Pandemia a nieruchomości – czy będą tańsze?

 

Trwa druga fala zachorowań na COVID-19 i tzw. miękki lockdown. Podczas pierwszej fali na wiosnę i twardego lockdownu, eksperci zapowiadali spadek cen mieszkań. Ten właściwie do dzisiaj nie nastąpił. Czy można się więc spodziewać, że na przełomie 2020 i 2021 roku mieszkania potanieją?

Nie sposób rozpatrywać rynku nieruchomości bez analizy zachowania banków. A te znacznie zaostrzyły wymogi kredytowe, przez co trudniej zdobyć finansowanie na wymarzone mieszkanie lub dom.
 
Jeśli Jan Kowalski potrzebuje 250 tys. zł na mieszkanie, a jego wkład własny wynosi mniej niż 30 proc., to tylko w dwóch bankach pożyczy gotówkę z marżą banku poniżej 2 proc. – tłumaczy Paweł Szukalski z porównywarki finansowej Comperia.pl. Z analizy przeprowadzonej przez serwis wynika, że banki takie, jak PKO BP, Citi Handlowy, Santander Bank Polska i BNP Paribas podniosły swoje marże w ostatnich miesiącach.
 
Paweł Szukalski - członek zarządu Comperia.pl S.A.Paweł Szukalski – członek zarządu Comperia.pl S.A.
 
W drugim kwartale 2020 liczba udzielonych kredytów spadła o 20 proc. w porównaniu z pierwszym kwartałem tego roku – wynika z raportu AMRON-SARFiN. Trudniejszy dostęp do kredytów hipotecznych powinien negatywnie wpłynąć na popyt, co w naturalny sposób powinno wpłynąć na niższe ceny. Tego spodziewano się podczas trwania epidemii w pierwszej połowie roku. Jednak zdaniem autorów raportu okres ograniczeń (lockdownu) był za krótki, by wpłynąć na ceny mieszkań.
 
Jak jest dokładnie – tego nie wiemy. Z jednej strony z niektórych miast dochodzą wieści o pustych biurach sprzedaży i pośrednictwa nieruchomości. Z drugiej strony, serwisy pośredniczące w sprzedaży mieszkań wypuszczają raporty, według których ceny wzrosły o kilkanaście procent w porównaniu z tymi samymi miesiącami roku poprzedniego. Najszybciej rosną w Krakowie, a najdroższe ceny za metr notuje się oczywiście w Warszawie. Średnia dla nowych mieszkań przekroczyła tam już 10 tys. zł.
 
Jeśli chodzi o duże miasta, ceny spadły jedynie w Białymstoku. Są o 6 proc. niższe niż w marcu, i mniej więcej na tym samym poziomie, co rok temu – dowiadujemy się z raportu Expandera i Rentier.io. O pewnej stabilizacji cen – ale na pewno nie obniżkach, co najwyżej zahamowaniu ogromnego wzrostu – można mówić we Wrocławiu, Łodzi i Gdańsku.
 
Są jednak takie nieruchomości, które tanieją – np. kawalerki sprzedawane na rynku wtórnym. Eksperci wyjaśniają to zmianami socjologicznymi spowodowanymi pandemią. – Takie mieszkania tanieją, ponieważ przez pracę z domu ludzie zaczęli szukać innych mieszkań, np. o większych metrażach, niekoniecznie w najpopularniejszych dzielnicach mieszkaniowych. Kiedyś nikt nie zwracał uwagi na dodatkowe pomieszczenie, gabinet do pracy, własny taras czy ogródek. W dobie pracy zdalnej staje się to dużo istotniejsze niż np. centralna lokalizacja, dobre skomunikowanie czy bliskość “Mordoru” – tłumaczy Paweł Szukalski z Comperia.pl.
 
Biorąc pod uwagę nieskuteczne zapowiedzi spadku cen sprzed kilku miesięcy, raczej nikt nie zaryzykuje przewidywania sporych obniżek w czwartym kwartale 2020 czy na początku 2021 roku.
Show Buttons
Hide Buttons