Podpisywanie autorów zdjęć – dobra praktyka czy wymóg prawny?

 

Autorem zdjęcia jest osoba, która ustawiła aparat i wcisnęła spust migawki. Zdawać by się mogło, że jest to oczywiste. Nagminnie jest jednak ignorowane mimo określenia prawnego jako „prawa autorskie”. Zdjęcia często są kradzione, ich prawdziwi autorzy nie są oznaczani albo są pomijani w publikacjach.

W mediach społecznościowych, ale nie tylko, zdjęcia nie są podpisywane, mimo że mają swojego autora i obowiązek taki jest prawnie uregulowany. Co innego, jeśli zdjęcia udostępniamy poprzez platformy takie jak Facebook czy Instagram, gdzie takiej konieczności nie ma, natomiast przy dodawaniu zdjęć, nawet do relacji, ma ona już moc i jest obowiązkowa. Tym bardziej szokujące jest to, jak duża skala tych niedopatrzeń występuje aktualnie w internecie i druku.

Temat jest mi bliski, gdyż od około ośmiu lat zajmuję się fotografią. Wielokrotnie u swoich kolegów, ale i u mnie samej, widziałam używanie przez różne osoby naszych zdjęć i niepodpisywanie ich. To trochę tak, jakby czytać książkę, ale nie znać jej autora. Irytujące jest to, że my, fotografowie, musimy przypominać ludziom, mediom i prasie o naszych prawach i pilnować, by były one przestrzegane. Dlaczego to tak istotne? Bo to nasze dzieło, jest ono naszą wizytówką, efektem pracy i nauki oraz stanowi własność, jak mówi prawo autorskie, nawet gdy jest wykonane dla klienta. Nie ma bowiem możliwości, by zrzec się praw autorskich w literze prawa.

Z jakich punktów prawa to wynika?

Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U. 1994 Nr 24 poz. 83. Mówi ona, że utworem stanowiącym przedmiot prawa autorskiego jest w szczególności fotografia. Szczególną uwagę warto zwrócić tu na rozdział 3 – Oddział 1. Autorskie prawa osobiste, art. 16, który przytaczam poniżej.

„Art. 16. Jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, autorskie prawa osobiste chronią
nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem, a w szczególności prawo do:

1) autorstwa utworu;

2) oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania
go anonimowo;

3) nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania;

4) decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności;

5) nadzoru nad sposobem korzystania z utworu”.

Działa tu więc dokładnie ta sama zasada, która chroni autora tekstu czy muzyki. Nakładająca również na osoby rozpowszechniające dany utwór – w tym wypadku zdjęcie – obowiązek podpisania jego autora. Niestety w dobie cyfryzacji, ogólnie dostępnego internetu mało kto je podpisuje, dlatego właśnie postanowiłam napisać ten artykuł i szerzyć właściwe praktyki w poszanowaniu pracy każdego fotografa.

Ciekawe badanie w tym temacie przeprowadzono podczas popularnego i prestiżowego konkursu fotograficznego Grand Press Photo. Nikon prowadził przez 5 lat w ramach projektu Fotoprawo.pl regularne badania, które poświadczyły tezę, że media nie podpisują zdjęć – co jest szokujące i godne uwagi oraz potępienia.

Wyniki tych badań znajdziesz tutaj: https://fotoblogia.pl/474,prawo-i-obowiazek-a-praktyka-jak-polska-prasa-dba-o-prawidlowe-podpisy-zdjec

Jestem przekonana, że artykuł ten wpłynie na wiele osób, które z wiedzą lub bez niej łamały do tej pory prawa autorskie, i przestaną to czynić oraz zaczną skrupulatnie oraz wnikliwie sprawdzać i podpisywać autorów zdjęć.

 

 

Marta Wilk

Wilcze pstryki

Fotografka, mama niespełna dwuletniej Małgorzaty i żona Bartosza, saksofonisty. Swoją twórczość skupia wokół kobiecych biznesów oraz fotografii rodzinnej. W wolnych chwilach wędruje z całą rodziną po górach i lasach oraz jeździ rowerem. Od dwóch lat doszkala się w tematach naturalnego dbania o zdrowie i radzenia sobie z chorobami.

 

 

zdjęcie: Chaberek Foto 

 

 

Show Buttons
Hide Buttons