Szkolenia w wirtualnym świecie

 

Hasłem przewodnim Waszej firmy szkoleniowej Centrum Biznesowych Inspiracji jest: „szkolenia dla zmieniającego się świata”. Co zatem, Waszym zdaniem, determinuje sukcesy trenerskie na obecnym, zmieniającym się rynku/świecie?

M: Pracę trenera w niektórych aspektach można porównać do zawodu sportowca, muzyka, malarza, autora, handlowca… Na świecie jest ich mnóstwo. Jednak wybrani osiągają sukcesy i pomimo konkurencyjnego rynku stale utrzymują się na topie oraz wciąż przyciągają rzeszę swoich wiernych klientów – fanów/odbiorców swoich usług. Tu nie ma przypadków. Tylko trenerom, którzy stale się rozwijają oraz wkładają serce i energię w wykonywaną pracę, nie grozi tzw. „kryzys”.

P: Dwa lata temu niespodziewanie pojawiła się „nowa rzeczywistość”, która wymagała od nas natychmiastowej reakcji. Już Darwin mówił, że „gatunkiem, który przetrwa, nie jest ten najsilniejszy ani najinteligentniejszy, ale ten, który najszybciej adaptuje się do zmian”. Znamy trenerów, którzy kilka lat temu wiedli prym na rynku, ale spadek ich zaangażowania i brak rozwoju sprawiły, że zatrzymali się w miejscu i w myśl zasady „kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu” po prostu zostali „przesunięci” bądź nawet „usunięci” z rynku. Zatem podsumowując – co jest kluczem do trenerskich sukcesów na obecnym zmieniającym się rynku? Ciągły rozwój, zaangażowanie oraz dopasowanie się do sytuacji i oczekiwań uczestników.

Domyślam się, że w czasie pandemii świat trenerski został zmuszony (jak zresztą wiele innych branż) do wprowadzenia wspomnianych zmian i przejścia do digitalu. Jak to przebiegło według Państwa obserwacji/doświadczeń?

M: Faktycznie w ostatnich dwóch latach zmiany dotknęły wiele firm i wiele z nich przeniosło się do internetu. Obecna sytuacja postawiła nowe wyzwania również przed instytucjami szkoleniowymi. Wiązało się to z nieco inną organizacją pracy i wdrażaniem rozwiązań, które być może nie były brane pod uwagę w dotychczasowych planach rozwojowych. Jednak okazało się, że nawet innowacje w szkoleniach wprowadzane dość szybko mogą nie tylko przyczynić się do sukcesu organizacji, ale również pozwolić jej na nieoczekiwane „wypłynięcie na szerokie wody”.

Wiemy, jak istotne jest zdobywanie nowych umiejętności oraz doskonalenie tych posiadanych. Nie warto zatem, w tak odmiennej sytuacji jak ostatnio, rezygnować z rozwoju, nawet w obliczu nowych, nieznanych nam dotychczas warunków.

P: Dzięki szkoleniom on-line możemy spotykać się z grupami szkoleniowymi i nadal z ogromną pasją przekazywać zdobytą wiedzę bez wychodzenia z domu – to największy plus szkoleń on-line dla wielu uczestników. Dodatkowym plusem szkoleń przez internet są kwestie finansowe – wielu właścicieli nie organizuje ich wcale, ponieważ cena szkolenia stacjonarnego jest dla nich po prostu za wysoka. Szkolenia on-line eliminują wiele kosztów, takich jak wynajem sali, zakwaterowanie czy wyżywienie uczestników itd. Zatem kwestie logistyczne i finansowe absolutnie podwyższają wartość szkolenia „w digitalu”.

Forma proponowanego przez nas szkolenia ON-LINE jest bardzo zbliżona do warsztatów tradycyjnych. Sesje prowadzone są w sposób interaktywny, co oznacza, że uczestnicy mają możliwość ciągłego zadawania pytań, dzielenia się własnymi doświadczeniami oraz pracy nad indywidualnymi case study. Aby wziąć udział w naszym szkoleniu, trzeba obligatoryjnie zadbać o sprzęt – sprawna kamera i mikrofon – to sprzyja budowaniu więzi. Podczas zajęć wykorzystywane są również różnorodne metody aktywizujące grupę, które opierają się na zasadzie „nauka przez doświadczenie”, co pozwala uczestnikom w praktyczny sposób poznać i zastosować przyswajane narzędzia i techniki.

M: Do prowadzonych przez nas warsztatów włączamy atrakcyjne aplikacje, wirtualne tablice, interaktywne gry i quizy on-line, które nie pozwalają nudzić się uczestnikom, a pozwalają poczuć się jak na szkoleniu stacjonarnym. Dodatkowo w trakcie warsztatów uczestnicy dzieleni są na tzw. „pokoje”, które umożliwiają pracę w mniejszych podgrupach lub parach. Do każdego z nich stały dostęp mają trenerzy, którzy wspierają uczestników w realizacji zadań oraz udzielają im bezpośrednio feedbacku. Zresztą, w ciągu całego szkolenia on-line prowadzony jest trenerski monitoring uczestników i przekazywane są informacje zwrotne modelujące pożądaną postawę i umiejętności.

P: Są oczywiście też uczestnicy, którzy wolą szkolenia stacjonarne, podkreślając odrobinę większy poziom interakcji z pozostałymi uczestnikami (również rozmowy w kuluarach) oraz wymianę energetyczną, natomiast to bardzo zależy od indywidualnych preferencji i upodobań. My widzimy wiele zalet obu form kształcenia. Zważając jednak na obecną sytuację pandemiczną, naszym klientom rekomendujemy wariant on-line. Możemy śmiało stwierdzić, że obecnie prowadzimy 60%–70% szkoleń on-line, 40%–30% stacjonarnie.

Co więcej, mamy kilku klientów, z którymi przed pandemią współpracowaliśmy w tradycyjnej formie, a obecnie zadeklarowali, że widzą tyle korzyści ze szkoleń on-line, że nie zamierzają zmieniać tej formy bez względu na sytuację w kraju.

M: To bardzo nobilitujące i motywujące do dalszego rozwoju w tym kierunku, ponieważ sytuacja ta obrazuje, że jak się dobrze wykonuje swoją pracę, wkłada się w nią serce, ale także poszukuje rozwiązań i dostraja do okoliczności, to bez względu na koniunkturę możemy zapewnić ludziom stały dostęp do rozwoju na poziomie, jakiego oczekują.

A czy gama metod i narzędzi szkoleniowych jest taka sama w digitalu? Jak dobrze stworzyć ćwiczenia szkoleniowe i dopasować je do szkoleń wirtualnych?

P: Okres pandemii bardzo wypełnił niszę w tym obszarze. Gama narzędzi trenerskich w formie on-line znacznie się rozszerzyła. Na studiach podyplomowych, akademiach czy szkoleniach trenerskich, które regularnie prowadzimy, grubą kreską podkreślamy olbrzymią wartość i znaczenie posiadania autorskich ćwiczeń, metod i narzędzi również w wersji on-line. Tylko dzięki nim mamy absolutną pewność, że nie spotkamy się jako trenerzy z niekomfortową sytuacją, w której np. grupa zna dane ćwiczenie z innego szkolenia on-line albo ktoś oskarży nas o kopiowanie ćwiczeń z internetu. Takie przypadki zdarzają się zwłaszcza początkującym szkoleniowcom lub osobom, które wykonują swoją pracę bez pasji. Jeśli w takiej sytuacji nie mamy przygotowanego tzw. planu „B”, to jesteśmy bardzo narażeni na utratę autorytetu, tym samym obniżając poziom satysfakcji i zaangażowanie uczestników. Właśnie m.in. dlatego jedni trenerzy lepiej, a inni słabiej radzą sobie na trenerskim rynku.

 

M: Jeśli nie posiadamy w swoim portfolio autorskich ćwiczeń, programów, narzędzi on-line, obniża się także nasza trenerska wartość na rynku. Czym więcej autorskich metod, narzędzi i ćwiczeń w wariancie wirtualnym, tym więcej zleceń. Brak powielania schematów – powoduje, że szkolenie w digitalu jest dla klientów po prostu ciekawsze, dzięki temu zdecydowanie chętniej biorą oni udział właśnie w tak przygotowanych warsztatach.

P: Jako trenerzy nigdy nie prowadzimy sztampowych szkoleń. Każde szkolenie jest inne, bo szyte właśnie pod klienta. Każde szkolenie poprzedzone jest dogłębną analizą potrzeb, ponieważ tylko dzięki niej jesteśmy w stanie wejść w głąb firmy, poznać jej mocne strony i obszary do poprawy, tak aby później podczas warsztatu móc wypracować najlepsze i najbardziej skuteczne metody, które mogą „uzdrowić” daną organizację, ale także indywidualnego klienta.

A czy energizery i icebreakery też warto przenieść do świata on-line?

M: Oczywiście. Z pozoru rola icebreakerów i energizerów podczas szkoleń on-line może wydawać się banalna. Nic bardziej mylnego.

P: To prawda. Takie przekonanie zdarza się czasami w grupach bardzo zamkniętych bądź w przypadku uczestników, którzy nie brali dotychczas udziału w szkoleniach on-line i nie wiedzą, czego na takim warsztacie mogą się spodziewać. Niekiedy icebreakery na początku szkolenia budzą bardzo duży opór, zresztą w wersji stacjonarnej również. Spowodowane jest to najczęściej błędem trenerskim, a konkretnie niedosadnym przedstawieniem celu zadania, mało klarowną instrukcją bądź nieodpowiednio dopasowanym lodołamaczem do grupy czy tematu.

M: Jeśli icebreaker jest właściwie dobrany do uczestników, lodołamacze mają dodatni wpływ na efektywność szkolenia on-line, ponieważ .in.. ułatwiają uczestnikowi zapoznanie się z grupą – co jest znacznie trudniejsze w digitalu, z trenerem, a także umożliwiają przedstawienie konkretnych potrzeb uczestników. W przypadku zadań grupowych uczestnicy chętniej angażują się w pracę zespołową, a to znacząco wpływa na wymianę doświadczeń i otwartość w grupie. Jeśli nie przełamiemy bariery na początku szkolenia on-line, zwłaszcza w grupie, która zupełnie się nie zna (np. szkolenia otwarte), bądź w firmie, w której są rozproszone zespoły, efektywność szkolenia i satysfakcja uczestników mogą być zdecydowanie niższe, ponieważ ludzie bez rozgrzewki niechętnie będą dzielili się pomysłami i opiniami. Zostaną w swojej strefie komfortu, za ekranem komputera.

P: Na szkoleniach trenerskich i z zakresu zarządzania sobą w czasie bardzo często mówię, że planowanie przerw w pracy i energizerów to nieodłączny element każdego dobrego i skutecznego szkolenia, a już na pewno organizowanego wirtualnie. Energizery to zadania zainicjowane przez trenera, które mają na celu podniesienie energii w grupie. Niekiedy mają zbawienny wpływ na efekty poszkoleniowe. Niezbędne jest oczywiście zachowanie właściwych proporcji. Gdy energizerów jest za dużo, uczestnicy mogą mieć poczucie, że szkolenie jest mało merytoryczne, że tracą swój czas, a nie taki był ich cel. Z kolei gdy my, jako trenerzy, nieodpowiednio zarządzamy poziomem energii w grupie i nie robimy energizerów – uczestnicy po prostu mogą wrócić do swoich maili, przeglądania stron internetowych czy w skrajnych sytuacjach zasnąć , a ci bardziej wytrwali zwyczajnie mogą nie chłonąć w odpowiednim stopniu przekazywanych treści, nawet na najbardziej ciekawym szkoleniu. Jest to najzwyczajniej związane z pracą naszego organizmu, krzywą wydajności dobowej (krzywą REFA) i wieloma innymi czynnikami.

M: Ostatnio na live, który wspólnie prowadziliśmy, nasz gość Maciej Orłoś opowiadał o sytuacji, gdy na szkoleniu zasnął sam prowadzący… więc to także okazja do podniesienia energii trenera  A tak zupełnie poważnie, z energizerami i icebreakerami jest trochę jak z ćwiczeniami na siłowni. Stosowane właściwie i w odpowiednich proporcjach mogą zdziałać cuda, w szczególności w świecie on-line, gdzie trudniej utrzymać koncentrację. Nie wolno z nimi jednak przesadzić.

 

A co sądzicie o szkoleniach hybrydowych?

P: Zawsze uśmiechamy się, jak uczestnicy – przyszli trenerzy, zadają nam to pytanie. Cóż, to największe wyzwanie dla prowadzącego, ponieważ wymaga od niego najwyższego poziomu koncentracji. Część uczestników pracuje w sali szkoleniowej, część łączy się zdalnie – zatem zadaniem trenera jest zapewnienie i obsługa odpowiedniego sprzętu (kolejnych laptopów, kamer szerokokątnych, mikrofonów itd.), koncentrowanie się na obu grupach, angażowanie uczestników on-line i tych stacjonarnie, wysyłanie ćwiczeń i materiałów dodatkowych osobom pracującym wirtualnie, dopasowanie ćwiczeń, które mogą być realizowane hybrydowo… To tylko część aspektów, które towarzyszą dobrze zorganizowanym szkoleniom hybrydowym. Oczywiście, mogą być realizowane na bardzo wysokim poziomie, ale wymaga to podwójnego przygotowania i zaangażowania ze strony trenera.

M: Znamy trenerów, którzy po prostu włączają Teams, Zooma, Clickmeeting czy inny program streamingowy i uczestnicy on-line pozostają w roli słuchacza, ale efektywność takich szkoleń dla uczestników on-line jest zdecydowanie niższa. Nasze motto trenerskie brzmi: „Po pierwsze, człowiek”, a pod tym kryje się wiele aspektów, takich jak: jego potrzeby, cele, oczekiwania, indywidualne kwestie, więc takie podejście jest dla nas niedopuszczalne. Aby szkolenie było efektywne dla każdego odbiorcy, dobry trener powinien być o krok przed uczestnikiem. A to wymaga pracy, ciągłego poszukiwania nowych metod, technik i narzędzi.

Show Buttons
Hide Buttons