcz niemile widziane – tak w jednym z wywiadów tłumaczy mieszkający w Polsce finansista Gilbert Heith – Natomiast gra jest swego rodzaju testem. Jeśli oszukujesz, nikt nie będzie chciał z tobą robić biznesu. Jeśli zaś jesteś uczciwy, umiesz się zachować, a przy tym można z tobą ciekawie porozmawiać na tzw. 19. dołku, czyli na piwie po zakończeniu gry – stajesz się kolegą i potencjalnym partnerem biznesowym.

Ta swoistego rodzaju intymna atmosfera gry powoduje, że wcale nie jesteśmy skorzy do „zaprzyjaźniania się” z każdym. Chcemy podczas gry na polach golfowych, w domkach klubowych, poznać tylko tych, którym będziemy w stanie odsłonić nieco siebie. I to tutaj właśnie rozpoczyna się elitarność golfa, jego ograniczanie się i zamykanie do konkretnych grup lub osób o podobnych cechach, walorach, funkcjach, wielkości posiadania. Bo przynależność do elity (VIP) to wyróżnienie się z ogółu społeczeństwa, zaakcentowanie swojej odrębności poprzez propagowaną ideologię i styl życia.

Ostoją ekskluzywizmu w golfie jest przede wszystkim działalność klubów. Stąd na całym świecie funkcjonują prywatne kluby golfowe, do których członkostwo obwarowane jest dodatkowymi obostrzeniami. Stąd obowiązkowa etykieta, również odnośnie ubioru, na niektórych polach bardzo restrykcyjnie przestrzegana. Stąd poziom cen usług na polu, który wyznacza zasobność portfela golfowego klienta. Stąd popularność turniejów i lig golfowych dedykowanych tylko określonym grupom zawodowym, np. lekarzom, architektom, przedsiębiorcom, itp. Takie warunki i klimat trudno szukać wśród innych dyscyplin sportowych.

Co zatem z ideą: „Golf dla wszystkich”?

Jest ona nadal prawdziwa. Bo golfa zacząć i uprawiać można w każdym wieku, bo wcale nie jest trudniejszy od żeglarstwa, nart, piłki siatkowej, tenisa, bo uprawiany w celach rekreacyjnych wcale nie jest droższy od łyżwiarstwa, snowbordu czy windsurfingu. Jak w każdym sporcie: można trenować samemu czy ze znajomymi, albo można wykupić pakietowy kurs nauki i treningu w renomowanej szkole, zapisać się do Klubu. Można trenować na łące, na pobliskim boisku szkolnym albo w prywatnym obiekcie wysokiej klasy. Można wypożyczyć od znajomych sprzęt do gry, który zalega w ich garażu czy kupić najprostszy używany, albo zainwestować w nowiutki zestaw uznanej marki, do tego obuwie, odzież, no i całą masę przydatnych (i niezbędnych ) gadżetów. Można? Można. W golfie również.

Najtańszy używany zestaw kijów wraz z torbą, nadających się do gry dla dorosłego mężczyzny można kupić już od 200-300 zł, nowy sprzęt – nawet za 600-700 zł. Strój? – pewnie w niejednej naszej szafie znajdzie się golfowa koszulka z kołnierzykiem, materiałowe spodnie i obowiązkowy pasek. Trening na pobliskiej łące – gratis, na akademii golfa w Warszawie, bez przynależności do klubu – już ok. 30 zł za godzinę. I to jest golf dla wszystkich. Ale można wybrać wariant elitarny i zainwestować w przynależność do golfowej elity. Jak to wygląda w Polsce? Nowy zestaw kijów z torbą renomowanej marki dobierany przez eksperta specjalnie dla nas to wydatek rzędu ok. 5 000 zł w górę.

Do tego profesjonalne buty, markowe ubrania i obowiązkowo: wózek golfowy, dalmierz, zegarek z GPS, rękawiczki golfowe, zestaw piłeczek i kołeczków tee, do treningu w domu minimum mata golfowa, z czasem również siatka a może i własny symulator. No i koniecznie samochód odpowiedniej marki z pojemnym bagażnikiem na kije z torbą i wózkiem. Indywidualny kurs na Zieloną Kartę PZG (wraz z egzaminem i wydaniem karty) – ok. 2 000 zł. Roczne członkostwo w prestiżowym klubie golfowym – średnio składka ok. 5 000 zł.

W Polsce działa ok. 70 klubów golfowych z bardzo różnym poziomem wysokości składek i zakresem przywilejów. Dla porównania roczna opłata członkowska w sezonie 2018: indywidualna VIP w Rosa Private Golf Club pod Częstochową – 10 tys. zł, indywidualna Unlimited Men w Sobienie Królewskie Golf & CC pod Warszawą – 4,9 tys. zł, indywidualna Standard Men + Pakiet VIP w Amber Baltic Golf Club k/Międzyzdrojów – 3,8 tys. zł. Gra na polach golfowych w weekend – średnio ok. 200 zł runda. Do tego konieczna autentyczna znajomość etykiety i golfowych pojęć, wytrwałość i chęć rozwoju. I to wystarczy, aby być pełnoprawnym członkiem golfowej elity, która dobrze wykorzystana, powinna zaowocować towarzyskimi i biznesowymi korzyściami.

Wchodzisz?

 

 

ELŻBIETA GRENDECKA Event menager Kuźnia Golfa Pole Mokotowskie Warszawa, od 10 lat baczny obserwator polskiego środowiska golfowego z wykształcenia – filozof, w wolnych chwilach – dziennikarz tel. 508 666 813 email: kuzniagolfa@gmail.com

Show Buttons
Hide Buttons