Gdy umiera wspólnik firmy. Wzajemne zaufanie osób prowadzących spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością to podstawa

 

Dla nieprzygotowanych do zarządzania firmą spadkobierców zmarłego przejęcie jego roli to bardzo trudna sprawa. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy uprawnione do dziedziczenia jest niepełnoletnie dziecko. Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością prowadzi działalność w zakresie nowych technologii informatycznych. Prowadzi ją trzech wspólników. Jeden z nich – Marek B. – posiada połowę udziałów, pozostali po jednej czwartej. Nieszczęśliwie w wypadku drogowym ginie większościowy udziałowiec. – Żaden ze wspólników w tej firmie nie sporządził testamentu i nie przygotował się na wypadek swojej śmierci – zaznacza Edyta Dziankowska, doradca ubezpieczeniowy Aviva.

Zgodnie z prawem w skład masy spadkowej (czyli tego, co podlega dziedziczeniu po zmarłym właścicielu spółki) mogą wchodzić – oprócz pozostałych składników majątku – także akcje lub udziały w spółkach. Wspólnicy firmy mogli wcześniej wyłączyć lub ograniczyć dziedziczenie udziałów, jednak w tym przypadku takiego zastrzeżenia w umowie spółki nie było. Jeżeli testamentu w ogóle nie sporządzono, każdy ze spadkobierców zmarłego Marka B. staje się automatycznie współwłaścicielem przedmiotów wchodzących w skład spadku. Jeśli więc spadkobiercy będą chcieli podejmować wiążące decyzje w sprawie odziedziczonych przedmiotów (majątku, akcji, udziałów itd.), muszą wypracować wspólne stanowisko. Zmarły wspólnik pozostawił żonę i dwójkę dzieci w wieku 14 i 19 lat. Jedno z dzieci w chwili otwarcia spadku było więc niepełnoletnie. To utrudnia podejmowanie decyzji wewnątrz spółki. Wszyscy spadkobiercy (w tym przypadku żona i dzieci) jako grupa muszą ustanowić swojego przedstawiciela. Gdy wśród spadkobierców jest dziecko, w wyznaczeniu wspólnego przedstawiciela do podejmowania decyzji w sprawie spółki powinien wziąć udział także sąd opiekuńczy. On reprezentuje w takiej sytuacji niepełnoletnie dziecko, które nie posiada zdolności do czynności prawnych. Trzeba mieć świadomość, że czynności prawne dotyczące majątku małoletnich dokonane przez ich przedstawiciela ustawowego (zwykle rodzica) bez uprzedniej zgody sądu opiekuńczego są nieważne. Gdyby więc żona zmarłego Marka B., a matka tego dziecka, w jego imieniu podejmowała uchwały dotyczące spółki bez zgody sądu rodzinnego, dokumenty te byłyby nieważne.

Tak się stało w opisywanym przypadku. Po śmierci Marka B. wspólnicy podjęli samodzielnie, tj. bez uprzedniej zgody sądu opiekuńczego, decyzję o przeznaczeniu zysku i wypłaty dywidendy. Choć miała na tym skorzystać także żona i dzieci zmarłego, ta decyzja okazała się niezgodna z prawem. Była to decyzja przekraczająca zwykły zarząd majątkiem dziecka, na co, zgodnie z art. 101 § 3 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, wymagana jest zgoda sądu opiekuńczego. Konieczność udziału sądu opiekuńczego w podejmowaniu decyzji przez zarząd spółki powoduje znaczne komplikacje. Przede wszystkim potrzeba na to dużo więcej czasu, a jak wiadomo, biznesem rządzi zasada, że „czas to pieniądz”.

Co radzi ekspert – doradca ubezpieczeniowy w firmie Aviva, Edyta Dziankowska:
Kiedy rozmawiam z przedsiębiorcami – wspólnikami, często pytam ich, co by było, gdyby nieszczęśliwy wypadek lub ciężka choroba zabrała jednego z nich. Oczywiście nikt nie chce o tym myśleć, a najczęstsza odpowiedź, jaką słyszę, to że wspólnik, który zostanie, zajmie się żoną i dziećmi zmarłego. Bardzo chciałabym w to wierzyć i dobrze, że wspólnicy darzą się takim zaufaniem. Niemniej jednak życie pokazuje, że może być różnie. Jeśli firma posiada majątek trwały, to wartość firmy jest do wyliczenia. W przypadku przekazania spadku biegli dzielą majątek wspólników i wyliczają część należną spadkobiercom. Spłata często powoduje jednak zachwianie płynności finansowej firmy. Sytuacja wygląda gorzej, jeśli firma jest usługowa i ma niewielki majątek trwały, a cała jej wartość to przedsiębiorca, wspólnik, jego kontakty i umiejętności. Każdy z przedsiębiorców może znaleźć się w tak trudnej dla siebie i firmy sytuacji. Nikt z nas nie planuje, że wydarzy się coś złego. Trzeba jednak o tym pomyśleć dziś i rozwiązać ten problem, zabezpieczając się nawzajem na wysokość udziałów lub co najmniej zachowków. Najlepszy czas na załatwienie tych spraw to okres, kiedy jesteśmy zdrowi i w pełni sił. Wtedy możemy zaplanować swoją sukcesję tak, jak sami chcemy. W innym przypadku pozostawiamy sprawy własnemu biegowi… W wielu przypadkach to właśnie od szybkości podejmowanych działań zależy, czy spółka upadnie, czy też przetrwa na rynku. Aby zapobiec problemom, jakie wywołała śmierć jednego ze wspólników, potrzebne są właściwie i odpowiednio wcześnie sporządzone testamenty, jak i zabezpieczenia finansowe, pozwalające spłacić tych spadkobierców, którzy do spółki nie wejdą. Warto zastanowić się, czy wejście spadkobierców zmarłego wspólnika do spółki jest zawsze korzystne. Przecież uczestnictwo w spółce osób, które wcześniej w niej nie uczestniczyły, może rodzić problemy w jej zarządzaniu. Często bywa, że nowi wspólnicy nie są w stanie aktywnie uczestniczyć w działalności spółki z racji nieprzygotowania lub nieznajomości specyfiki danej branży. Obowiązki te spadają więc na pierwotnych wspólników, natomiast podział zysków obejmuje wszystkich. Może to prowadzić do niesnasek między udziałowcami. Pozostawiliśmy po sobie nie tylko zrozpaczoną rodzinę, ale również ogromne problemy.

Warto więc wcześniej zadać sobie pytanie, jaką strategię na wypadek niespodziewanych zdarzeń powinna przyjąć moja spółka i jakie zabezpieczenia prawne i finansowe warto wykorzystać do tego celu. Gdyby odpowiednie kroki podjęto wcześniej, to spółka mogłaby funkcjonować sprawnie, bez przestojów i dodatkowych kosztów, nawet po śmierci jednego ze wspólników.
Sporządzenie testamentu i podjęcie odpowiednich uchwał zabezpieczających przyszłość firmy po śmierci wspólników to wyraz troski o biznesowego partnera i własną rodzinę.

 


Edyta Dziankowska
mail: dziankowska.edyta@aviva.com.pl
https://ubezpieczenianazycie.edytadziankowska.pl/

 

 

 

 

Show Buttons
Hide Buttons